środa, 26 marca 2014

Epilog : „Mamy miłość – mamy wszystko”

„It's closer to the truth to say you can't get enough
You're gonna have to face that
You're addicted to love”
 _______________________________________________________________________
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.

Każdy kolejny dzień jest jak nowa gwiazda, która rozbłyskuje na nocnym niebie.
Nie musimy martwić się, że kiedyś to wszystko się skończy, bo wiemy, że to jedyne uczucie jest wieczne, że ono nigdy nie zginie.
            Mamy miłość – mamy wszystko.

Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił,
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.          
           
Może nie umiemy przewidzieć, co będzie dalej.
Może nie znamy swoich tajemnic.
Może nie wiemy wszystkiego.
Może nie wierzymy mocno.
Ale mamy miłość – mamy wszystko.

I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.

Dom, dzieci, ogródek. Mamy wszystko. Lecz cóżby nam to dało, gdybyśmy nie mieli miłości?
            Jednak mamy miłość – mamy wszystko.

Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;

Nie wystawiamy jej na próbę. Ale wiemy, że przetrwa to, co najgorsze.
Bo wiele już przetrwała.
Bo jest naszą miłością – jest wszystkim, co mamy.

nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;

Pamiętamy te popełnione błędy, ale wnioski dały nam wiele.
Pamiętamy kłótnie, często będące wynikiem błahostek, tak mało ważnych.
Te spory są niczym.
Gdyż mamy miłość – mamy wszystko.

nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.

Nie mamy tajemnic. Nie okrywamy się kłamstwami.
Nie budujemy muru pomiędzy sobą, bo boimy się stracić. 
Ponieważ, kiedy mamy miłość – mamy wszystko.

Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.

Zniosła wszystko, uwierzyła w to, że będziemy razem szczęśliwi.
Powierzyła nadzieję w marnym liściku bożonarodzeniowym, odczytanym pewnego czerwcowego dnia.
Zrobiła dla nas tak wiele… i wciąż ją mamy, tę miłość, więc mamy wszystko.

Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie.

Nasza przetrwała już tyle lat. Nigdy nie ustała, chociaż miała swoje wzloty i upadki.
Zawsze wstawała silniejsza.
Trwać będzie wiecznie, bo jest wszystkim, a gdy wszystkiego zabraknie, pozostanie szara pustka.

Po części bowiem tylko poznajemy,
i po części prorokujemy.

My poznaliśmy po całości. Dzięki niej.
Dzięki miłości, która jest wszystkim.

Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
zniknie to, co jest tylko częściowe.

Nigdy nie była doskonała. Nie ma doskonałych rzeczy.
Ale z każdym dniem, robiła się coraz silniejsza.
Czuliśmy to, że nasze „wszystko” nabiera ważniejszego znaczenia.

Gdy byłem dzieckiem,
mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko,
myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecięce.

Ta miłość, przybyła wtedy, kiedy nawet nie wiedzieliśmy, co to jest.
Dzieci pełne ambicji i utrudnień jednocześnie.
Ale znalazła nas, gdy rozum pojął, że to stało się o wiele wcześniej.
Że dawno zaczęliśmy tylko siebie nawzajem nazywać „wszystkim”.

Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz.
Teraz poznaję po części,
wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.

To było jak odrodzenie. To było jak oświecenie.
Jak poryw wiatru. Jak grzmot i błyskawica.
Jak każda kolejna rewolucja. Jak wojna. Jak pokój.
Spadło na nas i rozświetliło nam drogę.
Wtedy zobaczyliśmy siebie, bo to miłość otworzyła nam oczy…
dlatego jest dla nas wszystkim. 
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy:
z nich zaś największa jest miłość.
— 1 Kor 13,1-13

Wierzymy wytrwale. Nadzieja płonie w naszych sercach
Ale mamy też miłość… bo gdybyśmy ją stracili, sens życia odszedłby wraz z nią.

