niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział XXVII

Mógłbym rozliczyć każdą z was za gwałt na emocjach
Albo obrócić to w żart i ukryć rozpacz
Gdy czas zabija nas i tylko blizny na łokciach
Zmieniają mnie z mężczyzny w chłopca
______________________________________________________________________
W głowie Ginny tłoczyło się około miliona przeróżnych myśli, wspomnień i wydarzeń, a także planów czy marzeń, które nie zostaną już spełnione.  Jeśli to, co mówiła Astoria było prawdą… to najpierw spierze mu tyłek, popłacze się i zapomni, jako najlepsze wyjście z całej sytuacji. Musi jak najszybciej spytać go, co łączy go z tą blond-idiotką. Tego było za wiele.
            Poza tym, pozostawała jeszcze sprawa Hermiony, która do tej pory się nie wybudziła. Była bardzo zmartwiona stanem przyjaciółki, nie wiedząc, co tak naprawdę mogło być przyczyną jej omdlenia. Wszystko było bardzo ciężkie.
            Nawet nie wiedziała kiedy, tak zbliżyła się do Pottera. Wszystko szło na jak najlepszej drodze do odbudowania dawnych relacji i cieszyła się z tego powodu. Nigdy nie chciała myśleć o Harrym źle. W końcu to była jej pierwsza, prawdziwa miłość…  a takich się nie zapomina.
            Czasem zastanawiała się, jak długo można wytrzymać bez odwzajemnionej miłości. Widziała, co działo się i z Hermioną, i z Draco. Oboje nie czynili nic, by choć trochę się do siebie zbliżyć, a pomiędzy nimi wyrastało coraz więcej nieporozumień i niepotrzebnych słów, które budowały mocne mury pomiędzy nimi. Ale były też takie myśli, niewypowiedziane, mogące zburzyć wielką bombą to, co dzieliło ich już od jakiegoś czasu.
            Ktoś gwałtownie wpadł na nią, powodując jej pewny upadek na posadzkę szkolnego korytarza. Oczy uniosły się o góry, gdzie spotkały te ukochane i diabelskie. Ale również zdenerwowane.
                                                                       * * *
            Draco jeszcze przez jakiś czas siedział w Skrzydle Szpitalnym przy boku Hermiony. Jego myśli pędziły w różne strony, przebywając raz przy niej, a raz zupełnie gdzie indziej. Hermiona była dla niego bardzo ważna i nigdy nie powiedziałby, że dziewczyna z jej krwią, mogłaby tak na niego oddziaływać. Ale cóż dużo myśleć… zakochał się bezpowrotnie i już wiedział, że nigdy nic nie będzie takie, jak było przedtem. To już nie ten sam Draco Malfoy, który uwielbiał dokuczać młodszym, żartować, udawać mrocznego i zimnego. To Ona zmieniła go tak, że gdyby miał wrócić do swojego dawnego życia zapewne nie potrafiłby się w nim odnaleźć.
            Kiedyś, obiecywał sobie, że nie zakocha się. Nie da nikomu żadnej satysfakcji z tego, że będzie mógł wykorzystywać uczucia przeciwko niemu. Zawsze bał się, że jeżeli pokaże to, co czuje Voldemort będzie miał na niego haczyk, który na pewno by wykorzystał, jak robił to w przypadku jego rodziców. Nigdy nie chciałby, by komukolwiek stało się coś z powodu takiego, jakim są uczucia.
            Wszystkie złe wspomnienia nie przestaną nękać go aż do śmierci. Dzieciństwo pod czujnym okiem Lucjusza, Śmierciożerstwo i najprawdopodobniej przyszłe życie bez jej miłości. Hermiona ułoży sobie życie z kimś innym, będą mieli gromadkę pięknych, tylko po niej, dzieci, szczęśliwy i dostatni dom… istna sielanka. Ale chciał dla niej jak najlepszego, i tak właśnie wyobrażał sobie jej szczęście. Niezależnie od wszystkiego.
