Mógłbym rozliczyć każdą z was za gwałt
na emocjach
Albo obrócić to w żart i ukryć rozpacz
Gdy czas zabija nas i tylko blizny na łokciach
Zmieniają mnie z mężczyzny w chłopca
Albo obrócić to w żart i ukryć rozpacz
Gdy czas zabija nas i tylko blizny na łokciach
Zmieniają mnie z mężczyzny w chłopca
______________________________________________________________________
W głowie Ginny tłoczyło się około
miliona przeróżnych myśli, wspomnień i wydarzeń, a także planów czy marzeń,
które nie zostaną już spełnione. Jeśli
to, co mówiła Astoria było prawdą… to najpierw spierze mu tyłek, popłacze się i
zapomni, jako najlepsze wyjście z całej sytuacji. Musi jak najszybciej spytać
go, co łączy go z tą blond-idiotką. Tego było za wiele.
Poza tym,
pozostawała jeszcze sprawa Hermiony, która do tej pory się nie wybudziła. Była
bardzo zmartwiona stanem przyjaciółki, nie wiedząc, co tak naprawdę mogło być
przyczyną jej omdlenia. Wszystko było bardzo ciężkie.
Nawet nie
wiedziała kiedy, tak zbliżyła się do Pottera. Wszystko szło na jak najlepszej
drodze do odbudowania dawnych relacji i cieszyła się z tego powodu. Nigdy nie
chciała myśleć o Harrym źle. W końcu to była jej pierwsza, prawdziwa
miłość… a takich się nie zapomina.
Czasem
zastanawiała się, jak długo można wytrzymać bez odwzajemnionej miłości.
Widziała, co działo się i z Hermioną, i z Draco. Oboje nie czynili nic, by choć
trochę się do siebie zbliżyć, a pomiędzy nimi wyrastało coraz więcej
nieporozumień i niepotrzebnych słów, które budowały mocne mury pomiędzy nimi.
Ale były też takie myśli, niewypowiedziane, mogące zburzyć wielką bombą to, co
dzieliło ich już od jakiegoś czasu.
Ktoś
gwałtownie wpadł na nią, powodując jej pewny upadek na posadzkę szkolnego
korytarza. Oczy uniosły się o góry, gdzie spotkały te ukochane i diabelskie.
Ale również zdenerwowane.
*
* *
Draco
jeszcze przez jakiś czas siedział w Skrzydle Szpitalnym przy boku Hermiony. Jego
myśli pędziły w różne strony, przebywając raz przy niej, a raz zupełnie gdzie
indziej. Hermiona była dla niego bardzo ważna i nigdy nie powiedziałby, że
dziewczyna z jej krwią, mogłaby tak na niego oddziaływać. Ale cóż dużo myśleć…
zakochał się bezpowrotnie i już wiedział, że nigdy nic nie będzie takie, jak
było przedtem. To już nie ten sam Draco Malfoy, który uwielbiał dokuczać
młodszym, żartować, udawać mrocznego i zimnego. To Ona zmieniła go tak, że
gdyby miał wrócić do swojego dawnego życia zapewne nie potrafiłby się w nim
odnaleźć.
Kiedyś,
obiecywał sobie, że nie zakocha się. Nie da nikomu żadnej satysfakcji z tego,
że będzie mógł wykorzystywać uczucia przeciwko niemu. Zawsze bał się, że jeżeli
pokaże to, co czuje Voldemort będzie miał na niego haczyk, który na pewno by
wykorzystał, jak robił to w przypadku jego rodziców. Nigdy nie chciałby, by
komukolwiek stało się coś z powodu takiego, jakim są uczucia.
Wszystkie
złe wspomnienia nie przestaną nękać go aż do śmierci. Dzieciństwo pod czujnym
okiem Lucjusza, Śmierciożerstwo i najprawdopodobniej przyszłe życie bez jej
miłości. Hermiona ułoży sobie życie z kimś innym, będą mieli gromadkę pięknych,
tylko po niej, dzieci, szczęśliwy i dostatni dom… istna sielanka. Ale chciał
dla niej jak najlepszego, i tak właśnie wyobrażał sobie jej szczęście.
