środa, 31 lipca 2013

Rozdział VII

A promise lives within you now.

______________________________________________________________________________
Krzyczała, wyrywała się, ale nic z tego. Jej szata szkolna leżała już odrzucona, a czyjejś dłonie ściągały z niej jasną koszulkę, jaką miała na sobie. Zaraz i bluzka wylądowała obok szaty. Była w samym, czarnym, koronkowym staniku.
- Dla mnie nigdy byś takiego nie ubrała- usłyszała dobrze znany jej głos.- Ale teraz udowodnię jak cię kocham. Pomacał jej całkiem duże i krągłe piersi i zaczął ją zachłannie całować. Już podciągał jej spódniczkę, masując przy tym mocno jej uda, gdy zza rogu wyjawił się blondyn, ze ślizgońską naszywką na szacie. Zobaczywszy co się dzieje, wyciągnął różdżkę.
-Drętwota- krzyknął, celując w rudzielca. Kiedy ten padł na posadzkę, chłopak szybko podbiegł do przerażonej kobiety.
- Co się tutaj stało? -spytał, nie wiedząc co robić.
- Zabierz mnie stąd do mojego dormitorium, proszę- powiedziała szybko. Podał jej szaty , a ona prędko zarzuciła je na siebie i dopiero wtedy zaczęła gorzko płakać, i iść w stronę Pokoju Wspólnego. Chłopak towarzyszył jej przez drogę.
- Jestem Terence, Terence Higgs – powiedział. - Może mogę coś dla Ciebie zrobić, Hermiono?- zapytał delikatnie.
- Dziękuję Ci, ja nie wiem co by się działo ze mną gdyby nie Ty…- stwierdziła nadal płacząc. Nie patrząc na nic, chłopak przytulił ją do siebie. Stali tak długi czas, dopóki Miona się nie uspokoiła. Odprowadził ją do pokoju.
- Może czegoś potrzebujesz?- uśmiechnął się pocieszająco.
- Jeśli mógłbyś, zawołaj do mnie Ginny Weasley, jeżeli ją znasz- poprosiła. Wtedy dopiero dostrzegła, że uczeń jest całkiem przystojny , ma niebieskie oczy, rozwichrzone blond włosy.
- Nie ma problemu- powiedział.- Do zobaczenia.
Wypowiedziała hasło do portretu Szalonego Czarodzieja i weszła do pokoju. Łzy nadal leciały z jej oczu. Wciąż nie mogła zapomnieć brutalnego dotyku tych dłoni i tego ohydnego smaku ust. Poszła pod prysznic, myśląc, że tym sposobem zmyje z siebie wcześniejsze wydarzenia. Kropelki gorącej wody spływały po jej nagim, zgrabnym ciele, gdy usłyszała pukanie, a może raczej walenie do drzwi.
- Już Gin, wychodzę- krzyknęła, zakręcając wodę. Osuszyła ciało, ubrała się i wyszła z łazienki. Popatrzyła na przyjaciółkę, momentalnie zaczynając płakać jak małe dziecko. Przytuliła się do rudowłosej, a ta czekała, aż Herm sama powie co się stało. Po dłuższej chwili zaczęła cicho mówić.
-On, on , Ron, próbbb, próbował mnie zgwałcić- wyrzuciła z siebie na jednym wydechu, a łzy coraz obficiej spływały po jej twarzy. Ruda tuliła dziewczynę i uspokajała.
- Poczekaj chwilę- powiedziała i zostawiła ją samą. Kilka sekund później wróciła ze szklanką w dłoni.- Wypij- rozkazała. Dziewczyna posłusznie opróżniła zawartość kubka, momentalnie poczuła się senna.- Połóż się- powiedziała Gin. Zaraz Hermiona spała już smacznie, otulona kołdrą.
-Oj Ginewro, dobry pomysł z tym Eliksirem Słodkiego Snu- powiedziała do siebie i opuściła pokój. Tak, miała w planach zamordowanie swojego, niestety, brata.
Podążyła do pokoju wspólnego prefektów, ale nie zobaczyła tam nikogo, więc poszła do Gryffindoru z nadzieją, że spotka i zabije tam Ronalda.
-Ej, Wiewiórko, gdzie tak pędzisz- zawołał za nią wesoły Diabeł.
- Idę popełnić morderstwo, a i nie obchodzi mnie to, że trafię do Azkabanu !- krzyknęła zła.
-Co się stało?- spytał , poważniejąc.
-A to, że mój „ukochany” braciszek próbował zgwałcić Herm. To się stało- nie próbowała nawet się opanować.
- Na Merlina, biegnę po Smoka…-powiedział na odchodnym i wybiegł do Wielkich Schodów.
-Idź.
Doszła do portretu Grubej Damy, wypowiedziała hasło i wparowała do pomieszczenia. Wszystkie pary oczu zwrócone były w jej stronę, ale ona wściekła, szukała tych jednych, niebieskich. Gdy wreszcie je znalazła, szybkim krokiem podeszła do brata, a w pokoju dał się słyszeć donośny plask, a na twarzy rudzielca momentalnie odbity był czerwony ślad ręki. Nic nie mówiąc Ginny wywlekła go z pokoju do dormitorium, nie patrząc na zdziwione spojrzenia wszystkich obecnych Gryfonów, w tym Harry’ego.
- Ronaldzie Billiusie Weasley’u, ty skończony – cios - skretyniały – następny - debilu, który zamiast mózgu posiada ciapkę- za każdym słowem kolejne uderzenie. – Jak, jak mogłeś zrobić coś takiego?- twarz Rona poczerwieniała.- Czy ty zdajesz sobie sprawę, że możesz wylecieć ze szkoły? Masz o tym jakiekolwiek pojęcie? Nie no pewnie, że nie…- złość narastała w Ginny.- Przecież mało Ci było tej idiotki Lavender, to musiałeś rzucić się na Herm… Mi się tłumaczyć nie będziesz, ale wiedz, że poinformuję o tym rodziców!- przy ostatnim słowie Ron prawie zwalił siostrę z nóg.
- Nie, nie rób tego… Nie mów im – prosił, ale było to daremne.
- To moje ostatnie słowo, nawet nie wiesz jak bardzo zraniłeś Mionę… Nie wyobrażasz sobie jak ona się teraz czuje- po tych słowach Ginewra jeszcze raz przyłożyła Wiewiórowi, tym razem na drugi policzek i wyszła z pokoju, zostawiając chłopaka samego ze swoimi skołatanymi myślami.

* * *
w
-Smoooku, SMOOOKU! – wydarł się Zabini, jednocześnie wchodząc przez ukryte w ścianie wejście do PW Slytherinu. Zawitał do pomieszczenia, utrzymanego w barwach domu, bogato zdobionego, z przytłumionym, zielonym światłem rozciągającym się na suficie. Wiadomo było, że lochy znajdują się pod jeziorem. Spojrzał na blondyna, rozwalonego na jednej z kanap, z uwieszoną na ramieniu jedną z Greengrass’ównych. Podszedł do niego żwawo.
- No Draco, wszędzie Cię szukam, chodź szybko do mojego dormitorium.
- Co się stało?—spytał chłopak, gdyż znał swojego przyjaciela i wiedział, że takim tonem to on nie żartuje.
-Zaraz się dowiesz. Szybko- pospieszył Blaise.
Weszli po krótkich schodach do pokoju chłopaka, który był oczywiście w zielonych barwach, z łóżkiem wyposażonym we srebrną pościel oraz drewniane, ciężkie meble. Zatrzasnęli drzwi, a właściciel rzucił na nie Muffliato. Malfoy spojrzał na niego zdziwiony.
- No co? To tylko środki ostrożności…-mruknął.
- Dobra, pomińmy, Diable, mów co się stało.
- Słuchaj, ten cały idiota- imitacja czarodzieja, Wiewiór, próbował zgwałcić Hermionę… wyrzucił z siebie czarnoskóry.
Draco potrzebował chwili, aby pojąć sens tych słów . Wiewiór, że co, że Hermionę. OOO nie , pozwoliłem na to. A jednak to przeczucie było słuszne… Idę go zabić.
Już był u drzwi, gdy jego przyjaciel zawołał.
- Jakby co , to już Ginny poszła mu dowalić, ale myślę, że spokojnie możesz poprawić- stwierdził stanowczo.
Wybiegł z pomieszczenia, niczym wystrzelony z procy. Najpierw ten cholerny puchon, teraz on. Powinienem ich wszystkich pozabijać. Co oni sobie myślą, że wszystko im wolno? Co to, to nie. Od Granger to mi z daleka. Biegł w stronę wierzy Gryffindoru z zamiarami, za które spokojnie mógłby zostać asystentem Diabła. I nie miał tu na myśli Zabiniego. Ściskał pięści z całej siły, gotowy by zadać mu taki cios, od którego głowa Rudzielca potoczyłaby się pod stół. Nie dbał o żadne konsekwencje. Z resztą walką to tego nie można będzie nazwać, bo przeciwnik nawet nie będzie miał jak się obronić. Kiedy znalazł się już przy portrecie Grubej Damy, mocno uderzył pięścią w drzwi. Najwidoczniej poskutkowało, bo otworzyły się, a w nich stanął przerażony Harry. Chyba już był wstrząśnięty tym, co Ginny zrobiła bratu. Jednak on nie miał zamiaru mu tego odpuścić. Nie czekając na reakcję Potter'a, wszedł do pokoju i skierował się w stronę Weasley'a.
-Ty szmato -wycedził przez zaciśnięte zęby i z całej siły uderzył chłopaka w twarz. Odwrócił się do Malfoy'a.
-A-Ale za co -więcej nie zdołał powiedzieć, bo kolejny cios boleśnie zranił jego szczękę. Warga rozcięła mu się i poleciała z niej krew. Rudzielec się zdenerwował i oddał Ślizgonowi. Rozpętała się bójka pomiędzy nimi. Harry tylko patrzył z przerażeniem na całą tą scenę, i jedyne wyjaśnienie na reakcję blondyna mogło być...ale nie, przecież to nie możliwe. W końcu oboje mężczyzn leżało już na podłodze, łapiąc się za bolące miejsca. Draco szybko poderwał się z ziemi i wyszedł, głośno trzaskając drzwiami.
-Co to było?! - zdziwił się Potter dopiero teraz odzyskując mowę. Ron tylko pokręcił głową w geście nie dowierzania.

Ruszył w stronę dormitorium. Szybko przemierzał dzielącą go od pokoju drogę, chcąc jak najszybciej napić się Ognistej. Tak i jeszcze pozostawało pytanie, kto uratował Granger. Doszedł do portretu, wypowiedział hasło i wszedł do pokoju. Szybko nalał trunku do szklanki i wypił jednym haustem. Nalał następną porcję i skierował się w stronę drzwi do pomieszczenia dziewczyny, wszedł i rozsiadł się w fotelu. Do czego ja dopuściłem?- myślał gorączkowo.