            Chyba jeszcze w jego życiu nie przeszła przez głowę myśl, że się zakocha w Gryfonce, niepozornej, uroczej, odważnej i walecznej. Tej, która pomogła w uratowaniu czarodziejskiego świata, tej, która wyciągnęła go razem z Wybrańcem i Weasleyem z Pokoju Życzeń, tamtego dnia II Bitwy o Hogwart, wtedy też uratowała, pomogła, chociaż nienawidziła mnie tak bardzo, jak on teraz nienawidzi siebie.
 Szkoda tylko, że nie uratowała go od miłości. I choć nie wie, jak bardzo musiałaby się starać, nigdy nie wymaże tego uczucia z jego serca… czegoś, co zaczęło bić nowym rytmem specjalnie zarezerwowanym tylko dla niej.
Z tą myślą opuścił Skrzydło, uprzednio całując Gryfonkę w policzek. Mógł to zrobić chociaż wtedy, gdy spała.
                                                           * * *
            - Witaj Stworku- przywitał się Harry, patrząc w wielkie oczy skrzata, które tak bardzo przypominały mu Syriusza i dom na Grimmuald Place 12. Tęsknił za ojcem chrzestnym, którego znał tylko ponad dwa lata.
- Pan Potter- stworzenie skłoniło się i uśmiechnęło. – Życzy pan sobie czegoś? – zapytał Stworek.
- Mam do Ciebie prośbę- powiedział Wybraniec.
- Do usług, sir- przerwał skrzat, który przyzwyczaił się już do swojego nowego pana i polubił go.
            - Czy mógłbyś przenieść mnie i jedną z uczennic poza mury Hogwartu?
                                                                       * * *
            Blaise wyglądał tak, jakby za chwilę miał wyjść z siebie i stanąć obok. Oczy wypełnione były gniewem i miłością jednocześnie, a trzymające dziewczynę ramiona były napięte.
            - Powiedz mi, co to do cholery jasnej, miało znaczyć z Potterem?-  spytał Diabeł, a furia w jego oczach mówiła, że naprawdę pochodził z piekła.
            - Nic!- krzyknęła.- To mój przyjaciel!
-Tak? Czyli już Ci nie wystarczam?- gorycz wylała się z jego ust, okaleczając ich strukturę.
- Chyba ja powinnam o to zapytać!- powiedziała, zamierzenie wchodząc na temat tego domniemanych spotkań z Astorią.
- O czym Ty mówisz ?- zdezorientował się, widząc łzy w oczach zwykle twardej Gryfonki… Co trwałe od zewnątrz, kruche w środku. – Nie płacz…
            - O czym, a może o kim. Jak ma się Astoria? Wszystko u niej w porządku?- zapytała, a niechciane łzy płynęły po jej zarumienionych policzkach.
            Diabłu musiało chwilę zająć ogarnięcie, o czym to też mówi Ginny. Wiedziała o tym pocałunku.
            - Ginny, to nie tak… - szepnął, a oczy zaszły mgłą smutku.
- A jak? Wytłumacz mi!- powiedziała, nie kryjąc rozczarowania widocznego na całej jej twarzy.- No jak? Mów- ponagliła. Chciała jak najszybciej wiedzieć wszystko, by w końcu zaznać spokoju, którego na pewno nie znajdzie. Ale liczyły się chęci.
            - Ja byłem pijany. Upiliśmy się z Draco i Pansy. Oni poszli, a ja jeszcze zostałem- łzy płynęły dalej, tworząc potoki na jej twarzy. Nie chciał na nie patrzeć, nie chciał widzieć jej słabej.- I ona podeszła do mnie i pocałowała mnie, a ja od razu ją odepchnąłem. To tyle!- szepnął na koniec, unosząc zmartwiony wzrok. Jeśli straci ją przez tamtą idiotkę, to nie wybaczy ani sobie, ani ślizgonce.
            - Blaise, myślę, że potrzebujemy czasu, oboje- rzekła, nie patrząc  w oczy chłopaka, którego tymi słowami dosłownie wbiła mu nóż w serce.