Niezależnie od wszystkiego.
Chyba
jeszcze w jego życiu nie przeszła przez głowę myśl, że się zakocha w Gryfonce,
niepozornej, uroczej, odważnej i walecznej. Tej, która pomogła w uratowaniu czarodziejskiego
świata, tej, która wyciągnęła go razem z Wybrańcem i Weasleyem z Pokoju Życzeń,
tamtego dnia II Bitwy o Hogwart, wtedy też uratowała, pomogła, chociaż
nienawidziła mnie tak bardzo, jak on teraz nienawidzi siebie.
Szkoda tylko, że nie uratowała go od miłości. I
choć nie wie, jak bardzo musiałaby się starać, nigdy nie wymaże tego uczucia z
jego serca… czegoś, co zaczęło bić nowym rytmem specjalnie zarezerwowanym tylko
dla niej.
Z tą myślą opuścił Skrzydło,
uprzednio całując Gryfonkę w policzek. Mógł to zrobić chociaż wtedy, gdy spała.
*
* *
- Witaj Stworku- przywitał się Harry, patrząc w wielkie oczy skrzata, które tak bardzo przypominały mu Syriusza i dom na Grimmuald Place 12. Tęsknił za ojcem chrzestnym, którego znał tylko ponad dwa lata.
- Witaj Stworku- przywitał się Harry, patrząc w wielkie oczy skrzata, które tak bardzo przypominały mu Syriusza i dom na Grimmuald Place 12. Tęsknił za ojcem chrzestnym, którego znał tylko ponad dwa lata.
- Pan Potter- stworzenie skłoniło
się i uśmiechnęło. – Życzy pan sobie czegoś? – zapytał Stworek.
- Mam do Ciebie prośbę- powiedział Wybraniec.
- Do usług, sir- przerwał skrzat, który przyzwyczaił się już
do swojego nowego pana i polubił go.
- Czy
mógłbyś przenieść mnie i jedną z uczennic poza mury Hogwartu?
*
* *
Blaise
wyglądał tak, jakby za chwilę miał wyjść z siebie i stanąć obok. Oczy
wypełnione były gniewem i miłością jednocześnie, a trzymające dziewczynę
ramiona były napięte.
- Powiedz
mi, co to do cholery jasnej, miało znaczyć z Potterem?- spytał Diabeł, a furia w jego oczach mówiła,
że naprawdę pochodził z piekła.
- Nic!-
krzyknęła.- To mój przyjaciel!
-Tak? Czyli już Ci nie wystarczam?- gorycz wylała się z jego
ust, okaleczając ich strukturę.
- Chyba ja powinnam o to zapytać!- powiedziała, zamierzenie
wchodząc na temat tego domniemanych spotkań z Astorią.
- O czym Ty mówisz ?- zdezorientował się, widząc łzy w
oczach zwykle twardej Gryfonki… Co trwałe od zewnątrz, kruche w środku. – Nie
płacz…
- O czym, a
może o kim. Jak ma się Astoria? Wszystko u niej w porządku?- zapytała, a
niechciane łzy płynęły po jej zarumienionych policzkach.
Diabłu
musiało chwilę zająć ogarnięcie, o czym to też mówi Ginny. Wiedziała o tym
pocałunku.
- Ginny, to
nie tak… - szepnął, a oczy zaszły mgłą smutku.
- A jak? Wytłumacz mi!- powiedziała, nie kryjąc
rozczarowania widocznego na całej jej twarzy.- No jak? Mów- ponagliła. Chciała
jak najszybciej wiedzieć wszystko, by w końcu zaznać spokoju, którego na pewno
nie znajdzie. Ale liczyły się chęci.
- Ja byłem
pijany. Upiliśmy się z Draco i Pansy. Oni poszli, a ja jeszcze zostałem- łzy
płynęły dalej, tworząc potoki na jej twarzy. Nie chciał na nie patrzeć, nie
chciał widzieć jej słabej.- I ona podeszła do mnie i pocałowała mnie, a ja od
razu ją odepchnąłem. To tyle!- szepnął na koniec, unosząc zmartwiony wzrok. Jeśli
straci ją przez tamtą idiotkę, to nie wybaczy ani sobie, ani ślizgonce.