* * *
Patrzymy w swoje oczy. One zawsze były takie same. Pomimo tych wielu bruzd, rozciągających się na skórze, kolor był tak intensywny jak wtedy, kiedy wszystko się zaczęło.
Stoimy na brzegu morza, a ciepły wiatr rozwiewa nasze siwe włosy. Zachód słońca maluje się w oddali, nasze pomarszczone dłonie spotykają się i zaciskają.
Gdy jesteś u schyłku życia, możesz spokojnie zrobić bilans swoich dni. Spojrzysz wtedy z dystansem na to , co przeszedłeś. Ocenisz, zanalizujesz. I będziesz mógł sobie powiedzieć, czy udało Ci się wykorzystać ten dar w stu procentach.
My oglądamy całe swoje życie w sobie. W miłości, jaką darowaliśmy siebie wzajemnie przez długie lata, wcześniej nawet niż byśmy mieli tego świadomość. Dawaliśmy tę miłość naszym dzieciom, naszym wnukom, bo źródło miłości jest niewyczerpane.
I znowu patrzymy na siebie.
Ogień i lód.
Gryfon i Ślizgon.
Biel i czerń.
Niebo i piekło.
Dzień i Noc.
Ona i on.
Płonie coś, co zatliło się o wiele wcześniej…
            Do ślizgońskiego przedziału wpadła burza brązowych loczków i uroczą twarzyczką o lekko zadartym nosku wraz z pyzowatym, czarnowłosym chłopcem.
            - Nie widzieliście czasem ropuchy? Neville ją zgubił – powiedziała lekkim głosem, spoglądając po pomieszczeniu. W jednym rogu siedział chłopak o blond włosach i bladej twarzy, a cała jego postawa wyrażała pełną arogancję. Spojrzał w stronę dziewczynki i momentalnie coś w jego oczach poruszyło się, ożywiło.
            - Nie – odpowiedział. Nie wiedział, dlaczego nie może oderwać od niej swojego wzroku. Nie znał takiego uczucia.

            - Ach, szkoda – odpowiedziała miło i uśmiechnęła się pocieszająco do swojego towarzysza, opuszczając przedział, rzucając ostatnie spojrzenie w stronę nieznajomego. 

________________________________________________________________________

Dedykuję ten epilog wszystkim czytelnikom, 

którzy trwali wraz z bohaterami i przechodzili razem ze mną przez ich życie. 
Dziękuję  tym komentującym, którzy każdym słowem potrafili podnieść mnie na duchu:
Shadow,
Mii Vlad, 
Gisi, 
Lacarnum Inflamare, 
Esce, 
Lili Blue, 
e-shconheit, 
Alexis Nott, 
Clover, 
Turtledove, 
Draco Malfoy, 
Hermione Granger,
Venetti Noks. 
Dziękuję również anonimkom, które pojawiały się od czasu do czasu, 
wywołując uśmiech na mojej twarzy :) 
Dziękuję także Marlence, która jako pierwsza o blogu się dowiedziała i zaczęłą go czytać :)
Dziękuję też Kejtidżi, która potrafi mnie zrozumieć :)
Dziękuję za te wyświetlenia, za liczbę obserwatorów. 
Dziękuję za to, że powoliliście mi poznać siebie na nowo. 

"Przeznaczenie jest ogniwem a serce nie sługa
Czasami dwie różne połowy pasują jak ulał
Ich droga będzie długa, czy krótka, tego nie wiem
Dalej za mnie będzie pisać życie, bądź tego pewien"

Powracam  z miniaturką po egzaminach ( koło 30 kwietnia) ! Bywajcie zdrowi! Pozdrawiam, całuję, 
Lúthien ;*

28 komentarzy:

  1. Genialny epilog, choć trochę krótki, ale tak słodki, że Ci to wybaczam :D
    A wspomnienie z pierwszej jazdy ekspresem Hogwart. Po prostu świetne :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały! Taki inny... szkoda że to koniec tego opowiadania :(
    Masz talent! Pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Epilog cudowny ;)
    Ma coś w sobie, co odróżnia go od reszty epilogów.
    Szkoda, że opowiadanie się skończyło ale cieszę się też, że dotrwałaś do końca tej historii ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ah więc to już koniec tego pięknego opowiadania. Śliczny epilog! :)

    -----
    clover.
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli skończyło się dobrze, podobało mi się, nie wierzę, że to już koniec :( To opowiadanie będę pamiętała do końca świata i jeden dzień dłużej :D Życzę weny i czekam na miniaturkę oraz twoją nową twórczość. Powodzenia na egzaminach ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wierzę, że to już koniec... Epilog cudowny, czytając go miałam łzy w oczach...

    Czekam na miniaturkę, i mam nadzieje że napiszesz jeszcze jakieś opowiadanie.

    Pozdrawiam
    Kajusia

    OdpowiedzUsuń
  7. szkoda że koniec :( ale jak zawsze wspaniały :*
    czekam aż z powrotem coś napiszesz :*

    pozdrawiam Caroline ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. Przywiązałam się do tego opowiadanie. Znalazłam go kiedyś na jednym z blogów. Czytałam z zapartym tchem. Siedziałam od 20 czasem nawet i do 1 czy 2 by dokończyć rozdział. Po każdym mówiłam to samo "Jeszcze jeden i już pójdę spać" Gdy na tym blogu powstała informacja o zawieszeniu załamałam się. Mimo wszystko doczytałam brakujące rozdziały i czekałam... Miałam nadzieję, że chociaż któraś z Was do nas wróci. I wróciłaś. Historia była wspaniała. Czasem łezka się kręciła w oku, czasem miałam ochotę zabić jednego z głównych bohaterów. Mimo wzlotów i upadków historia zakończyła sie szczęśliwie. Bo przecież szczęśliwe zakończenia to to, co tygryski lubią najbardziej. Mimo, że nie komentowałam od początku każdy rozdział jak wspomniałam przeżywałam. Prolog wspaniały. Bardzo fajnie wplotłaś list do Koryntian z treścią opowiadania. Będzie mi go na pewno brakowało, ale myslę, że czasem cos dodasz, bo prace twojego autorstwa należą do jednych z najlepszych :D