- Ginny, spójrz na mnie- powiedział błagalnie.
            Nie odwracała swojej głowy.
            - SPÓJRZ!- krzyknął, łapiąc jej twarz delikatnie i odwracając w swoją stronę. Nie wiedział, co robi. Chciał, by wiedziała, że jest dla niego wszystkim i, że on wcale nie potrzebuje czasu. Jedyne czego potrzebuje, to Ona.
            -Kocham Cię Wiewiórko- wymruczał w jej usta z zamiarem zatopienia  w nich swoich warg.
            Jednak Ruda wyrwała się i już biegła do portretu Grubej Damy, gdzie on nie będzie miał wstępu.
                                                                       * * *
            Oboje byli ogniem, oboje byli wodą. Żywiołem, tym niszczycielskim i ostoją, która naprawiała wszystko. Byli tacy sami. Ostrzy, walczący o swoje, radośni i przyjacielscy. Potrafili walczyć o swoje, nie poddawać się i dążyć do celu. Marzenia, które spełnili uważali za zwycięstwo.
            Ale jednego nie potrafili. Skończyć z miłością, w którą włożyli całe swoje serca.
                                                                       * * *
            Diabeł poczuł jak jego serce strzaskało się w środku jego ciała, wbijając zabójcze kawałki, które wydawały się tak ostre, że miał wrażenie, jakby przebijały mu skórę i narządy.
            Zwątpił w miłość. Ale nie podda się. Nie może. Musi walczyć. Wszystko, co robił było dla niej. Tylko i specjalnie. Jego matka jakoś nie specjalnie zajmowała się nim i choć było mu z tego powodu przykro, pogodził się z tym.
            Ale rudowłosa Gin była jego marzeniem, które spełnił, była kimś, kto sprawił, że diabelskie serce potrafiło złagodnieć i zmienić swoje postępowanie. Zakochał się w niej już w szóstej klasie, kiedy to surowo zabronione było jakiekolwiek zbliżenie się w jej stronę, bez napiętego wzroku Draco i innych Ślizgonów, oraz Świętej Trójcy i Gryfonów.
            A teraz, kiedy już byli ze sobą od kilku tygodni, Astoria zaburzyła ich szczęście. I zapłaci za to… Nie, nie miał na myśli przemocy. Podstęp to drugie imię typowego ślizgona.
                                                                       * * *
            Po obiedzie, który upłynął na uspokajaniu Diabła, który pokłócił się z Weasley’ówną, postanowił, że odwiedzi Skrzydło Szpitalne. Może Hermiona wreszcie się obudzi.
            - Dzień Dobry- rzucił do Pani Promfey, która byłą w trakcie ścielania jednego z łóżek. Odpowiedziała żwawo i poinformowała go, że należy obudzić pannę Granger.
            Jak na zawołanie, do pomieszczenia wkroczyła Ginny, a tuż za nią Potter. Poppy podeszła do łóżka Gryfonki i delikatnie potrząsnęła jej ramieniem.
-Panno Granger, proszę się obudzić- powiedziała łagodnie, a Gryfonka momentalnie otworzyła brązowe, pełne ciepłe oczy.
                                                                        * * *
- Co ja tu robię? – zapytała, rozglądając się po pomieszczeniu. Zauważyła tam pielęgniarkę szkolną, Ginny i Harry’ego- jej przyjaciół.
            Drzwi otworzyły się, a do Sali wpadł rudzielec- Ron. Jeszcze raz przebiegła wzrokiem po obecnych, a zatrzymał się on na blondynie, którego nie mogła poznać. Kojarzyła, że mogła go kiedyś znać, w innym życiu. Ale nie wiedziała, kto to. Dlaczego tutaj był?  Czy znaczyła coś dla niego.
- Zasłabłaś- wytłumaczyła pani Promfey.- Ten młodzieniec przyniósł Cię tutaj- powiedziała, a ona spojrzała w jego stronę.
