"Gdy światła zgasną i otworzymy nasze oczy
Gdzieś tam pośród ciszy, już mnie nie będzie
Odejdę"
________________________________________________________________________________
Słońce chyliło się ku
zachodowi. Jednak jeszcze zanim błysnął ostatni promień światła, pewna
dziewczyna o długich, sięgających za łopatki, brązowych włosach udała się na
błonia. Deszcz przestał padać, co nadało temu miejscu niezwykłego uroku. W
trawie i na liściach drzew mieniły się kropelki deszczu wyglądające jak
drogocenne diamenty. Jezioro przybrało barwę nieba. Kilka ławek stojących
nieopodal rzucało swoje cienie na ziemię. Hermiona wygodnie rozsiadła się na
jednej z nich i wyraźnie obserwowała ten piękny krajobraz. Zakazany las aż
pulsował swoją mroczną aurą. Niedaleko niego biegały przeróżne zwierzęta. Z
komina drewnianej chatki Hagrida wydobywał się dym, unoszący wysoko w górę.
Zapadał zmrok, jednak dziewczyna nie miała zamiaru się nigdzie ruszać. Potrzebowała
chwili spokoju, tylko dla siebie. Przypomniała jej się sytuacja w pociągu. Nie
mogła uwierzyć, że zaledwie kilka miesięcy temu wszystko wyglądało zupełnie
inaczej. Jej świat przewrócił się do góry nogami, a ona razem z nim. Już nie
było przy niej Rona, z którym wiązała swoją przyszłość. Ale czy może to nazwać
stratą? Tak, straciła przyjaciela, to chyba bolało najbardziej. Lecz nie
żałowała, że straciła go jako chłopaka, najwidoczniej się na niego nie nadawał.
Chyba nie byli dla siebie stworzeni. Chciałaby, żeby się pogodzili. Jednak
po tym co się stało w przedziale, straciła na to wszelką nadzieję. Po tym
wszystkim co razem przeszli on nazwał ją "szlamą". Jedna łza spłynęła
po jej policzku na to wspomnienie. A ten dzień powrotu do Hogwaru miał być
taki wspaniały, myślałam, że nikt nie zniszczy mojego humoru- pomyślała.
Harry i Ginny stanęli w jej obronie, mogła ich bez żadnego namysłu nazwać
najlepszymi przyjaciółmi. Ale zaraz, przecież był tam też Erni, dlaczego nie
zareagował?. Przecież był moim chłopakiem, mógł jakoś zareagować. Dlaczego nic
nie powiedział na słowa Rudzielca?- rozmyślała Miona.- Muszę z nim jutro
o tym porozmawiać. Dzisiaj jest już za późno. - postanowiła. Słońce zaszło
całkowicie za horyzont. Całe to miejsce wyglądało nadzwyczajnie w ten
wrześniowy wieczór. Dziewczyna poczuła chłodny podmuch wiatru na swoich
policzkach. Robiło się coraz zimniej. Wstała z miejsca i ruszyła w stronę
zamku.
Udała się na siódme piętro, gdzie ma teraz jako
Prefekt Naczelna mieszkać razem z Malfoy'em. Od razu skrzywiła się na tą myśl.
Ja się chyba zabiję...-rozpaczała Herm. Kiedy znalazła się przy portrecie
Szalonego Czarodzieja, wypowiedziała hasło, które podała jej McGonagall i
weszła. Podziękowała w duchu, że nigdzie nie było arystokraty. Może jest już
w swoim dominatorium. - uświadomiła sobie Gryfonka. A jeśli nie?
przecież jest już grubo po dziesiątej.- rozważała. Z resztą, co się będę
przejmowała tym wrednym ślizgonem-skarciła się w duchu za to, że w ogóle
się nim przejmuje. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Nie było zbyt duże, ale
wyglądało na przytulne. Ściany pomalowane na różne odcienie koloru
niebieskiego, na których zawieszono parę obrazów. Na przeciw wejścia stał
kominek podpierany dwoma niewielkimi kolumnami. Niedaleko niego znajdowały się dwa
fotele obite czerwoną skórą. Mionie od razu przypadły do gustu za równo
kształtem jak i kolorem. Na środku leżał rozłożony dywan w odcieniach brązu, na
którym stało parę krzeseł, mały , drewniany stół i spora sofa także oprawiona w
czerwoną skórę. Po lewej stronie ukrywał się mini barek, a po prawej było
wielkie okno, przypominające witraż, lekko przysłonięte długimi, ciemnymi
zasłonami. Hermiona odetchnęła zmęczona i weszła do swojego dormitorium.