***

Obudziła się w swoim łóżku. Był już wieczór i na początku nie mogła zrozumieć, dlaczego się tam znalazła. Tępo wpatrywała się w sufit i dopiero po kilku chwilach wszystkie wspomnienia wydarzeń wróciły ze zdwojoną siłą. Poczuła łzy na swojej twarzy. Odsunęła kotary swojego łóżka, patrząc wprost w uderzająco szare oczy. Zdezorientowana, spoglądała na Malfoy’a, który patrzył w jej stronę.
- Co tu robisz? -spytała niepewnie.
- Siedzę i pilnuję Cię- odparł znudzony. Nowa fala łez zalała twarz Gryfonki. Chłopak bez zastanowienia podszedł do niej, próbując ją objąć, ale gdy tylko jego palce dotknęły jej skóry, krzyknęła i odsunęła się jak poparzona.
- Nie dotykaj mnie-wychlipała.
- Zaufaj mi Granger, po prostu zaufaj- spojrzał w jej oczy i powoli zaczął zbliżać rękę w jej stronę.
________________________________________________________________________________
Enya - May It Be (ichhassedich się zakochała  )
Witamy, przybywając z nowym rozdziałem w dniu urodzin naszego Harry'ego. A więc Wybrańcze, życzymy Ci wszystkiego co najlepsze, samych pomyślnych dni, miłości i spełnienia najskrytszych marzeń. Oraz tego, abyś Ty zawsze trwał w naszych sercach.
ichhassedich, Neta619

PS Prosimy o komentarze kochane, bo coś słabą mamy motywację ;c
PPS Miniaturki będą się pojawiać ;D

piątek, 26 lipca 2013

Rozdział VI


Forgetting all the hurt inside you learned to hide so well,
Pretending someone else can come and save me from myself
I can’t be who you are.
_______________________________________________________________________________
Całował ją, a ona jego. Rozpływała się z każdym dotykiem. Kolejny jego ruch wywoływał u niej ciarki na całym ciele. Uniósł głowę, by mógł spojrzeć w te brązowe tęczówki. Uśmiechnął się delikatnie. Nagle usłyszeli trzask drzwi dobiegający z ich Pokoju Wspólnego. Spojrzeli na siebie pytającym wzrokiem, jednak żadne z nich nie wiedziało, kogo niesie o tej porze i to do ich komnat. Draco podniósł się z dziewczyny i po cichu udał się do tajemniczych gości. Zatrzymał się jednak przy samym wejściu do pomieszczenia i tylko lekko wychylił głowę. To co zobaczył wprawiło go w  niemałe zdumienie.
                                                                       * * *
Blaise i Ginny dalej bawili się u Krukonów. Wypili jeszcze parę drinków i rozsiedli się zmęczeni tańcem, na jednej z kanap w samym rogu. Światło ledwo dobiegało do tego miejsca. Na parkiecie wirowało jeszcze wiele osób. Nikomu nie chciało się opuszczać imprezy. Zabawa była udana.
- To co? Pijemy to i tańczymy?- spytał Zabini z uśmiechem od ucha do ucha.
-Chyba oszalałeś Diabełku-spojrzała na niego jak na idiotę.-Konam -streściła.
-No nie gadaj. No chodź, chodź-błagał chłopak.
-Jak chce ci się jeszcze tańczyć, to idź kogoś poproś. Na pewno się dziewczyny zabijają o Ciebie- spojrzała na grupę Ślizgonek pożerające wzrokiem jej towarzysza.
-Ale ja chce z Tobą tańczyć. I nie znoszę sprzeciwu -mruknął.
-Masz gwarancję, że tamte go nie zgłoszą- roześmiała się, patrząc na zazdrośnice. Blaise spojrzał w ich stronę.
-Chyba żartujesz- rzucił z kpiącym uśmiechem.
-Wcale -roześmiała się.
-O nie, tak nie będzie-pomyślał. Złapał Gryfonkę za rękę i pociągnął w tłum. Ruda zdążyła jednak zdjąć szpilki, które niesamowicie ją uwierały.
Szaleli i śmiali się, wygłupiając na parkiecie. Niektóre rówieśnice ze Slytherinu gromiły wzrokiem rozbawioną Gin. Niewątpliwie byli największą atrakcją na zabawie. No może zaraz po Draco i Hermionie. Weasley i Zabini, kto by pomyślał. Jak widać nie ma rzeczy niemożliwych. Było już grubo po drugiej.
-Idziemy?- szepnęła Ginny do ucha Ślizgona. Oboje kołysali się w rytm jakiejś wolnej piosenki.
-Zaraz-mruknął do Wiewiórki i bardziej się do niej przytulił.
-Teraz. Chodź -powoli odsunęła się od niego. Złapała go za rękę i wyszli na korytarz. Zabini kierował się w stronę siódmego piętra.
-Gdzie idziemy? -spytała cichutko, z uwagi na późną porę.
-Wiesz -odwrócił się w jej stronę i posłał uroczy uśmiech. Już wiedziała gdzie zmierzają. Blaise, korzystając ze znajomości hasła, przeszedł wraz z Gin przez portret Szalonego Czarodzieja.
-Na Merlina, co tu się działo -zaśmiał się Diabeł. Poduszki leżały porozrzucane po całym pokoju, a na stole butelka Ognistej, opróżniona do połowy.
-Widzę, że zabawili- dokończył chłopak. Ruda mimowolnie się roześmiała.
-Może nie będziemy im przeszkadzać?- spytała dziewczyna.
-Znając Smoka to już po wszystkim -stłumił śmiech w rękawie i oparł się o drzwi pomieszczenia. Te jednak posunęły się w stronę zamknięcia i Ślizgon poleciał na podłogę, wydając głośny dźwięk. Gin pękała ze śmiechu.
-Jesteś pijany -wydusiła nie mogąc przestać się śmiać z przerażonej miny Zabiniego.
-Jasne-podniósł się z podłogi. I skierował w stronę stolika z butelką.
-Zostaw to, chyba ci wystarczy- mruknęła.
-Co ty wiesz kobieto- zaakcentował chłopak, upijając łyk whisky. Ruda westchnęła. Nie zamierzała mu odpuścić. Nie będzie go potem po pijaku ciągnęła do lochów, o nie. Podeszła do Diabła i złapała za butelkę.
-Więcej nie dostaniesz- rzuciła Wiewiórka i odstawiła napój na stół. Blaise złapał Ginny w pasie i przybliżył do siebie.
-Bo co?- szepnął.
-Bo się upijesz, a ja nie będę Cię pilnowała, żebyś czegoś nie odwalił -skwitowała i odsunęła się od chłopaka.
-Hmm, głupiego tak? Jak to?- złapał Gryfonkę za rękę, szarpnął w swoją stronę i wpił się w jej usta. Nagle poczuł dotyk na swoim ramieniu. Momentalnie się wzdrygnął.
-Co ty robisz?- szepnęła, chociaż wcale nie chciała przerywać tego nieziemskiego pocałunku.
                                                                       * * *
-Patrz- blondyn skierował jej wzrok w stronę obserwowanego punktu.
-Co?- pisnęła, jednak ręka chłopaka powędrowała szybko na jej usta, hamując wydobywający się dźwięk.
-Cicho-jeszcze bardziej ściszył ton.-Nie będziemy im przeszkadzać, chodź- skierowali się z powrotem w stronę dormitorium. Weszli do środka. -Wygląda na to, że śpię u Ciebie- posłał jej czarujący uśmiech.
-No chyba żartujesz, nie ma mowy-zaprzeczała.
-Na pewno oni pójdą do mnie- spojrzał na nią i poszedł do łazienki.
-No pięknie -powiedziała sama do siebie. Ginewro, zasługujesz na śmierć w długich męczarniach-pomyślała. Była wykończona. Szybko zrzuciła z siebie sukienkę i założyła białą koszulkę sięgającą jej prawie kolan. Zdjęła biżuterię i ułożyła się wygodnie na łóżku. Chwile po tym była już w krainie snów. Draco wziął szybki prysznic, osuszył się i wyszedł z łazienki. Spojrzał na śpiącą Hermionę. Wyglądała tak niewinnie, uroczo. Burza jej brązowych loków układała się w artystycznym nieładzie po całej poduszce. Wiem, że mnie rano zamordujesz-westchnął, po czym ułożył się obok Miony na łóżku.
Kiedy pierwsze promienie jesiennego słońca przebiły się przez szybę w dormitorium Hermiony, Draco od razu zerwał się z łóżka. Przelotnie spojrzał na dziewczynę, która jeszcze głęboko spała. Nie ma się co dziwić, było dopiero kilka minut po siódmej. Najwidoczniej ból głowy nie dawał mu dłużej spać. Alkohol robi swoje. Zarzucił na siebie koszulę i wyszedł do Pokoju Wspólnego. Blaise już siedział na kanapie i wypijał fiolkę z eliksirem na kaca.
-Ty też nie możesz spać?- mruknął blondyn ziewając.
-Jak widać. A tobie Mionka spać całą noc nie dawała, że tak wcześnie się zebrałeś? -zaśmiał się Ślizgon. Przyjaciel posłał mu ironiczny uśmiech.
-Bardzo śmieszne Diable. Jak się wpakowaliście do mojego dormitorium z zamiarami, których nie chcę poznać, to zostałem u niej -skomentował.
-A więc tylko nie chciałeś nam przeszkadzać, tak? A ja myślę, że tu nie tylko o to chodzi Smoku -wysłał mu porozumiewające spojrzenie.
-Daj spokój, odczep się ode mnie wreszcie -warknął.
-Oj tam, nie spinaj się, ja tylko stwierdzam fakty- uśmiechnął się Zabini.
-Można wiedzieć jakie fakty? -Spytała Herm, wychodząc z pokoju i opierając się o futrynę.
-Żadne. Nasz przyjaciel chyba jeszcze w pełni nie wytrzeźwiał- odwrócił się Draco w stronę Gryfonki.
-Mów za siebie Smoczku- rzucił w jego stronę eliksir.
-Dzięki- mruknął i wypił całą zawartość.
-Jak Gin wstanie, to też jej daj. Leżą na kominku- skierował słowa w stronę Miony.
 -Dobrze. Ja wypiję potem. Idę się ubrać i odświeżyć -powiedziała na odchodnym.
-Spoko. To my spadamy do mnie. Chodź Smoku- wychodzili już z pokoju.
-Do zobaczenia na śniadaniu -uśmiechnęli się Ślizgoni.
-Cześć-machnęła ręką i zniknęła w swoim dormitorium.
Po około godzinie Ginny wraz z Mioną zeszły do Wielkiej Sali. Rozsiadły się przy stole Gryfonów i nalały sobie po szklance kawy. Mało kogo można było spotkać tak wcześnie rano i to w niedzielę na śniadaniu.
-Jak tam głowa?- spytała brązowowłosa.
-Już lepiej- uśmiechnęła się do przyjaciółki.
-Co się wczoraj działo? Wiesz...ty i Blaise w dormitorium Malfoy’a. Myślałam, że cię za to zabiję, bo ten blondasek przez to musiał spać ze mną -żaliła się.
-Spałaś z Draco??-krzyknęła Gin.
 -Ciszej...No spałam, ale nie w tym sensie co sobie wyobrażasz -wyjaśniła.- Ty lepiej mów co z Diabłem- dociekiwała .
-No było wspaniale...-rozmarzyła się.
 -Że co? To ty z nim...?-ściszyła nieco ton, nachylając się w stronę Rudej.
-Oszalałaś?-zaśmiała się.
-No tak to wyglądało- skwitowała.
-Możliwe. Ale nie, nie przespałam się z nim w "tym sensie". Po prostu...całowaliśmy się i...i..no wiesz. Ale do niczego więcej nie doszło- wytłumaczyła.
-No rozumiem-ugryzła kawałek tosta. W drzwiach pojawili się "partnerzy łóżkowi". Blaise skierował się w stronę dziewczyn, natomiast Draco wołany przez Astorię ruszył w stronę stołu Ślizgonów. Diabeł posłał mu wzrok zrozumienia i pomachał do Gryfonek.
-Witam drogie Panie- schylił się nisko. Miona i Gin obdarzyły go krótkimi całusami w policzek.
-Dobrze się spało?- spojrzał na Herm.
-Nie denerwuj mnie...-warknęła.
-No przepraszam -zaśmiał się chłopak i chwycił za kanapkę.
-Nie mam nastroju do takiego typu żartów- mruknęła. Wzruszył tylko ramionami i zabrał się za jedzenie. Chwile potem do WS wszedł Ron z Harrym. Jak ona ich dawno nie widziała. Na dyskotekę nie przyszli, nie wiadomo czemu. Spojrzała na Pottera i posłała mu uroczy uśmiech. Na Rudzielca nawet nie zaszczyciła spojrzeniem. Weasley usiadł nieco dalej od nich, widząc Ślizgona. Jednak Wybraniec przysiadł się o dziwo obok czarnoskórego chłopaka. Chyba na prawdę żałował tej ostatniej sprzeczki z nimi.
-Cześć dziewczyny, Zabini- spojrzał w jego stronę.
-Witaj Potter- on też zauważył, że chyba Gryfon nie chce mieć problemów.
-Czemu nie było Cię na imprezie?- spytała Hermiona.
-Ron nie chciał iść-szepnął, by jego przyjaciel nie usłyszał.
-A to dlaczego? Na cały świat się obraża?- skomentowała.
 -Ostatnio mało z nim gadam. Nie wiem, co się z nim dzieje -mruknął.
-Nie interesuj się nim Mionka. To kretyn -uśmiechnęła się Ruda do brązowowłosej. Ron chyba to usłyszał, bo posłał siostrze wredne spojrzenie.
Herm co chwilę spoglądała w stronę stołu Ślizgonów, przyglądając się obiektowi wzdychań Astorii. Chłopak od czasu do czasu też zerkał na Gryfonkę. Rudzielec obserwował ich ruchy. Nie podobało mu się to ani trochę. Nie dość, że Ginny zadaje się z Zabinim, to jeszcze jego była interesuje się blond fretką bez mózgu. Co się tutaj wyprawia. Chyba ich czymś napoili, bo kompletnie im się w głowach poprzewracało- pomyślał. Ale on wiedział, że Hermiona coś do niego czuje. Tylko jest po prostu zazdrosna o Lav. On pomoże jej ujawnić swoje uczucia. Nie ma się co wstydzić. Przecież o pierwszej, wielkiej miłości się nie zapomina. Wszyscy kończyli już jeść śniadanie. Tylko jeszcze Harry kończył pić herbatę.
-To może wyjdziemy na błonia dzisiaj. Co ty na to? W końcu niedługo będzie się robiło coraz zimniej, i rzadko kiedy będziemy mogły gdzieś wyjść-wymyśliła Gin.
-Nie ma problemu. Tylko skoczę po jakiś sweterek czy coś, bo chłodno jednak jest-uśmiechnęła się do Rudej.
-Ok. To za 10 min widzimy się na ławeczce, dobrze?
-Dobrze. To ja idę. Tobie też radzę wziąć coś ciepłego.
-No coś tam wygrzebię -podniosły się z miejsca i skierowały w stronę wyjścia.
-Cześć chłopcy-rzuciła Miona na pożegnanie. Wyszły z Wielkiej Sali i rozstały się. Herm szła na siódme piętro. Na korytarzach było ciemno. Dzień był pochmurny i to chyba ostatni taki dzień, kiedy nie będzie padało. Jesień już dawała się wyczuć po zimnym podmuchu wiatru. Liście z Zakazanego Lasu już zrobiły się żółte, a dni stały się krótsze. Maszerowała wzdłuż korytarzu , który wydawał się nie mieć końca. Wreszcie skręcała w stronę portretu Szalonego Czarodzieja, kiedy ktoś złapał ją od tyłu i zatkał usta ręką. Próbowała się szarpać, ale nic z tego.
- Muffliato- usłyszała męski szept, widząc przed sobą machnięcie różdżką. Czyjeś dłonie próbowały odpiąć guziki jej szaty, ale po kilku nieudanych próbach, zostały szybkim ruchem zerwane. Krzyczała, wyrywając się, ale nic z tego. Ta osoba była silniejsza. Zrozumiała, że musi liczyć na jakiś zbieg okoliczności... na łut szczęścia . 
                                                                              * * *
- Wiesz Diable, mam takie przeczucie, wiesz, jakiś dziwny wymysł, że dzieje się coś złego- powiedział.-Ale wiesz może mi się wydaje- stwierdził po krótkiej chwili Draco, idąc w stronę dormitorium przyjaciela.
- Tak, najwidoczniej-odpowiedział chłopak, myśląc o rudowłosej piękności.
________________________________________________________________________________
*Linkin Park- Leave Out All The Rest
 