            -Dziękuję- rzekła.- Jak się nazywasz?- zapytała uprzejmie, a szok na jego twarzy wymalował się w ułamku setnej sekundy. Wzrok wszystkich latał to do niej, to do chłopaka, który nie potrafił wymówić słowa.
            - Ginny, dlaczego on nic nie mówi?- spytała przyjaciółki, a pielęgniarka westchnęła głośno.
            - Hermiono…- mruknęła Ginewra, spoglądając w stronę Smoka, który usilnie próbował ukryć wszystkie uczucia na jego twarzy.
            - Muszę jak najszybciej iść po profesora Slughorna- powiedziała Poppy.-  Malfoy za mną.
            Blondyn wstał i rzucił ostatnie spojrzenie brązowowłosej, a jej skojarzyło się, że kiedyś na pewno go już widziała. Tylko nie wiedziała gdzie.
            Kiedy tylko drzwi Skrzydła zamknęły się za nimi, Ginny podbiegła do niej ze łzami w oczach, które starała się ukryć.
            - Herm, nareszcie- powiedziała i wzięła ją w objęcia, a zaraz do nich dołączyło dwóch pozostałych chłopaków.
- Powiedzcie mi, co się stało…
- No było tak, że Smok, to znaczy Draco ,znalazł Cię w waszym dormitorium nieprzytomną i przyniósł tutaj. No i teraz się obudziłaś… Miona, nie wiesz czemu zemdlałaś?- spytała, a oczy wypełniły się nadzieją.
            Umysł Hermiony zaczął pracować. Pamiętała jedynie, że wypiła małą dawkę Eliksiru Słodkiego Snu i wypadającą jej „Dumę i Uprzedzenie” z ręki. Później była tylko ciemność.
            Nim zdążyła odpowiedzieć, drzwi zaskrzypiały i pojawiła się w nich pani Promfey wraz z Draco, jak sądziła.
            - Wiem, co  jest przyczyną tego, że nie pamięta pana Malfoy’a. Wypiła Eliksir Memorii*, który odbiera pamięć o wydarzeniach, w stosunku do których mamy bolesne wspomnienia- wyjaśniła, patrząc na Hermionę z dziwną nutą w oczach. Coś jak troska?
            - Ja myślałam, że to Eliksir Słodkiego Snu- mruknęła Gryfonka, nie patrząc w stronę blondwłosego chłopaka, który intensywnie się jej przyglądał.
            - Wywołał na Tobie reakcję omdlenia, co jest częstym przypadkiem. Tak, jest podobny do Eliksiru Słodkiego Snu- dopowiedziała.- Za kilka minut Horacy wyśle nam antidotum- poinformowała i poszła do swojego gabinetu, by poczekać tam na przesyłkę.
                                                                       * * *
            Draco wciąż patrzył na Hermionę, nie mogąc uwierzyć, w możliwość tego, co właśnie powiedziała. Czy był jej bólem? Jej zmorą? Jej koszmarem? To, co usłyszał, kiedy spytała go jak się nazywa, zakłuło go boleśnie w okolicy serca. Ale kiedy pielęgniarka wyjaśniła, co oznacza wypicie tego wywaru, serce rozpadło mu się na różne części, rozrzucając się po świecie.
            Ona na pewno go nie pokocha. Ona go nienawidzi. Jest jej bólem. Jest tym, kogo się obawia. Jest tym, czego ona nigdy nie zrozumie. Jest jej przeciwieństwem, przekleństwem.
            I czy chce, czy nie, musi zapomnieć. Nawet, kiedy Hermiona odzyska pamięć i już będzie pamiętała wszystko, co jej kiedykolwiek zrobił. Każdy gest, każde słowo, każda niewypowiedziana myśl na jego temat.