Skierowała się prosto do łazienki. Była biała, a po prawej stronie stała
umywalka, a nad nią wielkie lustro z drobną lampką, która oświetlała
pomieszczenie. Obok znajdowała się malutka szafeczka, a na przeciwko drzwi
spora wanna. Miona od razu nalała do niej wody i rozkoszowała się ciepłą kąpielą.
Po wyjściu narzuciła na siebie jasną koszulkę, sięgającą jej kolan. Wyszła z
toalety i ruszyła w stronę dużego, drewnianego łóżka. Miał w rogach
cztery, wysokie słupki na których rozwieszony był baldachim w błękitnym
odcieniu. Dziewczyna od razu wsunęła się pod aksamitną kołdrę również w tym
kolorze, ułożyła głowę na dużej poduszce i pogrążyła się w słodkim śnie.
Pierwsze promienie słońca już przedzierały się
przez okno w pokoju, oświetlając twarz dziewczyny. Hermiona otworzyła oczy,
spojrzała na pomieszczenie w którym się znajdowała. Przez chwilę była
zdezorientowana gdzie się znajduje, jednak później sobie przypomniała, że teraz
tutaj będzie sypiała. Od razu jej myśli powędrowały w stronę Malfoy'a. On w ogóle
wrócił na noc? Czemu ciągle o tym myślę? Co mnie obchodzi ten przemądrzały
dupek? Dobra, nie ważne, trzeba wstawać. Z niechęcią podniosła się z łóżka,
i powędrowała w stronę wielkiej szafy, w której znajdowały się jej ubrania.
Wygrzebała z niej swoją szkolną szatę i weszła do łazienki. Wzięła szybki
prysznic, założyła na siebie przygotowane ubranie, a włosy rozpuściła. Wyszła z
toalety. Chwyciła za torbę , założyła wygodne trampki i zatrzasnęła za sobą
drzwi.
Weszła do Wielkiej Sali i udała się w stronę
stołu Gryffindoru. Przelotnie spojrzała na miejsce Ślizgona, poszukując go wzrokiem,
jednak nigdzie go nie dostrzegła. Zaklęła pod nosem. Gdzie ta fretka się
podziewa? Z rozmyślań wyrwała ją Ginny, która machała ręką do Hermiony w
geście, żeby usiadła koło niej. Dziewczyna przysiadła się do przyjaciółki i
przywitały się krótkim pocałunkiem w policzek.
- Cześć Miona. Co tam u Ciebie?- spytała Ruda pijąc kubek herbaty.- Nie pytaj - rzuciła krótko. Nalewając sobie do szklanki naparu z chińskich ziół i smarując tosta dżemem.
- Co się stało, aż tak tam źle?- zdziwiła się, obserwując każdy ruch brązowowłosej.
-Nie, pokój wspólny, jak i mój są bardzo ładne i przytulne - streściła.
- To o co chodzi? Coś z Malfo'yem?- pytała.
-Nie, z nim też w porządku. Na szczęście miałam tą przyjemność z nim się wczoraj nie spotkać- ugryzła kawałek tosta.
- No to co jest, bo już nie wiem o co chodzi- zmartwiła się Gin.
- O nic, po prostu. Wszystkie wydarzenia z tamtego dnia mnie tak przytłoczyły - skwitowała.
- Ahaa, już rozumiem. Tak w ogóle to przepraszam za tego idiotę, już mu z Harrym przemówiliśmy do rozsądku.
- Nie przejmuj się, już to przyswoiłam, że nie będzie tak samo jak było kiedyś- upiła łyk herbaty.
- Ale i tak przepraszam, to głupek. Nie powinien się tak do Ciebie odnosić. Bynajmniej przez wzgląd na dawne czasy- oznajmiła.
- Wiem. Sama nie jestem tym zachwycona. Ale najwidoczniej postanowił odbudować swoją "wielką miłość" z Lavender- odpowiedziała wpatrując się tępo w kubek trzymany w dłoniach.
-Oboje są siebie warci- westchnęła Ruda.-Widziałam tą kartkę dotyczącą tej "cichej imprezy"- spojrzała się na przyjaciółkę z wyczekiwaniem.
- Iii? Wiesz co i jak? - spytała.