Witamy i przybywamy z rozdziałem krótkim i raczej nie za specjalnym. 
WENA pracuje przy żniwach na naszej wsi i nas po prostu nie odwiedza, bo nie ma czasu :D
Dziękujemy za wejścia i komentarze ;) Wspieracie nas bardzo ;*
ichhassedich ma pytanie, czy są osoby, które chciałyby widzieć miniaturki na tym blogu ?
Prosimy o komentarze i pozdrawiamy tym razem chłodno, bo pogoda upalna :)
ichhassedich, Neta619

środa, 17 lipca 2013

Rozdział V



Witaj w moim świecie, nieznajomy.
Tak dawno nie gościłam tu nikogo.
I na schodach nie słyszałam kroków,
Aż nagle właśnie dziś
Ty stajesz, w moim progu.
 _____________________________________________________________________________
Budziła się powoli. Słońce już wstało ponad horyzont, rozwiewając resztki nocnej poświaty. Spała tak dobrze jak nigdy. Jej zmysły stopniowo się wyostrzały i poczuła, że obok niej leży coś miękkiego i ciepłego. Otworzyła oczy i spojrzała na ciało leżące obok niej.
-Maaaaalfoy, co ty tu robisz ?- wykrzyknęła na jednym wydechu Hermiona, patrząc z oburzeniem na ślizgona.
- Śpię, jeżeli nie widzisz- powiedział przytłumionym głosem, nawet nie podniósłszy powiek.
-Powiedz mi w takim razie, jakim Ty cudem znalazłeś się ze mną w jednym pomieszczeniu, w jednym łóżku ? – spytała patrząc na niego gniewnie.
- No, Granger, to Ty zasnęłaś w moich ramionach i nie chciałaś mnie puścić, więc nie wściekaj się i daj człowiekowi trochę pożyć z rana –powiedział, jednocześnie śmiejąc się cicho . Gryfonka powoli przypominała sobie wydarzenia z wczorajszego dnia i momentalnie się zawstydziła. Co mogłam jeszcze odwalić?- pomyślała. Wstała, wzięła ubrania z szafy i poszła pod prysznic. Gorąca woda. Jak ona to uwielbiała. Mogłaby stać tam cały czas i rozkoszować się tym uczuciem. Jednak oprzytomniała, bo jej żołądek głośno się domagał czegoś wartościowego. Ubrała się, spojrzała na zegarek i z ulgą stwierdziła, że śniadanie jeszcze trwa. Wyszła z łazienki, a blondwłosy ślizgon nadal bezwstydnie leżał.
- Malfoy, rusz ten zakochany w sobie tyłek i zwlecz się łaskawie z mojego łóżka! – powiedziała Hermiona, patrząc na niego spod boku.
- Już, już idę, Granger, ale chyba nie powiesz, że nie było ci dobrze?- Auć. To, że jest zakochany w sobie bolało, wypowiedziane z jej ust. Musiał ją zdenerwować. 
No nie, tego brakowało, żeby jeszcze on wtrącał swoje. No po prostu nie. Ale zaprzeczyć nie mogę. Dawno nie spałam taak dobrze.- Tak, możesz marzyć –powiedziała pewnie, a on tylko uśmiechnął się zawadiacko i opuścił pokój dziewczyny-. Booooże, co ja robię… zasypiam sobie z synem Lucjusza, normalnie z nim rozmawiam i do tego jeszcze obiecałam mu taniec na dzisiejszej imprezie. Co ty do cholery Granger robisz- otrząsnęła się z myśli i poszła do Wielkiej Sali.
Przemierzała korytarze gmachu szkoły, słysząc kroki za sobą.
-Hermiona, poczekaj!- rozpoznała głos wybrańca. Odwróciła się.- Chciałem Cię przeprosić za wczoraj. Ja, ja nie wiem co we mnie wstąpiło. Wiesz, że nie mam nic przeciwko temu, ale po prostu, gdy zobaczyłem Ginny z tym całym Zabinnim, to miałem ochotę od razu i z miejsca mu przywalić bez względu na wszystko-wyrzucił na jednym wydechu. Dziewczyna wahała się chwilę, a kilka uderzeń serca później obejmowała już przyjaciela.
- Wiedziałam, wiedziałam, że coś do niej czujesz-powiedziała z uśmiechem.
-S-skąd ?
- To widać, Harry, patrzysz na nią jak na jedyny skarb.
Szli dalej rozmawiając i obydwoje roześmiani weszli do pomieszczenia. Przy stole Gryffindoru nie było wielu uczniów, ale wyłaniała się z nich ruda głowa Wiewiórki. Podeszli do niej.
-Cześć kochana- przywitała się Miona.
- Cześć Gin- lekko zmieszany Potter spojrzał w jej kierunku, jednak ona nie zwracała na niego najmniejszej uwagi.
-Cześć-odpowiedziała nie przerywając jedzenia. Nie mieli wyboru, musieli zjeść w ciszy. Kiedy Hermi skończyła szybko odeszła od stołu, żeby mogli porozmawiać.
Mijała już wejście na czwarte piętro, gdy usłyszała jakieś przytłumione głosy. Uchyliła drzwi i zobaczyła tam Erniego i tą dziewczynę. Jeszcze wcześniej mogła sobie wmawiać, że to Ron mówił tak specjalnie, jednak teraz przekonała się na własne oczy. Szybkim krokiem ruszyła dalej, ażeby jak najszybciej znaleźć się u siebie.
Weszła do pokoju wspólnego i patrząc na zegarek stwierdziła, że ma jeszcze dużo czasu na przygotowanie się do imprezy, więc wzięła się za lekcje, a następnie „lekką lekturkę”, którą w rzeczywistości był 500-stronowy egzemplarz książki Numerologia bez Granic. Nawet nie zauważyła, kiedy do pokoju wszedł Draco i położył się na sofie. Nie widziała też, że rzucał w jej kierunku ukradkowe spojrzenia. W końcu, czytała.
Jest tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Jest taka piękna i mądra. Ale nienawidzi mnie, nie zmienię przeszłości. Nie zmienię jej podejścia. Ale nie poddam się. O nie . Dracon Malfoy zawsze dostaje to, czego chce…
***
-Harry mnie przeprosił- powiedziała Ruda zaraz przy wejściu do pokoju przyjaciółki.
- To fajnie. A po tej akcji z Zabinnim ? Twoja mina wyrażała wszystko – stwierdziła Herm, uśmiechając się jednocześnie.
- No w sumie, to przypomniałam sobie wieczór, więc nie mam do niego żadnych pretensji- powiedziała Ginny- Oj, nie chcesz wiedzieć o czym albo może o kim rozmawialiśmy.
-Wiesz zerwałam z Erniem- powiedziała cicho.- Zdradził mnie.
- Ooo nie. Jak się czujesz? Z resztą chyba nie muszę pytać…- zmartwiła się Wiewiórka.
- Nie rozmawiajmy o tym. Zacznijmy się szykować bo jes już późno -ponagliła dziewczynę.
Powoli dobiegała godzina dziewiętnasta. O dwudziestej miała zacząć się impreza. Hermiona i Ginny już rozpoczęły swoje przygotowania. Zapadł już zmrok, a niebo zrobiło się koloru ciemnoniebieskiego. Mrok nocy rozjaśniał piękny księżyc w kształcie idealnego koła. Mimo tego, że powoli zbliżała się jesień, na zewnątrz było w miarę ciepło. Powiewał tylko delikatny wiatr, który zrywał już pierwsze liście z drzew Zakazanego Lasu. W murach Hogwartu każdy szykował się na dobrą zabawę, jaka zapowiadała się już od tygodnia.
-Co myślisz o tej Miona?- spytała podekscytowana przyjaciółka.
-A nie lepsza będzie ta?- wskazała na jedną z sukienek.
-Nie ma mowy, nie założę tej, jest beznadziejna.-odpowiedziała Gin z rezygnacją w oczach.
-No nie przejmuj się, na pewno coś znajdziemy-zapewniała rudowłosą.
-Na Merlina, ja nie mam co na siebie włożyć...-usiadła na łóżku załamana.
-Spokojnie- przysiadła się obok Ginny.-Tobie we wszystkim ładnie- uśmiechnęła się.
-Tak na pewno...-prychnęła pod nosem.
-Oj, nie marudź. Jak będziesz tak siedziała i na nic się nie zdecydujesz, to możemy równie dobrze wcale nie iść...-rzuciła Herm.
-Co ty gadasz. Idziemy.Coś się znajdzie- wstała na równe nogi i powędrowała w kierunku szafy.
Obie dziewczyny były już odświeżone. Na paznokciach Rudej można było dostrzec piękny, miętowy lakier. Miona natomiast pomalowała je kolorem czarnym, a na pojedynczych palcach na czerwono. Włosy miała zakręcone w grube loki, opadające jej na plecy. Gin swoje wyprostowała i spryskała błyszczącym sprejem, dzięki czemu mieniły się w świetle. Hermiona w między czasie wyszukała sobie wcześniej przygotowaną kreacje na ten wieczór.
- I co powiesz?- odwróciła się w stronę Gryfonki, przykładając sobie sukienkę do ciała.
- Jest cudowna- w oczach Gin pojawiły się tańczące iskierki. Przyjaciółka uśmiechnęła się do niej i poszła do łazienki założyć na siebie przygotowane ubranie i nałożyć makijaż. Ruda po długich poszukiwaniach wreszcie z otchłani dużej szafy wyciągnęła coś, co zaparło jej dech w piersiach. Natychmiast założyła na siebie nowe znalezisko i dobrała szpilki. Sukienka była w kolorze białym. Brak ramiączek i wycięcie w kształcie serca idealnie podkreślał biust dziewczyny. W talii przyszyty był gruby pasek z materiału w kolorze jej paznokci zakończony dużą kokardą w tym samym odcieniu. Dół układał się warstwami w falowane linie, co nadawało objętości. Na dolnej powiece narysowała cienką, czarną kreskę, lekko wychodzącą poza oko. Musnęła usta błyszczykiem w kolorze jasnego różu, i zaznaczyła kości policzkowe pudrem tej samej barwy. Na szyję założyła krótki , srebrny wisiorek w kształcie kokardki, i kolczyki z tego samego zestawu. A palce ozdobiła kilkoma, drobnymi pierścionkami. Spryskała się perfumami. Chwile potem z łazienki wyszła uśmiechnięta na widok przyjaciółki Hermiona.
-Wyglądasz bajecznie- skomentowała wygląd Gin.
- No, no Gryfoneczko, żaden chłopak na imprezie ci się nie oprze, a w szczególności pan Malfoy- zaśmiała się Ginewra.
- No nie mów, kochana, tobie też , a w szczególności pan Zabini - odpowiedziała szybko. Rudej uśmieszek spełzł z twarzy. Ostatnie poprawki i dziewczyny mogły iść.
- No to chodźmy zadensić- roześmiała się Gin, a Hermionka jej zawtórowała.
Wyszły z mieszkania i podążyły do jednej zachodnich wież Hogwartu, gdzie znajdował się Pokój Wspólny Ravenclawu. Gdy doszły do drzwi bez klamki, a z kołatką w kształcie orła, usłyszały pytanie:
-Ptak ten co płonie, popiołem się staje i z niego znowu wstaje, czy znasz go?
-Feniks- powiedziały obie Gryfonki naraz i zostały wpuszczone do środka. PW Krukonów był wielki i przytulny, tak jak ten w Gryffindorze. Niebieski i brązowy były dominującymi kolorami, mimo to wszystko wyglądało bardzo ładnie. Na środku był wolny plac przeznaczony do tańczenia, a na bokach porozstawiane były stoły ze smakołykami i napojami. Kilka kanap i krzeseł, na których już rozsiedli się pierwsi goście. Światło było lekko przygaszone, a pomieszczenia oświetlały kolorowe kulki, zmieszczone wysoko na suficie. Pokój został zabezpieczony zaklęciami wyciszającymi, bo w przeciwnym razie muzykę słychać by było już na korytarzach. Gdy tylko weszły, wszystkie obecne osoby zwróciły ku nim swoje twarze, otwierając usta w idealne „O”.
Ginny wyglądała olśniewająco, i już zdążyła przykuć uwagę wielu gości. Jednak Hermiona także przyciągała spojrzenia zazdrosnych dziewczyn i oniemiałych chłopców. Miała na sobie śliczną sukienkę. Góra była bez ramiączek, a czarna koronka na białym tle układała się we wzory róż i pięknych liści. Dół był delikatnie pomarszczony i składał się z dwuch warstw, w kolorze bieli. Na plecach materiał wył wycięty w literę "V", kończącą się w dole talii. Kreacja sięgała jej przed kolana. Oczy mieniły się na srebrno, a jej wydłużone rzęsy rzucały swój cień na boki. Usta mieniły się drobinkami malutkich kryształków, nadając im połysku. Dziewczyny poczuły się lekko speszone. Przywitały się unosząc dłoń w górę i skierowały się w stronę stołu z napojami. Goście ponownie zajęli się sobą i wspólnymi rozmowami.
                                                                       ***
Draco i Blais wybierali się już na imprezę. Smok siedział w fotelu komentując wygląd przyjaciela. Zabini właśnie kończył wiązać krawat.
-No już się tak nie przeglądaj w tym lustrze. I tak nie będziesz wyglądał lepiej niż ja- zaśmiał się.
-A to już Hermionka oceni- odgryzł się Diabeł.
-Zamknij się i chodź lepiej, bo nie chce przyjść w połowie zabawy-warknął.
-Dobrze, dobrze.Nie gorączkuj się tak- uśmiechnął się.
-A z czego ty się tak cieszysz co?- zauważył Draco.
-Ja dopiero będę się śmiał Smoczku.- cmoknął.
Malfoy puścił Zabiniemu przelotne spojrzenie, po czym wyszli z dormitorium i udali się do PW Ravenclawu.