    Pozdrawiam serdecznie i życzę dalszych sukcesów :

    Alexis Nott :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękne połączenie <3
    Nie masz za co dziękować ;)
    Czekam na miniaturkę.
    Póki co sama skupiam sie na egzminach, wiec wiem co czujesz.
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.

    OdpowiedzUsuń
  10. To zakończenie powaliło mnie na kolana! Ahh! Piękne ♥
    Nie wierzę, że to już koniec i mi smutno strasznie z tego powodu. Jednak mam nadzieję, że nas nie opuścisz i wrócisz z nowym opowiadaniem.
    Czekam na miniaturkę!

    Dziękuję za dedykację i mocno pozdrawiam,
    Lacarnum Inflamare

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudo <3 szkoda, ze to już koniec :C

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny epilog. Wspaniałe zakończenie.
    Normalnie się wzruszyłam.
    To było takie romantyczne i niesamowite.
    Ślicznie połączyłaś to zakończenie z tekstem literackim.
    Troszkę szkoda, że to już koniec, ale w wielkim stylu.
    Pozdrawiam
    Hermione Granger

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jej, nie mogę uwierzyć, że to już koniec. Na początek chciałabym Wam serdecznie podziękować, ponieważ to Wy wprowadziłyście mnie do świata Dramione i sprawiłyście, że na mojej twarzy wielokrotnie zagościł uśmiech :)
    Wasza historia jest jedyna w swoim rodzaju, a w dodatku cudownie napisana. Gratuluję Wam tego talentu :)
    Będzie mi bardzo brakować rozdziałów, które już tyle razy podnosiły mnie na duchu, ale w końcu coś się kończy, aby coś się zaczęło :)
    Mam nadzieję, że jeszcze spotkam się kiedyś z Waszą twórczością ;)
    Co do samego epilogu, to bardzo mi się podobała ta scena nad morzem. Chciałabym kiedyś spotkać kogoś, kto będzie mnie kochał tak mocno i na zawsze. Kojarzy mi się to trochę z filmem "Pamiętnik", który zresztą uwielbiam. Taka prawdziwa miłość. Nie wiem czemu, ale poczułam się taka ... stara, bo ... w sumie to nawet nie wiem dlaczego :P Ale jakby przez zakończenie tej historii jakaś cząstka mnie wyparowała. Będzie mi tego brakowało :c
    Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję i mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy ;*
    Czekam z niecierpliwością na miniaturkę :)
    Ściskam mocno i życzę szczęścia ;*
    e_schonheit ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Czuję pewien niedosyt po tym epilog. Prawda, jest piękny, ale mógłby być częścią tego właściwego. Nadal mam kilka pytań, bo nie wszystko zostało wyjaśnione. Dlaczego Draco od początku mówił, że Hermiona jest jego? Jakie wspomnienie zawierał prezent dla Hermiony od Draco? Błagam, odpisz. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Draco mówił tak, ponieważ chciał sobie chociaż wyobrażać to, że tak faktycznie jest, gdyż Hermiona wymykała mu się z rąk, kiedy tylko miał ja bliżej ;)
      Jest ono w epilogu, chodzi o tą część z pociagu, kiedy pierwszy raz sie ujrzeli :)
      Dziękuję za komentarz :)
      Pozdrawiam,
      L. ;*

      Usuń
  16. Kiedy nastepny wpis czekam i czekam...... a tu już maj!!!!! Życze szybkiego tempa pisania

    OdpowiedzUsuń
  17. Super;) Wspaniałe opowiadanko ;) Pozdrawiam Ewka ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak mnie cos naszło i tu zajrzałam.. jejku wzruszyłam się.. :/
    Nie lubię takich momentów, kiedy nadchodzi koniec..
    Przyznam szczerze, że na początku czytałam i byłam zachwycona, potem nie miałam czasu, albo mi się nie chciało, może lenistwo spowodowało to, że przestałam tu zaglądać... Potem wróciłam, przeczytałam parę nowych notek i znowu coś we mnie 'wymarło'. Ale teraz jestem tu znowu i łzy pojawiły się w moich oczach, gdy czytałam dedykacje i podziękowania.. Przykro mi, bo zawiodłam i nie dotrwałam do końca, tym bardziej, że sie znamy i wgl... Przepraszam i dziękuję zarazem. To dzięki Tobie Paulinko zaczęłam czytać dramione i inne blogi, i teraz do tego wracam..