- Blaise,
myślę, że potrzebujemy czasu, oboje- rzekła, nie patrząc w oczy chłopaka, którego tymi słowami
dosłownie wbiła mu nóż w serce.
- Ginny, spójrz na mnie- powiedział błagalnie.
Nie
odwracała swojej głowy.
- SPÓJRZ!-
krzyknął, łapiąc jej twarz delikatnie i odwracając w swoją stronę. Nie
wiedział, co robi. Chciał, by wiedziała, że jest dla niego wszystkim i, że on
wcale nie potrzebuje czasu. Jedyne czego potrzebuje, to Ona.
-Kocham Cię
Wiewiórko- wymruczał w jej usta z zamiarem zatopienia w nich swoich warg.
Jednak Ruda
wyrwała się i już biegła do portretu Grubej Damy, gdzie on nie będzie miał
wstępu.
*
* *
Oboje byli
ogniem, oboje byli wodą. Żywiołem, tym niszczycielskim i ostoją, która
naprawiała wszystko. Byli tacy sami. Ostrzy, walczący o swoje, radośni i przyjacielscy.
Potrafili walczyć o swoje, nie poddawać się i dążyć do celu. Marzenia, które
spełnili uważali za zwycięstwo.
Ale jednego
nie potrafili. Skończyć z miłością, w którą włożyli całe swoje serca.
*
* *
Diabeł
poczuł jak jego serce strzaskało się w środku jego ciała, wbijając zabójcze
kawałki, które wydawały się tak ostre, że miał wrażenie, jakby przebijały mu
skórę i narządy.
Zwątpił w
miłość. Ale nie podda się. Nie może. Musi walczyć. Wszystko, co robił było dla
niej. Tylko i specjalnie. Jego matka jakoś nie specjalnie zajmowała się nim i
choć było mu z tego powodu przykro, pogodził się z tym.
Ale
rudowłosa Gin była jego marzeniem, które spełnił, była kimś, kto sprawił, że
diabelskie serce potrafiło złagodnieć i zmienić swoje postępowanie. Zakochał
się w niej już w szóstej klasie, kiedy to surowo zabronione było jakiekolwiek
zbliżenie się w jej stronę, bez napiętego wzroku Draco i innych Ślizgonów, oraz
Świętej Trójcy i Gryfonów.
A teraz,
kiedy już byli ze sobą od kilku tygodni, Astoria zaburzyła ich szczęście. I
zapłaci za to… Nie, nie miał na myśli przemocy. Podstęp to drugie imię typowego
ślizgona.
* * *
Po
obiedzie, który upłynął na uspokajaniu Diabła, który pokłócił się z
Weasley’ówną, postanowił, że odwiedzi Skrzydło Szpitalne. Może Hermiona wreszcie
się obudzi.
- Dzień
Dobry- rzucił do Pani Promfey, która byłą w trakcie ścielania jednego z łóżek.
Odpowiedziała żwawo i poinformowała go, że należy obudzić pannę Granger.
Jak na
zawołanie, do pomieszczenia wkroczyła Ginny, a tuż za nią Potter. Poppy
podeszła do łóżka Gryfonki i delikatnie potrząsnęła jej ramieniem.
-Panno Granger, proszę się obudzić- powiedziała łagodnie, a
Gryfonka momentalnie otworzyła brązowe, pełne ciepłe oczy.
* * *
- Co ja tu robię? – zapytała, rozglądając się po
pomieszczeniu. Zauważyła tam pielęgniarkę szkolną, Ginny i Harry’ego- jej
przyjaciół.
Drzwi
otworzyły się, a do Sali wpadł rudzielec- Ron. Jeszcze raz przebiegła wzrokiem
po obecnych, a zatrzymał się on na blondynie, którego nie mogła poznać.
Kojarzyła, że mogła go kiedyś znać, w innym życiu. Ale nie wiedziała, kto to.
Dlaczego tutaj był? Czy znaczyła coś dla
niego.