Pokój był już pełen ludzi. Wszyscy się rozluźnili i zaczęli tańczyć, a Ognista Whisky niektórym już zaszumiała w głowie. Hermionę zdążyło już poprosić do tańca paru puchonów, i większość Gryfonów, gdyż tej nocy wyglądała jak ósmy cud świata. Była rozchwytywana przez tłum bawiący się na parkiecie. Ginny od szybkiego tańca już powoli zaczynały boleć nogi. Stała przy jednym stole z ponczem i popijała, wyraźnie obserwując dobrze bawiącą się przyjaciółkę. Po chwili weszli dwaj, niewątpliwie najprzystojniejsi chłopcy ze Slytherinu. Niektóre dziewczyny najwidoczniej czekały na nich z utęsknieniem, gdyż jedna za drugą zaczęły wyrywać Dracona, a to Zabiniego do tańca. Blaise jednak szybko spławił poniektóre blond głowy, i ruszył w stronę rudowłosej buntowniczki.
- I jak się bawisz?- rzucił Diabeł na przywitanie.
- Świetnie. Zabawa się już rozkręciła. Jest grubo po dwudziestej drugiej, gdzie byliście tyle czasu? Nigdzie was wypatrzeć nie mogłam- zapytała Gin.
-Dopiero co przyszliśmy. Smok szykował się od ponad godziny, żeby "te cudowne włosy" doprowadzić do ładu-uśmiechnął się chłopak, naśladując kobiecy głos.- A raczej do nieładu- poprawił.
- Jak widać podziałało, bo już wywija na parkiecie- zaśmiała się Ruda.
- Ale nie na te panienki to miało podziałać- spojrzał porozumiewawczo na Ginny. Dziewczyna roześmiała się.
Drzwi od pokoju wspólnego otworzyły się. Blaise z Rudą spojrzeli w ich stronę z wyczekiwaniem. Pojawił się nikt inny jak Erni, z jakąś krukonką trzymaną pod ramieniem, szepcząc jej coś do ucha. Zabini momentalnie spojrzał się w stronę Dracona. On też go zauważył. Wyraz jego twarzy mówił tyle, żeby Diabeł miał go na oku. I tak też uczynił. Odwrócił się w stronę Gin.
- No to będzie kolorowo- powiedział. Wiewiórka tylko westchnęła.
Hermiona już kończyła tańczyć z jednym z jej domu, i podeszła do przyjaciółki.
-O, cześć Diable- cmoknęła ślizgona w policzek.- Nie tańcujesz?- uśmiechnęła się, złapała za szklankę z ognistą i upiła łyk.
- Rozmawiam sobie. Ale z tobą koniecznie zatańczyć muszę- puścił jej oczko. Złapał za szklankę z whisky Miony i wypił zawartość do końca. Odstawił ją na bok, i pociągnął Herm w kierunku bawiącego się tłumu. Ginny patrzyła na nich z rozbawieniem, opróżniając kolejną lampkę bursztynowego napoju. Brązowowłosa w trakcie tańca z Diabłem zauważyła zza jego ramienia całującego się Macmilan'a z jakąś nieznaną jej dziewczyną. Zdenerwowała się. A podobno to ja go zdradzałam, tak?
Kiedy piosenka się skończyła, Gryfonka od razu skierowała się w stronę barku z alkoholami. Musiała czymś ugasić tą złość. Pochłaniała jedną szklankę ognistej za drugą. Była wściekła. To mnie wyzywa od szmat, a on co robi? Miała ochotę podejść i dać mu w twarz za te słowa.
- Witam królewnę- usłyszała za sobą znajomy głos.
-Malfoy- wysyczała.
-Do usług kochanie- uśmiechnął się, i przysiadł się obok.
-Czego chcesz?- wyrzuciła.
-O, widzę że ktoś ci zalazł za skórę -Miona upiła kolejny łyk napoju.
- Nic ci do tego. Idź się zajmij swoimi panienkami, bo umrą bez ciebie z tęsknoty- mruknęła, dolewając sobie whisky.
- Znasz może jakiś cmentarz? Chętnie się ich pozbędę-wysłał jej szelmowski uśmiech. Dziewczyna tylko zdrowo pociągnęła ze szklanki.
Draco po chwili wyrwał jej napój z ręki.
- Dawaj to Granger, co będziesz sama piła- wziął łyka prosto z butelki. Herm uśmiechnęła się mimowolnie. Poczuła na ręce stanowczy uścisk i ktoś odwrócił ją w swoją stronę.
-Zatańczymy?- zaproponował z wrednym grymasem na twarzy.
-Chyba śnisz-odwróciła się z powrotem w stronę butelki z ognistą.
-Nie. Idziemy- pociągnął ją w swoją stronę. Dziewczyna jednak zdążyła chwycić za butelkę. Złość w niej buzowała. Jak on śmiał? O nie, nie tym razem. Nie będziesz mi rozkazywał. Szkło rozbiło się na głowie chłopaka, a napój rozlał się na jego białej koszuli. Spojrzał na nią z zaskoczeniem. Ona była do tego zdolna? -pomyślał. Ale krew płynąca po jego policzku spowodowała, że nie chciał z nią już wchodzić w dyskusje. Dostał za swoje.
-O, co to było? To na pewno ty Granger?- spojrzał w stronę Gryfonki, podając jej szklankę.
- A nie widać?- wypiła całą zawartość.- Chodź- powiedziała.
-Gdzie?
-Coś ci obiecałam, nie?- rzuciła, kierując się w stronę parkietu. Poszedł za nią.
                                               ***
- Widzę, że nasze gołąbeczki już zamiatają w tłumie- zaśmiał się Blais.
-To co? Faza A?- spojrzała na ślizgona, wpatrującego się w rozbawioną parę.
-Mhmm- Obdarzyli się uśmiechami i ruszyli w swoje strony.
                                                           ***
Tańczyli bardzo długo, to szybsze piosenki, to wolniejsze. Dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Czasami na chwilę przystawali przy barze by ugasić pragnienie czymś mocniejszym i z powrotem ruszyć w zawirowanie. Było już po północy. Erni opanował ból głowy i cieknącą krew i rozsiadł się na jednej z kanap, z klejącą się do niego krukonką i obserwował dobrze bawiącą się Hermionę. Powoli z upływem czasu i wypitych drinków zaczynał żałować tego co jej zrobił, i co powiedział. Chciał, by znowu była jego. Piękna, czarująca i przede wszystkim inteligentna Gryfonka. Tego pragnął. Zmarnował swoją szansę, ale postanowił chociaż przeprosić. Ruszył w stronę tańczącej Miony i Dracona. Wziął ze sobą dziewczynę siedzącą przy nim i ruszył na parkiet.
-Odbijany- uśmiechnał się wrednie do Malfoya.
-Nie ma mowy- wysyczał
-Daj spokój...-mruknęła mu do ucha. Wziął niechętnie za rękę krukonkę i odszedł nieco dalej, jednak mając na oku Erniego.
-Czego chcesz?- zapytała.
-Przeprosić..
-Śmieszny jesteś, po tym wszystkim, jak już cię sumienie ruszyło...- spojrzała na niego- a raczej alkohol.
-Oh, to nie tak. Przepraszam za wszystko kochanie- zbliżył się do niej. Smok to zauważył. Wypatrzył szybko w tłumie Zabiniego, bo sam nie mógł się ruszyć, tańcząc ze zdobyczą Macmilana. Kiedy już go odnalazł spojrzał na niego i skierował swój wzrok na Herm. Ślizgon zrozumiał o co mu chodzi. Wziął w rękę butelkę z ognistą, założył na twarz swoją maskę podpitego Blaisa i ruszył w stronę Puchona.
- O, Mionka- podszedł do pary wymachując butelką wysoko w górze.- Zatańczymy skarbie?- pomachał jej butelką przed nosem, i podszedł bliżej chwiejnym krokiem. -Uj, przepraszam pana- schylił się nisko i złapał za krukonkę stojącą za nim i tańczącą z Draconem.- Oddaję księciu pańską panienkę- niemal wrzucił dziewczynę w jego ramiona.- A tą księżniczkę sobie na chwile pożyczę- ujął w talii rozbawioną Hermionę i zaczął odchodzić. - Nie obiecuję, że oddam- szepnął tak, by tyko Erni usłyszał. Uśmiechnął się wrednie, upił łyka bursztynowego napoju, i poszedł. Chłopak natychmiast stracił zapał do tańca i usiadł na kanapie, a za nim podążyła znudzona i niezadowolona dziewczyna.
-Nie wiem jak mam ci dziękować Diable- odetchnęła z ulgą, stając przy jednym ze stołów.
-Ależ nie ma za co- podał dziewczynie trunek.
-Dzięki.
-To ja już będę leciał szukać rudego raju- szepnął. Miona się roześmiała.
-Baw się dobrze- odpowiedziała. Ten tylko się uśmiechnął i zginął w tłumie.
Impreza rozkręciła się na dobre, prawie każdy szalał na parkiecie do upadłego, a poniektórzy wesoło rozmawiali i śmiali się w niebogłosy na kanapie. Niemal wszyscy trzymali w rękach kolorowe drinki. Hermione do tańca porwał ktoś z Gryfonów. Ginny uważnie przyglądała się całej sytuacji z bezpiecznej odległości, czekając na sygnał od Blaisa, który rozmawiał ze Smokiem. W końcu Zabini spojrzał się na Rudą z uśmiechem. Odwzajemniła go, widząc odchodzącego Dracona w stronę Miony. "Faza B"-wyczytała z ruchu jego ust. Kiwnęła głową na znak, że rozumie. Podeszła do Diabła, a ten porwał ją do tańca. Dziewczyna uchwyciła szklankę z czerwonym napojem w rękę, trzymaną za plecami Ślizgona. Ruszyli w stronę "zakochanej pary". Po chwili byli już obok nich.
-Teraz- szepnęła Gin. Chłopak zakręcił sobie dziewczynę na długość ręki, i wypuścił, kręcąc nią prosto na Mione i Smoka. Wtedy Ruda wylała na koszulę Malfoya i dół sukienki Herm czerwony płyn.
-Oj, przepraszam was najmocniej. To wina tego kretyna- spojrzała na zbliżającego się w ich stronę Blaisa, uśmiechnęła się na znak, że się udało. Zawtórował jej.
-Faza C- szepnęła.
-Wybacz stary.- spojrzał na rozwścieczonego Dracona.
-"Wybacz"? Kurwa, Diable...-złapał się za mokrą koszulę.
-Nie szkodzi, nic się nie stało.- uśmiechnęła się do Zabiniego brązowowłosa.
-Może idźcie się przebrać...- zaproponowała Ginny.
-No co ty nie powiesz Weasley- warknął blondyn, ale już nieco ochłonął.
-Dobra, chodź- Herm ruszyła w stronę wyjścia.
-Pójść z wami?- mruknęła Wiewiórka. Blaise od razu szturchnął ją w ramię.
-Poradzą sobie, prawda?- zapytał.
-Oczywiście, bawcie się dobrze- Rzuciła Miona na odchodnym.
-No i się udało…-szepnęła Gin do chłopaka.
-To co? Bawimy?- uśmiechnął się.
-No a jak- złapała Diabła za rękę, i dali ponieść się muzyce.
Wyszli z imprezy. Ruszyli w stronę swojego Pokoju Wspólnego.
-Jak tylko jutro spotkam tego Lucyfera to mu rogi powyrywam- marudził Draco.
-Nie przesadzaj, nic się takiego nie stało. I tak się już wytańczyłam, nogi mnie bolą- zdjęła szpilki i wzięła je w rękę. Gdy znaleźli się już w pokoju chłopak od razu skierował się w stronę barku, i nalał sobie ognistej.
-A tobie jeszcze mało?- spojrzała na niego z niedowierzaniem.
-To na nerwy- uśmiechnął się.- Chcesz?- spytał.
-Nie, dzięki, ja mam dość-rzuciła buty w kąt. Blondyn zaczął zdejmować mokrą koszulę.
-Malfoy!- warknęła.
-No co? Zimno mi- posłał jej uroczy uśmiech.
-Trzymaj.- podała mu ręcznik.
-A ty się nie przebierasz?
-Chciałbyś. Potem się przebiorę.- uśmiechnęła się wrednie.
-No co ty. Daj, pomogę ci, bo się przeziębisz.- cmoknął.
-Od kiedy ty się tak przejmujesz moim stanem zdrowia, co?- zauważyła Herm.
-Od dzisiaj- dopił resztę napoju.
-Chodź tu- rzucił się w stronę przerażonej Miony.
-Co? Malfoy, zostaw mnie- zaczęła przed nim uciekać.
-No chodź, chodź. Nic ci nie zrobię- biegł za nią.
-Nawet nie podchodź- złapała za poduszkę leżącą na kanapie i rzuciła w blondyna.
-Tak chcesz się bawić? To proszę bardzo- chwycił za drugą poduszkę.
-Nie zrobisz tego- podniosła palec do góry, w geście zakazu.
-A chcesz to sprawdzić- zaczął się zbliżać.
-Malfoy...Malfoy nie.- cofała się, z uśmiechem na twarzy. Nagle poduszka uderzyła Hermionie prosto w głowę.
-O nie, dostaniesz za to.- złapała leżącą poduszkę i trzymając nią zaczęła uderzać w Ślizgona. Ten też się bronił. Uciekła do swojego dormitorium i przytrzymała za sobą drzwi.
-Otwieraj Granger, bo je wywarzę-brązowowłosa pękała ze śmiechu. Puściła klamkę i uciekła na łóżko, a w ręce chwyciła poduszki leżące na jej pościeli. Draco wleciał do pokoju niczym z procy i tak samo szybko oberwał.
-To jest nie fair, nie jestem uzbrojony.- zdenerwował się zdyszany chłopak.
-Twój problem kochanie- roześmiała się Herm.
-"Kochanie"?
-Blondasek?
-Przystojniak?
-Tleniona fretka- pokiwała głową do chłopaka.
-Ja ci dam tlenioną fretkę, ty pijaczko- uśmiechnął się.
-Kto tu tyle pije co?- oberwał kolejną poduszką. Zdążył ją złapać. Skierował się w stronę jej łóżka. Rzucił się na nią z poduszką w ręku. Zaczęli się nimi okładać, i kotłować na łóżku. Po chwili pierze zaczęło się z nich wydostawać. W całym pokoju zrobiło się biało od puchu. Malfoy przygniótł Hermionę swoim ciężarem. Ich ciała stykały się, a chłopak dalej był bez koszulki.
-Złaź ze mnie- warknęła
-Poproś-mruknął.
-Nie masz na co liczyć- roześmiała się.
-Tak? A na to?- jego głos stał się niemal szeptem. Przybliżył się do dziewczyny tak, że stykali się czołami, a ich usta dzieliły milimetry. Blondyn zaczął jeździć swoją ręką po policzku Gryfonki. Ta zamykała oczy z każdym jego dotknięciem. Ruszył się, a ich usta zetknęły się w delikatnym pocałunku. Miona nieśmiało położyła rękę na szyi Ślizgona. Ten swoją drugą dłonią ujął ją w talii. Chłopak powoli całował jej wargi, co wywierało ciarki na jej ciele i powodowało dziwne ściskanie w sercu. Musiała przyznać, robił to nieziemsko.
___________________________________________________________________________
*Edyta Bartosiewicz- Witaj w moim świecie