    PS. Mam nadzieję, że będzie wersja PDF ;)

    Całuję, dziękuję i przepraszam
    Marlena :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Przybywam i ja niewierna. Jest mi wstyd, że dopiero teraz postanowiłam przeczytać wasze opowiadanie. Przyznam szczerze, że czytając początkowe rozdziały byłam trochę znudzona - ot, kolejne Dramione w szkole. Często powtarzający się schemat. Nic bardziej mylnego ! Wasze opowiadanie jest mistrzostwem! Malowałyście słowami uczucia, czyli zrobiłyście coś, co potrafi naprawdę niewiele blogerek. Były momenty, w których łzy płynęły mi po policzkach i musiałam przerywać czytanie, by się uspokoić. Zdarzało się, że śmiałam się jak głupia czytając wypowiedzi Blaise'a. Nie powiem, że wszystko jest idealne, bo momentami miałam wrażenie, że same gubiłyście się w tym co pisałyście - zdarzały się nieścisłości (sorry, muszę się do czegoś przyczepić.) No cóż, nie będę was dłużej zanudzać swoimi durnymi wynurzeniami. Powiem jeszcze, że Lúthien stworzyła niesamowity szablon, który również jest zdecydowanym atutem tego bloga.
    Dziewczyny. Życzę wam powodzenia w dalszym pisaniu. Obyście tak dobrze malowały słowem jak do tej pory.:D Dużo wytrwałości i weny.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  20. Jesteś moim zbawieniem bo właśnie jestem w szpitalu i jedyne czego chciałam to przeczytać coś dobrego i dzięki tobie mi się to udało. Sposób w jaki przedstawilas postacie ich emocje jest niesamowity. Umiesz przedstawić emocje w sposób taki że gdy Twoi bohaterowie płaczą i ja zaczynam a w moim przypadku jest to efekt trudny do osiągnięcia więc gratuluję. Życzę dużo weny i przechodzę do miniaturek. Pozdrawiam nikaa

    OdpowiedzUsuń
  21. Zgaduję, że ich pierwsze spotkanie, to było wspomnienie, które Draco podarował Hermionie na święta ? Tak ?

    PS. Genialny blog ;D Bardzo mi się podobał :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Właśnie przeczytałam całość- naprawdę świetna historia! Wciągnęła mnie kompletnie :)
    Pozdrawiam, R. ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie wieżę ze to już koniec....... Będzie mi brakowało tego opowiadania wszystko pisane tak wspaniale :) pozdrawiam ..

    OdpowiedzUsuń
  24. Dużo minęło, ale trzeba ślad po sobie zostawić, prawda? Przybywam z DHL.
    Co by tu mówić...
    Najprawdziwsza historia o miłości. O trudnych chwilach, załamaniach, ale i o wzlotach, szczęściu. Dwie przeciwności, dwa różne przypadki, ogień i lód, zieleń i czerwień, nienawiść i miłość. Czyny są ważne, nie słowa. Kilka drobnych gestów, kilka słów "gdyby". Gdyby przeczytała ten list wcześniej to... Nie za bardzo mnie obchodzi, ponieważ historia potoczyłaby się inaczej. Przysłowiowe "Kocham Cię" pojawiło się w czynach, myślach, listach...
    Piszesz z niezwykłą lekkością, nie wplątujesz w to skandali, nie zahaczasz o śmierciożerców, nie dodajesz "pikantnych" szczegółów - to tylko miłość.
    Piszesz nowe opowiadanie?
    Pozdrawiam,
    KH.

    OdpowiedzUsuń
  25. wow!

    wiem że zapewne tego nie przeczytasz ale chciałam Ci powiedzieć że to opowaidanie to cos pieknego, nie wyjasnione do końca ale zrozumiałe, trudno o cos takiego w zwykłych blogach amatorów, pokochałam tą opowieść tak jak dwie inne które zostały w moim sercu, autorami sa Clover i Alexsis Nott. Przeczytałam wielką ilość Dramione lecz najbardziej podobają mi sie te tutaj. A w tym Twoje

    Pozdrawiam, Sara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Saro!
      Bardzo miło jest mi czytać komentarze po tylu latach od ostatniej publikacji. Świadomość, że ktoś tu zagląda, że czyta, to znak, że ta historia jeszcze do końca nie wymarła. Dziękuję za Twoje słowa i mogę jedynie zdradzić, że na pewno się tu kiedyś pojawię z czymś nowym.
      Pozdrawiam,
      L. ;*

      Usuń

Jeżeli już tu jesteście, pozostawcie po sobie jakikolwiek ślad ;)