- Zasłabłaś- wytłumaczyła pani Promfey.- Ten młodzieniec
przyniósł Cię tutaj- powiedziała, a ona spojrzała w jego stronę.
-Dziękuję-
rzekła.- Jak się nazywasz?- zapytała uprzejmie, a szok na jego twarzy wymalował
się w ułamku setnej sekundy. Wzrok wszystkich latał to do niej, to do chłopaka,
który nie potrafił wymówić słowa.
- Ginny,
dlaczego on nic nie mówi?- spytała przyjaciółki, a pielęgniarka westchnęła
głośno.
-
Hermiono…- mruknęła Ginewra, spoglądając w stronę Smoka, który usilnie próbował
ukryć wszystkie uczucia na jego twarzy.
- Muszę jak
najszybciej iść po profesora Slughorna- powiedziała Poppy.- Malfoy za mną.
Blondyn wstał
i rzucił ostatnie spojrzenie brązowowłosej, a jej skojarzyło się, że kiedyś na
pewno go już widziała. Tylko nie wiedziała gdzie.
Kiedy tylko
drzwi Skrzydła zamknęły się za nimi, Ginny podbiegła do niej ze łzami w oczach,
które starała się ukryć.
- Herm,
nareszcie- powiedziała i wzięła ją w objęcia, a zaraz do nich dołączyło dwóch
pozostałych chłopaków.
- Powiedzcie mi, co się stało…
- No było tak, że Smok, to znaczy
Draco ,znalazł Cię w waszym dormitorium nieprzytomną i przyniósł tutaj. No i
teraz się obudziłaś… Miona, nie wiesz czemu zemdlałaś?- spytała, a oczy
wypełniły się nadzieją.
Umysł
Hermiony zaczął pracować. Pamiętała jedynie, że wypiła małą dawkę Eliksiru
Słodkiego Snu i wypadającą jej „Dumę i Uprzedzenie” z ręki. Później była tylko
ciemność.
Nim zdążyła
odpowiedzieć, drzwi zaskrzypiały i pojawiła się w nich pani Promfey wraz z
Draco, jak sądziła.
- Wiem,
co jest przyczyną tego, że nie pamięta
pana Malfoy’a. Wypiła Eliksir Memorii*, który odbiera pamięć o wydarzeniach, w
stosunku do których mamy bolesne wspomnienia- wyjaśniła, patrząc na Hermionę z dziwną
nutą w oczach. Coś jak troska?
- Ja
myślałam, że to Eliksir Słodkiego Snu- mruknęła Gryfonka, nie patrząc w stronę
blondwłosego chłopaka, który intensywnie się jej przyglądał.
- Wywołał
na Tobie reakcję omdlenia, co jest częstym przypadkiem. Tak, jest podobny do
Eliksiru Słodkiego Snu- dopowiedziała.- Za kilka minut Horacy wyśle nam
antidotum- poinformowała i poszła do swojego gabinetu, by poczekać tam na
przesyłkę.
*
* *
Draco wciąż
patrzył na Hermionę, nie mogąc uwierzyć, w możliwość tego, co właśnie
powiedziała. Czy był jej bólem? Jej zmorą? Jej koszmarem? To, co usłyszał,
kiedy spytała go jak się nazywa, zakłuło go boleśnie w okolicy serca. Ale kiedy
pielęgniarka wyjaśniła, co oznacza wypicie tego wywaru, serce rozpadło mu się
na różne części, rozrzucając się po świecie.
Ona na
pewno go nie pokocha. Ona go nienawidzi. Jest jej bólem. Jest tym, kogo się
obawia. Jest tym, czego ona nigdy nie zrozumie. Jest jej przeciwieństwem,
przekleństwem.
I czy chce,
czy nie, musi zapomnieć. Nawet, kiedy Hermiona odzyska pamięć i już będzie
pamiętała wszystko, co jej kiedykolwiek zrobił. Każdy gest, każde słowo, każda
niewypowiedziana myśl na jego temat.