 Witamy, prezentując kolejny rozdział naszej opowieści.
Długo na niego czekałyście, za co mocno przepraszamy.
Dziękujemy także za wejścia i komentarze, które nas motywują.
Pozdrawiamy,
ichhassedich, Neta619

czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział IV



Ich tu dir weh,
Tut mir nicht leid.
  __________________________________________________________________________  
    
            Odeszła. Tak po prostu. Jak mogłem do tego dopuścić? Przecież teraz nie przestanę o niej myśleć. Chociaż i tak poświęcałem jej wiele czasu, to teraz pobije wszelkie rekordy. Miałem ją tak blisko siebie. Nie, nie będę patrzył jak ten cały puchon się do niej szczerzy. Do mojej Granger- rozmyślał Draco. Skierował się do siebie, nawet nie patrząc na oniemiałych Ginny i Diabła.
             Hermiona udała się do swojego pokoju. Gdy tylko zamknęła drzwi jej myśli eksplodowały niczym bomba na wojnie. Co ja sobie myślałam tańcząc z tym ślizgonem? Jeszcze prawie mnie pocałował... Co on sobie wyobraża? Że będę kolejną zabawka w jego niewyżytych dłoniach? Co to, to nie… Mam Erniego, a Malfoy niech się nie wtrąca, bo ta jego tleniona i seksowna fryzura zostanie poważnie uszkodzona. 
- Czy ty widziałeś to samo co ja ?- spytała Gin.
- Tak, ale nadal w to nie wierzę- odpowiedział Blaise.- Mam pewien diabelski plan…
- Chyba mam na myśli to samo co ty- odpowiedziała pewnie i zaczęła mówić o swoim pomyśle, który okazał się identyczny co do konceptu Zabiniego.  Rozmawiali i rozmawiali, popijając Ognistą, aż w końcu zasnęli w nieco dziwnej pozycji.
            Draco wstał wcześnie. Tępy ból w czaszce pobudził pracę jego organizmu, więc szybko wyszedł do dormitorium. To co tam zobaczył zwaliło go z chwiejnych nóg. Diabeł i Ruda śpiący jeden przy drugim. Wziął z barku eliksir na kaca i wypił go jednym duszkiem. Opuścił pomieszczenie na paluszkach, aby wziąć prysznic i się przebrać.
            Herm obudziła się, czując to co działo się w jej głowie. Skutki alkoholu. Szybko zdecydowała się na prysznic. Poszła do łazienki i pozwoliła aby zimne kropelki płynęły po jej ciele. Ubrała się i odświeżona wyszła z pokoju. Gdy zobaczyła kto i jak leży na sofie, mało co nie potknęła się o dywan. W tym samym czasie z drzwi wyszedł niejaki blondyn. Hermiona spojrzała w jego stronę. Musiała przyznać, wyglądał nieziemsko. Nie dopięta, biała koszula ukazywała umięśniony tors, a na włosach było widać strumyczki wody. Spojrzał porozumiewawczo w jej kierunku i w jednym momencie wybuchnęli śmiechem.
            Blaise i Ginny zaczęli się przeciągać i otworzyli oczy. To, że właśnie przed chwilą Ruda zakładała nogę za biodro chłopaka, a ich czoła się stykały, przeraziło ją. Momentalnie w pokoju zabrzmiał dźwięczny krzyk Wiewiórki i szeroki uśmiech Diabła, który nie mógł uwierzyć w swoje szczęście.
- Hermiono, powiedz mi, co ja robiłam na jednej sofie z tym człowiekiem- wykrzyczała, wskazując ma Zabiniego.
- Mnie się nie pytaj…- powiedziała rozbawiona do łez Gryfonka.
             Dziewczyna wyszła z dormitorium trzaskając drzwiami, a zaraz za nią poszedł rozanielony chłopak. Miona i Draco zostali sami. Zapadła niezręczna cisza. Herm odezwała się pierwsza.
- Ta sytuacja z wczoraj nie powinna mieć miejsca- powiedziała szybko, chcąc wyjść z pokoju. Była już prawie przy drzwiach , gdy lokator stanowczo złapał ją za ramie i przycisnął do ściany.
- Chyba tak nie myślisz, co Granger? – syknął Malfoy wprost do jej ucha, co wywołało przyjemne dreszcze na całym ciele.- Nawet nie wiesz, że potrafię o wiele więcej niż ten cały puchon.- Miona spróbowała się wyrwać i udało się jej.
- Nigdy, ale to nigdy więcej tak nie rób… - wypowiedziała chłodno i wyszła.
            Sobotnia impreza zbliżała się wielkimi krokami. Był już piątek, a lekcje dobiegły końca. Hermiona powoli zbliżała się do swojego mieszkania, ale gdy tylko pomyślała kogo tam zastanie, zmieniła trasę i podążyła do wieży Gryffindoru. Czas odwiedzić Harry’ego- pomyślała. Perspektywa spotkania z Ronem nie napawała ją optymizmem, ale musiała się jakoś przezwyciężyć, bo przecież nie zerwie kontaktów z Wybrańcem. Ten idiota jej w tym nie przeszkodzi. Wypowiedziała hasło do Grubej Damy i weszła do pokoju wspólnego. Nic się nie zmienił. Przytulny i w ciepłych barwach przypominał jej o dawnych, pełnych przygód czasach. Gdy tylko zobaczyła Chłopca, który przeżył w towarzystwie Semausa Finnigana i Deana Thomasa podeszła ,przywitała się z przyjacielem i dwójką kolegów.
- Cześć chłopcy- powiedziała radośnie Miona.
-Cześć. To my  może chodźmy Seamus.- Dean kiwnął na kolegę po czym odeszli.
- No Hermiono, już myślałem, że mnie nie odwiedzisz. Tęskniłem – stwierdził z wyrzutem i wybuchnął śmiechem.
-Ja też tęskniłam- rzekła, marszcząc czoło na widok Rona, wchodzącego z Lavender do pomieszczenia.
-Ooo, widzę, że szlamcia odwiedziła nasze skromne progi. Nie jesteś tu już mile widziana. Idź do tego swojego puchona albo może już ślizgona…- zawołał rudzielec, a jego dziewczyna uśmiechnęła się drwiąco.
-Weasley, uważaj na słowa- odpowiedział ze złością Potter.
- Aaa tak swoją drogą, to dopiero co widziałem jak MacMillan całuje krukonkę z szóstego roku. Wyczuwam kryzysik w związku. Powodzenia życzę- wysilił się na ironię i odszedł z zadowoloną Brown.
            Łzy w oczach Gryfonki zapiekły momentalnie. Nie, nikt nie może zobaczyć jak ona płacze. Rzuciła krótkie „cześć Harry” i pomijając głośne protesty chłopaka opuściła pokój. Gdy znalazła się na korytarzu, pozwoliła tym ciepłym kropelkom płynąć po jej twarzy. Nie dbała o nic. Zdradził ją. Ernie ją zdradził. Musi to wyjaśnić, ale nie teraz. Nie ma siły. Przemyśli to wszystko.
Weszła do pokoju i jedyne co zobaczyła to blondwłosy chłopak, czytający jakąś księgę. Spuściła głowę najniżej jak mogła, ale on i tak dostrzegł jej twarz.
- Granger, co się stało- spytał, ale ona tylko zapłakała mocniej i zignorowała go.- Granger, do cholery, mów!- wybuchnął.
Podniosła głowę. Dostrzegł w jej oczach ból, smutek, brak tej radości. Nie zastanawiając się długo podszedł i mimo jej protestów wziął na ręce i zaniósł na sofę.
- Co jest?- szepnął do jej ucha.
-Nie ważne- odwróciła głowę w drugą stronę. Chłopak widząc to, dotknął jej rozpalonego od łez policzka ,odwrócił w swoją stronę i spojrzał wprost na nią.
- Ernie?- Mionie oczy ponownie się zaszkliły. Draco już wiedział o co chodzi.
- Zabije go- rzucił tylko do Gryfonki i wybiegł z pokoju zatrzaskując za sobą drzwi.
Szedł w stronę piwnicy Hogwartu, do Pokoju Wspónego puchonów, kiedy w drodze natknął się na swoją ofiarę -Ernie'go Macmillan'a. Nie zważając na to, że był w towarzystwie dwóch kolegów, rzucił się na niego z pięściami. Chłopcy nawet nie próbowali ingerować w ten pojedynek. Uciekli. Ślizgon oddał chłopakowi dwa potężne ciosy w twarz i jeden w brzuch. Uklęknął z bólu i wypluł z ust krew.