            Mur wzrósł na wysokość wyższą niż niebo, a on- Draco Malfoy, postara się, aby odejść od niego bezboleśnie, ze wspomnieniem wzroku, jakim patrzyła na niego w czasie Balu. Wtedy, kiedy myślał, że może marzenia się spełniają. Że dom i rodzina, którą wyobrażał sobie u swojego boku, będzie także jej domem i jej rodziną. Że wszystko się ułoży. Że będą mieszkać na wsi, gdzieś na odludziu, on będzie uczył ich syna latać na małej miotełce, a Ona będzie uczyć ich córkę grać na fortepianie. Że wtedy uświadomi sobie, że życie jest piękne tylko wtedy, gdy Ona jest obok i nigdy inaczej.
            Zwątpienie, to najgorsze z możliwych tchórzostw. A on właśnie zwątpił i już zaczął budować wspomniany wcześniej mur, by odgrodzić się od rzeczywistości i zatracić w tęsknocie.

            Wszystko dla Jej dobra. 
____________________________________________________________________________
*Eliksir pamięci (łac. memoria - pamięć)
ASK!
Rozdział jakiś taki, ciężko stwierdzić. Nic specjalnego.
 Przepraszamy za błędy. 
Pozdrawiamy, 
L. i P. ;* 

Komentarze- to coś więcej niż kilka słów. To część Was J

9 komentarzy:

  1. Końcówka jest taka smutna! Żal mi Draco ;( Ja chcę żeby był z Mioną szczęśliwy!!!!!
    Rozdział super i czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ej no bo prawie sie popłakałam ;( i u Draco i Miony sie nie układy i u Rudej i Diabła też, no nie rób nam tego niech będą w końcu szczęśliwi bo bardzo smutno się robi. Ale ogólnie rozdział genialny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział genialny. Tak mi żal Draco :c
    Na razie ten blog opowiada o nieszczęśliwej miłość. Kiedy macie zamiar go skończyć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko powiedzieć kiedy skończysz coś, co zajęło już 7 miesięcy Twojego życia :)
      Zależnie od weny :)

      Usuń
  4. Jejku, jesteście genialne <3
    Jak przeczytałam to siedziałam i po prostu ryczałam xD
    Szkoda mi bardzo Draco. On ją kocha, tylko nie wie, że ona jego też :c . Ciekawe jak to rozwiążecie.
    Co do Diabła i Ginny, to też tak smutno bardzo :c . A wszystko wina tej idiotki Astorii ... grr, jak ja jej nienawidzę.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i mam nadzieję, że będzie troszkę weselszy c:
    Życzę duuuużo weny ;*
    e_schonheit

    OdpowiedzUsuń
  5. Końcówka rozdziału mega smutna ;(
    Mam nadzieję, że w końcu los się uśmiechnie do Draco i Herm i w końcu będą razem szczęśliwi (choć na razie to się chyba na to nie zanosi...)
    Szkoda też Ginn i Blaise`a, oby sobie szybko wyjaśnili te nieporozumienia.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. nadgoniłam posty i po tym ostatnim... nie wiem co mam powiedzieć. Zagrałaś na moich uczuciach, na prawdę! Świetne, a zarazem takie okropne (chodzi o uczucia młodego Malfoya), och! Dlaczego, kiedy może zrobiłby ten krok, przełamał się, powiedział co czuje, teraz już tego nie zrobi? Niech nie rezygnuje, Draco Malfoy nigdy nie rezygnuje i jeżeli obrał sobie za cel, mieć Hermionę u boku, we własnym domu z ich dziećmi, niech o to walczy! Cudnie opisane uczucia, takie proste, a jakie ujmujące ;) Pozdrawiam i życzę weny, weny i weny i czego tam Ci potrzeba do tworzenia kolejnych pięknych rozdziałów :) Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie skomentowałam?!
    Boże, ale przez te ferie nie mogę się ogarnąć. Świetny rozdział, podoba mi się, taki emocjonalny. Życzę weny. Czekam na nexta ;P
    hogwart-diary.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. To zes pokrecila......
    Nie możesz tego zrobić, ja ci nie pozwalam:D
    Rozdział extra ;)
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli już tu jesteście, pozostawcie po sobie jakikolwiek ślad ;)