Mur wzrósł
na wysokość wyższą niż niebo, a on- Draco Malfoy, postara się, aby odejść od
niego bezboleśnie, ze wspomnieniem wzroku, jakim patrzyła na niego w czasie
Balu. Wtedy, kiedy myślał, że może marzenia się spełniają. Że dom i rodzina,
którą wyobrażał sobie u swojego boku, będzie także jej domem i jej rodziną. Że
wszystko się ułoży. Że będą mieszkać na wsi, gdzieś na odludziu, on będzie
uczył ich syna latać na małej miotełce, a Ona będzie uczyć ich córkę grać na
fortepianie. Że wtedy uświadomi sobie, że życie jest piękne tylko wtedy, gdy
Ona jest obok i nigdy inaczej.
Zwątpienie,
to najgorsze z możliwych tchórzostw. A on właśnie zwątpił i już zaczął budować
wspomniany wcześniej mur, by odgrodzić się od rzeczywistości i zatracić w
tęsknocie.
Wszystko
dla Jej dobra.
____________________________________________________________________________
*Eliksir pamięci (łac. memoria - pamięć)
ASK!
Rozdział jakiś taki, ciężko stwierdzić. Nic specjalnego.
Przepraszamy za błędy.
Pozdrawiamy,
L. i P. ;*
Końcówka jest taka smutna! Żal mi Draco ;( Ja chcę żeby był z Mioną szczęśliwy!!!!!
OdpowiedzUsuńRozdział super i czekam na następny :D
ej no bo prawie sie popłakałam ;( i u Draco i Miony sie nie układy i u Rudej i Diabła też, no nie rób nam tego niech będą w końcu szczęśliwi bo bardzo smutno się robi. Ale ogólnie rozdział genialny :)
OdpowiedzUsuńRozdział genialny. Tak mi żal Draco :c
OdpowiedzUsuńNa razie ten blog opowiada o nieszczęśliwej miłość. Kiedy macie zamiar go skończyć?
Ciężko powiedzieć kiedy skończysz coś, co zajęło już 7 miesięcy Twojego życia :)
UsuńZależnie od weny :)
Jejku, jesteście genialne <3
OdpowiedzUsuńJak przeczytałam to siedziałam i po prostu ryczałam xD
Szkoda mi bardzo Draco. On ją kocha, tylko nie wie, że ona jego też :c . Ciekawe jak to rozwiążecie.
Co do Diabła i Ginny, to też tak smutno bardzo :c . A wszystko wina tej idiotki Astorii ... grr, jak ja jej nienawidzę.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i mam nadzieję, że będzie troszkę weselszy c:
Życzę duuuużo weny ;*
e_schonheit
Końcówka rozdziału mega smutna ;(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w końcu los się uśmiechnie do Draco i Herm i w końcu będą razem szczęśliwi (choć na razie to się chyba na to nie zanosi...)
Szkoda też Ginn i Blaise`a, oby sobie szybko wyjaśnili te nieporozumienia.
Pozdrawiam
nadgoniłam posty i po tym ostatnim... nie wiem co mam powiedzieć. Zagrałaś na moich uczuciach, na prawdę! Świetne, a zarazem takie okropne (chodzi o uczucia młodego Malfoya), och! Dlaczego, kiedy może zrobiłby ten krok, przełamał się, powiedział co czuje, teraz już tego nie zrobi? Niech nie rezygnuje, Draco Malfoy nigdy nie rezygnuje i jeżeli obrał sobie za cel, mieć Hermionę u boku, we własnym domu z ich dziećmi, niech o to walczy! Cudnie opisane uczucia, takie proste, a jakie ujmujące ;) Pozdrawiam i życzę weny, weny i weny i czego tam Ci potrzeba do tworzenia kolejnych pięknych rozdziałów :) Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńNie skomentowałam?!
OdpowiedzUsuńBoże, ale przez te ferie nie mogę się ogarnąć. Świetny rozdział, podoba mi się, taki emocjonalny. Życzę weny. Czekam na nexta ;P
hogwart-diary.blogspot.com
To zes pokrecila......
OdpowiedzUsuńNie możesz tego zrobić, ja ci nie pozwalam:D
Rozdział extra ;)
Weny.
Pozdrawiam,Lili.