- Teraz robisz za rycerza naszej Hermionki?- uśmiechnął się mimowolnie. Draco już chciał kopnąć go z całej siły w żebra, kiedy ktoś złapał go za ramie. Odwrócił się błyskawicznie. Spostrzegł dziewczynę o pięknych, czekoladowych oczach i jego nerwy całkowicie ustały.
- A więc co tak. Byłaś ze mną, a z nim lizałaś się na boku. Zdzira!- wykrzyczał chłopak i momentalnie złapał się za obolały brzuch. Wstał z kolan.
-Jak możesz tak mówić, ja w porównaniu do Ciebie z nikim się nie całowałam !- krzyknęła Herm.
- O nie, tak nie będzie- powiedział i odwrócił się w stronę puchona, zadając mu kolejny cios z lewego sierpowego prosto w nos.- Nigdy więcej tak do niej nie mów- wysyczał Malfoy pochylając się nad chłopakiem-Wypieprzaj stąd- chłopak najwidoczniej miał dość. Zebrał się na równe nogi i chwile potem już go nie było.
            Hermiona patrzyła na to co się stało z niedowierzaniem. Dlaczego on jej bronił? To wszystko było bez sensu. Nigdy nie spodziewałaby się zdrady ze strony Erniego. Jak widać, życie jest pełne niespodzianek. Ale też nie nigdy nie spodziewałaby się czegoś takiego po Malfoy’u. Ta myśl tylko utwierdziła ją w przekonaniu.
-Dziękuję- wypowiedziała Hermiona, chcąc się odwrócić i odejść, jednak chłopak złapał ją za ramię i odwrócił w swoją stronę.
- Chyba nie myślisz, że jakieś „dziękuję” wystarczy- stwierdził z dwuznacznym uśmiechem.- Myślę, że chociaż jeden taniec zarezerwujesz dla mnie jutro ?
-Może tak– powiedziała wyrywając się z uścisku.
            Poszli w kierunku Wielkiej Sali. Rozmawiali o niezobowiązujących tematach, przemierzając korytarze budynku. Gdzie ja miałem oczy? Ona jest taka piękna… I  to w jaki sposób się śmieje. Czemu tego wcześniej nie zauważyłem ?- rozmyślał Draco. Tak lekko im się rozmawiało, bez trudu znajdowali kolejne tematy, a chłopak robił wszystko by dziewczyna zapomniała o tej sytuacji. Kiedy przechodzili obok uczniów, oni tylko spoglądali niedowierzając temu co widzą. Ślizgon Dracon Malfoy i Gryfonka Hermiona Granger idą sobie razem i nawet na siebie nie krzyczą, ba, oni są zainteresowani rozmową.
            Weszli do WS, ignorując szepty dochodzące ze wszystkich stołów. Rozeszli się, każdy do swojego miejsca. Hermiona zobaczyła Ginny i o dziwo… Blaise’a Zabinniego, siedzącego na jej miejscu. Wydało jej się to dziwnie podejrzane, ale przecież wiedziała o tym, że przyjaciółkę ciągnie do chłopaka. Otrząsnęła się z myśli i żwawo podeszła do nietypowej pary.
- Cześć Gin- pocałowała w policzek.- Diable- skinęła głową.
- Ja to już całusa nie dostanę ! Foch … - udał zdenerwowanie Blaise, na co Wiewiórka zaśmiała się dźwięcznie.
- Oj Diabełku- uśmiechnęła się Miona i uraczyła ślizgona krótkim całuskiem. Zadowolony chłopak spojrzał na stół Slytherinu wprost we wściekłego blondyna i uśmiechnął się przepraszająco. Herm usiadła obok Ginny, a w tym samym momencie do pomieszczenia wszedł Harry Potter i gdy tylko zobaczył jak Ruda uśmiecha się do „tego palanta”, mina momentalnie mu zrzedła. Wściekły grymas wykrzywił mu twarz i ruszył wprost do Zabiniego. Malfoy wstał, widząc co się dzieje. Nieświadomy Blaise nadal wesoło zabawiał Wiewiórkę, gdy nagle nad jego głową zagrzmiał głos Wybrańca.
- Co ty tu do jasnej cholery robisz? – wykrzyczał . Kubek z herbatą Herm zawisł pomiędzy jej ustami a stołem.
- Siedzę jakby nie widać. I nikt oprócz Ciebie nie ma nic naprzeciw- powiedział chłopak z drwiącym uśmieszkiem.
- Potter, daj już sobie spokój, tylko siadaj i jedz- wtrącił się Malfoy, nadal trochę zdenerwowany na przyjaciela.
- Nie wtrącaj się- warknął Złoty Chłopiec.
- Blaise chodź, niech Gryfoni rozstrzygną te sprawy pomiędzy sobą- poprosi blondyn.
-Poczekaj chwilę, niech no powiem coś temu tutaj-wskazała na Harry’ego.- Posłuchaj, to, że uratowałeś świat czarodziejów i takie tam, bla,bla, to nie znaczy, że jesteś tu jakimkolwiek panem- wstał- i że możesz rządzić każdym. Będę siedział przy tym stole, kiedy będę chciał albo może kiedy Ginny bądź Mionka sobie tego zażyczą. Nie wtrącaj się w sprawy, o których nie masz pojęcia- uśmiechnął się do dziewczyn i nie patrząc na oniemiałego Potter’a, wyszedł razem z Draco.
-Co się tutaj dzieje… bratacie się ze ślizgonami ? Hermiono, nie spodziewałbym się tego po tobie- stwierdził Chłopiec, który przeżył i szybko opuścił Wielką Salę.
-To za dużo jak na jeden dzień…- powiedziała brązowowłosa, kończąc kolację. Nie czekając na koleżankę, wyszła z pomieszczenia.
            Chyba straciłam kolejnego przyjaciela… Ale przecież wojna się skończyła. Dlaczego zawsze wszystko musi się utrudniać- pomyślała.- Jeszcze do tego Ernie. Czy ja naprawdę myślałam, że będzie kolorowo. Zranił mnie…- samotna łza poleciała jej po policzku.- Nie, nie dam mu tej satysfakcji, nie pokażę, że boli- przetarła twarz.  Nim się spostrzegła doszła już do mieszkania. -No, a teraz spotkanie z moim wybawcą- mina jej zrzedła. Weszła. Ślizgon siedział zamyślony na tym samym fotelu co wcześniej. Gdy tylko weszła spojrzał na nią. Ona bez słowa podeszła do barku, nalała sobie i jemu Ognistej Whisky, podała mu szklankę wypełnioną płynem ,a chłopak ją przyjął i usiadła na fotelu. Draco patrzył na nią całkiem zdziwiony, ale w sumie czemu , nie wiedział. Przeszła dziś wiele.
- No, Granger, Ty tak bez powodu nie pijesz. Co się stało? –spytał chłopak.
- Przecież chyba widziałeś.
- Przyczyny nie znam ?
- On, on mnie zdradził…- jej głos załamał się nagle. Chłopak drgnął, podszedł do dziewczyny i przytulił mocno. Znienawidził tego przebrzydłego puchona jeszcze bardziej i to momentalnie. Jak ten skończony idiota mógł  coś takiego zrobić i to takiej dziewczynie jak ona? Hermiona uspakajała się powoli, do momentu gdy jej oddech stał się miarowy. Draco spojrzał na nią. Zasnęła. Czuł ciepło, bijące od przyległego ciała. Chciał ją puścić, ale ona trzymała się go jak ostatniej deski ratunku. Zaniósł ją do jej dormitorium, położył delikatnie na łóżku, chcąc się oderwać, ale ona nadal zamykała go w swoim uścisku. Ułożył się obok, głaskając ją delikatnie. Dziewczyna wtuliła się w niego. Spała jak aniołek. On też powoli składał swoje powieki w objęcia Morfeusza.
                                                                         ***
            Słońce zalewało hogwardzkie błonia, a zamek spowijał się we wrześniowej mgle. Cisza przetaczała się przez rozedrgane promieniami powietrze. Kropelki porannej rosy spadywały z liścia na liść, ze źdźbła na źdźbło trawy. Niezamącony niczym spokój… a jednak w tym momencie rozległ się krzyk, dobiegający z jednej z wież gmachu szkoły.
_____________________________________________________________________________
*Rammstein- Ich Tu Dir Weh 
Tłumaczenie: " Sprawiam Ci ból, lecz nie jest mi przykro"

No i mamy kolejny rozdziałek :)
 Prosimy o komentarze, opinie, gdyż to dzięki nim dalej piszemy i chcemy to robić :)
Gorąco pozdrawiamy, mimo lekkiego pogorszenia się pogody, 
ichhassedich, Neta619

poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział III


"Gdy światła zgasną i otworzymy nasze oczy
Gdzieś tam pośród ciszy, już mnie nie będzie
Odejdę"
________________________________________________________________________________
Słońce chyliło się ku zachodowi. Jednak jeszcze zanim błysnął ostatni promień światła, pewna dziewczyna o długich, sięgających za łopatki, brązowych włosach udała się na błonia. Deszcz przestał padać, co nadało temu miejscu niezwykłego uroku. W trawie i na liściach drzew mieniły się kropelki deszczu wyglądające jak drogocenne diamenty. Jezioro przybrało barwę nieba. Kilka ławek stojących nieopodal rzucało swoje cienie na ziemię. Hermiona wygodnie rozsiadła się na jednej z nich i wyraźnie obserwowała ten piękny krajobraz. Zakazany las aż pulsował swoją mroczną aurą. Niedaleko niego biegały przeróżne zwierzęta. Z komina drewnianej chatki Hagrida wydobywał się dym, unoszący wysoko w górę. Zapadał zmrok, jednak dziewczyna nie miała zamiaru się nigdzie ruszać. Potrzebowała chwili spokoju, tylko dla siebie. Przypomniała jej się sytuacja w pociągu. Nie mogła uwierzyć, że zaledwie kilka miesięcy temu wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Jej świat przewrócił się do góry nogami, a ona razem z nim. Już nie było przy niej Rona, z którym wiązała swoją przyszłość. Ale czy może to nazwać stratą? Tak, straciła przyjaciela, to chyba bolało najbardziej. Lecz nie żałowała, że straciła go jako chłopaka, najwidoczniej się na niego nie nadawał. Chyba nie byli dla siebie stworzeni. Chciałaby, żeby się pogodzili. Jednak po tym co się stało w przedziale, straciła na to wszelką nadzieję. Po tym wszystkim co razem przeszli on nazwał ją "szlamą". Jedna łza spłynęła po jej policzku na to wspomnienie. A ten dzień powrotu do Hogwaru miał być taki wspaniały, myślałam, że nikt nie zniszczy mojego humoru- pomyślała. Harry i Ginny stanęli w jej obronie, mogła ich bez żadnego namysłu nazwać najlepszymi przyjaciółmi. Ale zaraz, przecież był tam też Erni, dlaczego nie zareagował?. Przecież był moim chłopakiem, mógł jakoś zareagować. Dlaczego nic nie powiedział na słowa Rudzielca?- rozmyślała Miona.- Muszę z nim jutro o tym porozmawiać. Dzisiaj jest już za późno. - postanowiła. Słońce zaszło całkowicie za horyzont. Całe to miejsce wyglądało nadzwyczajnie w ten wrześniowy wieczór. Dziewczyna poczuła chłodny podmuch wiatru na swoich policzkach. Robiło się coraz zimniej. Wstała z miejsca i ruszyła w stronę zamku.
Udała się na siódme piętro, gdzie ma teraz jako Prefekt Naczelna mieszkać razem z Malfoy'em. Od razu skrzywiła się na tą myśl. Ja się chyba zabiję...-rozpaczała Herm. Kiedy znalazła się przy portrecie Szalonego Czarodzieja, wypowiedziała hasło, które podała jej McGonagall i weszła. Podziękowała w duchu, że nigdzie nie było arystokraty. Może jest już w swoim dominatorium. - uświadomiła sobie Gryfonka. A jeśli nie? przecież jest już grubo po dziesiątej.- rozważała. Z resztą, co się będę przejmowała tym wrednym ślizgonem-skarciła się w duchu za to, że w ogóle się nim przejmuje. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Nie było zbyt duże, ale wyglądało na przytulne. Ściany pomalowane na różne odcienie koloru niebieskiego, na których zawieszono parę obrazów. Na przeciw wejścia stał kominek podpierany dwoma niewielkimi kolumnami. Niedaleko niego znajdowały się dwa fotele obite czerwoną skórą. Mionie od razu przypadły do gustu za równo kształtem jak i kolorem. Na środku leżał rozłożony dywan w odcieniach brązu, na którym stało parę krzeseł, mały , drewniany stół i spora sofa także oprawiona w czerwoną skórę. Po lewej stronie ukrywał się mini barek, a po prawej było wielkie okno, przypominające witraż, lekko przysłonięte długimi, ciemnymi zasłonami. Hermiona odetchnęła zmęczona i weszła do swojego dormitorium. Skierowała się prosto do łazienki. Była biała, a po prawej stronie stała umywalka, a nad nią wielkie lustro z drobną lampką, która oświetlała pomieszczenie. Obok znajdowała się malutka szafeczka, a na przeciwko drzwi spora wanna. Miona od razu nalała do niej wody i rozkoszowała się ciepłą kąpielą. Po wyjściu narzuciła na siebie jasną koszulkę, sięgającą jej kolan. Wyszła z toalety i ruszyła w  stronę dużego, drewnianego łóżka. Miał w rogach cztery, wysokie słupki na których rozwieszony był baldachim w błękitnym odcieniu. Dziewczyna od razu wsunęła się pod aksamitną kołdrę również w tym kolorze, ułożyła głowę na dużej poduszce i pogrążyła się w słodkim śnie.
Pierwsze promienie słońca już przedzierały się przez okno w pokoju, oświetlając twarz dziewczyny. Hermiona otworzyła oczy, spojrzała na pomieszczenie w którym się znajdowała. Przez chwilę była zdezorientowana gdzie się znajduje, jednak później sobie przypomniała, że teraz tutaj będzie sypiała. Od razu jej myśli powędrowały w stronę Malfoy'a. On w ogóle wrócił na noc? Czemu ciągle o tym myślę? Co mnie obchodzi ten przemądrzały dupek? Dobra, nie ważne, trzeba wstawać. Z niechęcią podniosła się z łóżka, i powędrowała w stronę wielkiej szafy, w której znajdowały się jej ubrania. Wygrzebała z niej swoją szkolną szatę i weszła do łazienki. Wzięła szybki prysznic, założyła na siebie przygotowane ubranie, a włosy rozpuściła. Wyszła z toalety. Chwyciła za torbę , założyła wygodne trampki i zatrzasnęła za sobą drzwi.
Weszła do Wielkiej Sali i udała się w stronę stołu Gryffindoru. Przelotnie spojrzała na miejsce Ślizgona, poszukując go wzrokiem, jednak nigdzie go nie dostrzegła. Zaklęła pod nosem. Gdzie ta fretka się podziewa? Z rozmyślań wyrwała ją Ginny, która machała ręką do Hermiony w geście, żeby usiadła koło niej. Dziewczyna przysiadła się do przyjaciółki i przywitały się krótkim pocałunkiem w policzek.
- Cześć Miona. Co tam u Ciebie?- spytała Ruda pijąc kubek herbaty.
- Nie pytaj - rzuciła krótko. Nalewając sobie do szklanki naparu z chińskich ziół i smarując tosta dżemem.
- Co się stało, aż tak tam źle?- zdziwiła się, obserwując każdy ruch brązowowłosej.
-Nie, pokój wspólny, jak i mój są bardzo ładne i przytulne - streściła.
- To o co chodzi? Coś z Malfo'yem?- pytała.
-Nie, z nim też w porządku. Na szczęście miałam tą przyjemność z nim się wczoraj nie spotkać- ugryzła kawałek tosta.
- No to co jest, bo już nie wiem o co chodzi- zmartwiła się Gin.
- O nic, po prostu. Wszystkie wydarzenia z tamtego dnia mnie tak przytłoczyły - skwitowała.
 - Ahaa, już rozumiem. Tak w ogóle to przepraszam za tego idiotę, już mu z Harrym przemówiliśmy do rozsądku.
- Nie przejmuj się, już to przyswoiłam, że nie będzie tak samo jak było kiedyś- upiła łyk herbaty.
- Ale i tak przepraszam, to głupek. Nie powinien się tak do Ciebie odnosić. Bynajmniej przez wzgląd na dawne czasy- oznajmiła.
- Wiem. Sama nie jestem tym zachwycona. Ale najwidoczniej postanowił odbudować swoją "wielką miłość" z Lavender- odpowiedziała wpatrując się tępo w kubek trzymany w dłoniach.
-Oboje są siebie warci- westchnęła Ruda.-Widziałam tą kartkę dotyczącą tej "cichej imprezy"- spojrzała się na przyjaciółkę z wyczekiwaniem.
- Iii? Wiesz co i jak? - spytała.
- Z tego co tam było napisane, to ma się odbyć pod koniec tygodnia, najpewniej w sobotę, w pokoju wspólnym Ravenclaw'u.
- O, to świetnie.- ucieszyła się na wieść, że nie organizują jej uczniowie domu węża. -To jak? Idziemy?
- Jeszcze pytasz?- uśmiechnęła się do Gin.
- Cudownie. Ale musimy sobie wybrać jakieś sukienki- zaczęła stanowczo Ruda, a Hermiona tylko przytaknęła.
Do Wielkiej Sali weszli Harry, który przywitał się z przyjaciółkami i zabrał się za śniadanie oraz Erni. Podszedł do Hermiony i ucałował ją w policzek.
-Witaj śliczna - rzucił chłopak.
-No cześć- odpowiedziała od niechcenia.
-Halo! Ja też tu jestem -oznajmiła Ruda patrząc wrogo na puchona.
-Cześć....nie da się nie zauważyć, po tych rudych włosach.- Dogryzł jej z wrednym uśmiechem, na co dziewczyna tylko się odwróciła i rozpoczęła rozmowę z Wybrańcem, nie zwracając już najmniejszej uwagi na "zakochaną parę".
-Co jest skarbie? Nie masz humoru?- dopytał.
-Nie o to chodzi, nie ważne- mruknęła.
-Jak chcesz - westchnął Erni, po czym wziął się za śniadanie. Mionie nagle przypomniało się o sprawie, na temat której miała porozmawiać z puchonem.
-Ej...chciałam o czymś z Tobą porozmawiać - zaczęła nieśmiało Herm.
-Co jest?- spytał, biorąc kolejny kęs kanapki.
-Chodzi o tą sytuację w przedziale- kontynuowała.
-Tak?- wziął większy łyk soku z dyni.
-Może nie powinnam o to pytać, ale nurtuje mnie to trochę...-nie wiedziała za bardzo jak zacząć, więc postanowiła walnąć prosto z mostu.-Dlaczego nie zareagowałeś, kiedy Ron mnie wyzywał?- wystrzeliła na jednym wydechu. Chłopaka zamurowało, nie wiedział co powiedzieć. Przypomniał sobie dokładnie tą sytuację i odpowiedział.
-Nie chciałem z nim wchodzić w dyskusję, to palant i tyle. A poza tym, to przecież cię przytuliłem, nie?- dodał pewnie.
-No właściwie to tak, ale...
-No, to wszystko jasne- stwierdził z uśmiechem. Miona nie chciała już dalej ciągnąć tej rozmowy. Najwidoczniej w ogóle nie miał zamiaru jakoś bardziej się tym przejąć. Ale dlaczego, przecież była jego dziewczyną. Nic z tego nie zrozumiała .Może teraz dopiero zaczęła go poznawać?

Chłopcy skończyli jeść śniadanie.
-To co? Idziemy Erni?- zaproponował Harry.-Nie będziemy paniom przeszkadzać- dodał.       I nim dziewczyny zdążyły się jakoś odezwać, wstali i skierowali się do wyjścia. Puchon tylko delikatnie cmoknął dziewczynę na pożegnanie. W tym czasie pojawił się w drzwiach Draco i Blaise. Arystokrata zdążył zauważyć buziaka Erniego, po czym wyminął się z nim i Wybrańcem w drzwiach. O, kogo my tu mamy - spojrzała Miona w stronę chłopców. Malfoy puścił Gryfonce zalotny uśmiech, na co Hermiona pokręciła tylko głową. Był ubrany w szaty Slytherinu, ale nawet w nich wyglądał nieziemsko. Włosy miał delikatnie zaczesane do tyłu,  a niektóre kosmyki opadały mu na czoło. Skierowała twarz w stronę Ginny, która wbijała swój wzrok w Zabiniego. Miał na ramiona zarzucone to samo co Dracon.
-Gin, żyjesz?- potrząsnęła ją Herm za ramię.
- Oj, przepraszam, mówiłaś coś? - ocknęła się Ruda.
- Nie, ale gapisz się na tego Blaise'a jak na wystawę ciuchów w sklepie - uśmiechnęła się mimowolnie wyobrażając sobie przyjaciółkę, jak stoi przed jednym z takich miejsc i wpatruje się w bezruchu w wystawy. Ginny bardzo lubiła zakupy.
-Merlinie, robisz aferę. A ty co? Zapatrzona w Malfoy'a jak na siódmy cud świata, albo jednego z tych gości z twoich książek, co wybawia ludzkość - nie pozostała jej dłużna.
-Uważaj, ta obślizgła fretka to ledwo swój tyłek ratuje- zaśmiała się dziewczyna.
- Ale nie zaprzeczyłaś, że jest przystojny - zauważyła Gin.
-Nie czepiaj się, jest wprost obrzydliwy. Prędzej pocałowałabym żabę, niż dotknęła tego idiotę- poinformowała przyjaciółkę, patrząc na ślizgona. Obie się roześmiały. Spojrzały na plan lekcji.
-To co my tutaj mamy- zainteresowała się Miona.- No pięknie, eliksiry na pierwszej lekcji. Dalej transmutacja, historia magii i mugoloznawstwo- przeczytała.
 -No po prostu cudownie...- skwitowała Ginny z ironią w głosie. Dziewczyny skończyły jeść swoje śniadanie.
-To co? Idziemy?- zapytała z uśmiechem na twarzy.
- Jasne- odpowiedziała i skierowały się do wyjścia. Hermiona rzuciła jeszcze spojrzenie w stronę Dracona, do którego kleiła się Pansy, szepcząc mu coś na ucho. Z tego co można było wywnioskować z jego wyrazu twarzy , nie podobało mu się to ani trochę. Na korytarzu minęli się z Ronem, który szedł trzymając za rękę Lavender, w stronę Wielkiej Sali. Gryfonki nawet na niego nie spojrzały.
Przyjaciółki udały się do Lochów, gdzie miały odbyć się pierwsze lekcje.Weszły do klasy równo z dzwonkiem. Hermiona usiadła z Ginny. A Harry z Ronem.Do klasy wszedł już Horacy i zaczął lekcje.
- Witam was serdecznie na lekcji eliksirów. Dzisiaj zajmiemy się przygotowaniem Szkiele-Wzro - poinformował uczniów z uśmiechem. -Wywar ten powoduje odrastanie kości. Dokładne instrukcje o tym, jak go przygotować znajdziecie na stronie 27. Składniki leżą koło kociołków. Zabierajcie się do pracy- dokończył. Gryfonki świetnie sobie radziły ze i ważeniem wywaru. Jednak chłopcom, mimo starań Harry'ego, nie wychodziło to za dobrze. Draco z Blaisem jakoś sobie poradzili. Eliksir dziewczyn był najlepszy, więc uzyskały 20 punktów dla swojego domu.
Kolejną lekcją była transmutacja. Minerwa McGonagall rozpoczęła zajęcia.
-Dzień dobry. Miło was wszystkich znowu tutaj widzieć po wakacjach. Mam nadzieję, że wypoczęliście. Dzisiaj zajmiemy się transmutacją wielkościową, a dokładniej zwiększającą. Będziemy transmutować świeczkę w krzesło. Posłuży nam do tego zaklęcie "Armittero". Na waszych ławkach macie przedmioty. Proszę ćwiczyć - ogłosiła, po czym zajęła się chodzeniem i obserwowaniem poszczególnych uczniów, jak radzą sobie z tym zadaniem.
-I jak Miona? Udało ci się?- szepnęła Gin.
- Spójrz sama - podniosła różdżkę po czym wypowiedziała zaklęcie. Świeczka od razu przemieniła się w niewielkie, drewniane krzesło.
-Ja nie wiem, jak ty to robisz- patrzyła z dumą Ruda.
-Daj, pokażę ci- zaproponowała. Po chwili przed oczami Ginny pojawiło się krzesło, identyczne co to przyjaciółki. Reszcie klasy nie szło tak dobrze. Ślizgoni starali się jak mogli, ale tylko niektórym się udawało. Oczywiście do tych wyjątków należał Malfoy, który zauważywszy wzrok dziewczyny, wysłał jej czarujący uśmiech. Mionie na ten widok aż przeszły ciarki po całym ciele. Nagle coś buchnęło i cała klasa zaczęła się śmiać. Dziewczyna odwróciła się zaciekawiona w stronę Rona. Połowa jego krzesła zaczęła się palić, a w powietrzu unosił się dym. Hermiona nie mogła się powstrzymać widząc przestraszoną minę Rudzielca i mimowolnie wraz z Gin zaczęły się śmiać. Draco zwrócił na to uwagę. Brązowowłosa wyglądała uroczo, gdy się śmiała. Aż poczuł dziwne ciepło na sobie. Pani Profesor zaczęła uciszać klasę i zgasiła płomienie wydobywające się z krzesła Weasley'a. Przyjaciółki otrzymały kolejne 30 punktów dla ich domu, z czego były jeszcze bardziej ucieszone. Reszta lekcji minęła im niezmiernie szybko. Biorąc pod uwagę to, że nawet sama Granger trochę przysypiała na wykładzie Binns'a, a mugoloznastwo nie było zbyt trudnym przedmiotem. Po zajęciach Hermiona zaprosiła do siebie Rudą, żeby zobaczyła jak mieszka jej przyjaciółka i trochę poplotkować jeszcze na temat imprezy.
Po kolacji dziewczyny kierowały się już w stronę jej pokoju wspólnego . Na korytarzu spotkały dwóch, przystojnych ślizgonów, którzy szli na błonia. Jak dobrze, zostanę sama z Gin- pomyślała. Przeszli przez portret Szalonego Czarodzieja, i znalazły się w pokoju wspólnym.
-O, ładnie tu macie, i tak przytulnie- komentowała, jednocześnie rozglądając się po pokoju Ruda.
- Mnie też się podoba. Siadaj, zaraz napalę w kominku- powiedziała z uśmiechem na twarzy.
-Chcesz czegoś na rozgrzanie?
-Chętnie- rzuciła, dalej przyglądając się pomieszczeniu.W końcu znalazła swoje miejsce obok kominka w fotelu.
- Ja idę się przebrać, zaraz przyjdę- Miona podeszła do przyjaciółki i podała jej szklankę piwa kremowego. Machnęła różdżką w myślach mówiąc- Incendio ,a w palenisku błysnął ogień. Weszła do dormitorium, i otworzyła drzwi od wielkiej szafy. Wyciągnęła z niej łososiowy     t-shirt z napisami i miętowe rurki i włożyła na siebie.
 Na zewnątrz zrobiło się chłodno. Chmury nad niebem zaczęły się zbierać i przyjmować odcienie szarości. Drzewa z Zakazanego Lasu tańczyły, a liście porywał wiatr.
-Chyba zanosi się na burzę- zauważyła Ruda.
-Na to wygląda- przytaknęła Herm.
Dzięwczęta wzięły się za wybranie sukienek na imprezę. Herm pokazywała po kolei każdą, Ginny wpatrywała się w ubrania, dotykając ich, w celu sprawdzenia jakości materiału. Nagle pochwyciła jedną z nich. Była koloru czarnego. Dekolt miała wykrojony w kształcie serca, natomiast dół był lekko pomarszczony i rozkloszowany. Na górze od sukienki doszyta była koronkowa bluzeczka, z rękawami sięgającymi do łokci.
-Przymierz ją, prooszę- naciskała Ruda.
-No dobrze, dobrze.
 Hermiona założyła na siebie "małą czarną". Sięgała jej prawie do kolan. Idealnie podkreślała talię dziewczyny, a koronka na ramionach dodawała jej uroku.
-Wyglądasz cudownie.
-A jakie buty?- Mionie też się ta kreacja bardzo spodobała. Była delikatna i subtelna. Nagle z zamyślenia wyrwał ją grad bijący o szybę.
-No, nieźle się rozpadało- podsumowała Gin, po czym przyniosła dziewczynie czerwone szpilki.
-Masz, przymierz, powinny ci pasować do tej sukienki- podała jej buty, po czym podeszła bliżej, złapała za gumkę do włosów, i rozpuściła jej włosy.-Teraz to nikt by Ci się nie mógł w stanie oprzeć-skwitowała. Obie dziewczyny zaczęły się śmiać. Nagle drzwi otworzyły się, a do pokoju wleciał Draco z przyjacielem cali przemoczeni, w równie wyśmienitych humorach. Smok spojrzał na Herm i o mało nie zwaliło go z nóg. Wyglądała prześlicznie. Aż kusiła. Dziewczęta spojrzały na chłopców i jeszcze głośniej zaczęły się śmiać.
-Co tak stoisz Malfoy jakby ci mowę odjęło- wyparowała rozbawiona do łez Ginny. Dopiero teraz otrząsnął się z uroku, jaki wywarł na nim widok Gryfonki.
-Ładna szmatka, pokaz mody urządzacie?- zapytał Blaise.
-Nie, szukamy czegoś na potańcówkę w sobotę- poinformowała Gin.
-Oo, to idziecie na imprezę, tak ?No to się niezmiernie cieszymy, bo my też się na nią wybieramy, co nie Smoku?- szturchnął kumpla w ramię.
-No jasne-mruknął zamyślony Draco.
-To może się czegoś napijemy?- zaproponował Diabeł.
-A chętnie- cmoknęła Ruda.
-Ale może najpierw pójdziecie się przebrać co? Bo woda z was kapie- skomentowała Miona z uśmiechem na twarzy. Ślizgoni dopiero teraz sobie przypomnieli, że stoją cali przemoczeni. Przez białą koszulę Malfoya było widać jego umięśniony tors, a ciemnozielona koszula Diabła ukazywała dobrze zbudowane ciało chłopaka.
-Może to dobry pomysł- rzucił Draco i poszedł razem z przyjacielem do jego dormitorium.

-Widziałeś tą kieckę Granger?- spytał podekscytowany Smok, zdejmując przemoczoną koszulę.
-Tak, i co? Nieźle w niej wyglądała- krótko podsumował Blais.
 -Nieźle? Stary, myślałem że zaraz się na nią rzucę- szepnął Draco, żeby przypadkiem nikt inny go nie usłyszał.
-Wiewiórka też wyglądała całkiem dobrze- przyznał Zabini. Faktycznie, Ginny również się zmieniła. Nabrała bardziej kobiecych kształtów. Jej rude, proste włosy sięgały jej już prawie talii. Miała piękne, niebieskie oczy, przypominające kolorem ocean. Usta zrobiły się pełniejsze i nabrały bardziej różowego koloru. Również jej nogi wydłużyły się. Wyrosła na czarującą kobietę.

Hermiona nalała sobie i Rudej Ognistej Whisky i rozsiadły się na wygodnej sofie.
-Ej, Miona- szepnęła przyjaciółka.
-Tak?- dała znak, że słucha.
-Widziałaś jaki Blaise jest umięśniony? Nawet nie wiedziałam, że taki byk z niego wyrósł- zaśmiała się Gin.
- Ja też nie, a Malfoy wcale nie lepszy, też przypakował- stwierdziła Herm. Nalewały sobie już trzecią kolejkę whisky, kiedy wreszcie dosiedli się do nich Ślizgoni. Usiedli na rogach sofy po obu stronach, i nalali sobie po szklance bursztynowego napoju i zaczęli rozmowę.
-To zamierzacie się zabawić na potańcówce, tak?- spytał Diabeł.
-No a jak. Mamy zamiar się dobrze bawić- rzuciła brązowowłosa.
-A tańczyć umiecie chociaż? - zachichotał Zabini.
- Ależ oczywiście, a myślałeś , że co? - oburzyła się Ruda. Malfoy już dolał sobie i reszcie po ognistej.
-No nie wydaje mi się Wiewiórko- zakpił, jednocześnie śmiejąc się z miny Rudej.
-Czy ty wątpisz w moje umiejętności?- warknęła na Blaise'a.
- Ależ skąd, nie śmiałbym- zaśmiał się.
-A mnie się wydaje, że jednak śmiałbyś-zawołała.
-To w takim razie pokaż- oznajmił.
-Sama przecież nie będę tańczyć- wyjąkała.
-No dalej Diable, pokaż jej jak to się robi- uśmiechnął się Draco.
-A proszę was bardzo- wstał, i skierował się w stronę roześmianej Wiewiórki. Widok podpitego Blaise'a był przezabawny. Herm i Smok pękali ze śmiechu, kiedy Zabini podszedł chwiejącym krokiem do Rudej, ukłonił się do samej ziemi, wyciągną rękę i porwał ją do tańca. Wykonywali jakieś dziwne ruchy i obroty, aż w końcu chłopak złapał, przełożył sobie przez ramię Gryfonkę jak worek ziemniaków i zaczął chodzić po pokoju. Miona aż łapała się ze śmiechu za brzuch. Draco przysiadł się do dziewczyny i nalał jej do szklanki whisky. Od razu do jego nozdrzy dostał się piękny zapach perfum dziewczyny.
-Widzę, że robisz tutaj za barmana- oznajmiła.
-Ktoś musi pilnować, żeby towarzystwo się dobrze bawiło- mrugnął do niej porozumiewawczo. Brązowowłosa złapała za szklankę i upiła łyk napoju.
-Wygląda na to, że upiliśmy naszych przyjaciół- szepnęła Hermiona z rozbawieniem.
-Nic im nie będzie, damy im jutro eliksir i będą w pełni sił- spojrzeli na Blaise'a i Ginny, którzy tańczyli i śmiali się wniebogłosy. Herm także bardzo dobrze się bawiła. Arystokrata spojrzał na nią. Dostrzegł jej czekoladowe oczy. Były takie głębokie, że mógłby w nich utonąć. Wyczytał w nich szczęście, co sprawiło mały uśmiech na jego twarzy, a dlaczego tak się stało? Sam nie wie.
-Może pokażemy im jak się tańczy, co? Bo to mi wygląda bardziej na taniec godowy- rzucił Smok. Dziewczyna się roześmiała. Malfoy wstał i wyciągną rękę w jej stronę.- Idziemy?
-Pewnie- dopiła już którąś szklankę z alkoholem i pozwoliła prowadzić się blondynowi.
            Zaczęli jakiś szybki taniec, pełen podrygów. Nigdy bym nie pomyślała, że będę tańczyć ze Ślizgonem, a co dopiero z Draconem Malfoyem – przemknęło w myślach Hermionie.
            Nagle ich taniec stawał się coraz powolniejszy, a alkohol coraz bardziej szumiał im w mózgach. Nawet nie zauważyli, kiedy Blaise i Ginny przestali i wpatrywali się w nich, czekając na dalsze rozwinięcie wydarzeń.
            Draco wplótł jedną rękę we włosy dziewczyny, a druga obejmował ją w talii. Ona natomiast swoje trzymała na piersiach chłopaka. Ich twarze zbliżały się do siebie, a czas jakby stanął w miejscu. Teraz albo nigdy- powiedział sobie Malfoy i zdecydowanie przybliżył się do dziewczyny tak, że ich nosy się stykały. Gdy Smok chciał pocałować dziewczynę, ta szybko odwróciła się, wyrwała z uścisku, kręcąc głową. Opamiętała się.
___________________________________________________________________________
* I'll Be Gone- Linkin Park

Jest kolejny rozdział :) Błędy wiadomo, nie są nieuniknione i zdarzają się każdemu :D
Dziękujemy czytającym i w nas wierzącym  :)
Pozdrawiamy,
ichhassedich, Neta619