- Z tego co tam było napisane, to ma się odbyć pod koniec tygodnia, najpewniej w sobotę, w pokoju wspólnym Ravenclaw'u.
- O, to świetnie.- ucieszyła się na wieść, że nie organizują jej uczniowie domu węża. -To jak? Idziemy?
- Jeszcze pytasz?- uśmiechnęła się do Gin.
- Cudownie. Ale musimy sobie wybrać jakieś sukienki- zaczęła stanowczo Ruda, a Hermiona tylko przytaknęła.
Do Wielkiej Sali weszli Harry, który przywitał
się z przyjaciółkami i zabrał się za śniadanie oraz Erni. Podszedł do Hermiony
i ucałował ją w policzek.
-Witaj śliczna - rzucił chłopak.-No cześć- odpowiedziała od niechcenia.
-Halo! Ja też tu jestem -oznajmiła Ruda patrząc wrogo na puchona.
-Cześć....nie da się nie zauważyć, po tych rudych włosach.- Dogryzł jej z wrednym uśmiechem, na co dziewczyna tylko się odwróciła i rozpoczęła rozmowę z Wybrańcem, nie zwracając już najmniejszej uwagi na "zakochaną parę".
-Co jest skarbie? Nie masz humoru?- dopytał.
-Nie o to chodzi, nie ważne- mruknęła.
-Jak chcesz - westchnął Erni, po czym wziął się za śniadanie. Mionie nagle przypomniało się o sprawie, na temat której miała porozmawiać z puchonem.
-Ej...chciałam o czymś z Tobą porozmawiać - zaczęła nieśmiało Herm.
-Co jest?- spytał, biorąc kolejny kęs kanapki.
-Chodzi o tą sytuację w przedziale- kontynuowała.
-Tak?- wziął większy łyk soku z dyni.
-Może nie powinnam o to pytać, ale nurtuje mnie to trochę...-nie wiedziała za bardzo jak zacząć, więc postanowiła walnąć prosto z mostu.-Dlaczego nie zareagowałeś, kiedy Ron mnie wyzywał?- wystrzeliła na jednym wydechu. Chłopaka zamurowało, nie wiedział co powiedzieć. Przypomniał sobie dokładnie tą sytuację i odpowiedział.
-Nie chciałem z nim wchodzić w dyskusję, to palant i tyle. A poza tym, to przecież cię przytuliłem, nie?- dodał pewnie.
-No właściwie to tak, ale...
-No, to wszystko jasne- stwierdził z uśmiechem. Miona nie chciała już dalej ciągnąć tej rozmowy. Najwidoczniej w ogóle nie miał zamiaru jakoś bardziej się tym przejąć. Ale dlaczego, przecież była jego dziewczyną. Nic z tego nie zrozumiała .Może teraz dopiero zaczęła go poznawać?
Chłopcy skończyli jeść śniadanie.
-To co? Idziemy Erni?- zaproponował Harry.-Nie będziemy paniom przeszkadzać-
dodał. I nim dziewczyny zdążyły się
jakoś odezwać, wstali i skierowali się do wyjścia. Puchon tylko delikatnie
cmoknął dziewczynę na pożegnanie. W tym czasie pojawił się w drzwiach Draco i
Blaise. Arystokrata zdążył zauważyć buziaka Erniego, po czym wyminął się z nim
i Wybrańcem w drzwiach. O, kogo my tu mamy - spojrzała Miona w stronę
chłopców. Malfoy puścił Gryfonce zalotny uśmiech, na co Hermiona pokręciła
tylko głową. Był ubrany w szaty Slytherinu, ale nawet w nich wyglądał
nieziemsko. Włosy miał delikatnie zaczesane do tyłu, a niektóre kosmyki opadały mu na czoło.
Skierowała twarz w stronę Ginny, która wbijała swój wzrok w Zabiniego. Miał na
ramiona zarzucone to samo co Dracon.-Gin, żyjesz?- potrząsnęła ją Herm za ramię.
- Oj, przepraszam, mówiłaś coś? - ocknęła się Ruda.
- Nie, ale gapisz się na tego Blaise'a jak na wystawę ciuchów w sklepie - uśmiechnęła się mimowolnie wyobrażając sobie przyjaciółkę, jak stoi przed jednym z takich miejsc i wpatruje się w bezruchu w wystawy. Ginny bardzo lubiła zakupy.
-Merlinie, robisz aferę. A ty co? Zapatrzona w Malfoy'a jak na siódmy cud świata, albo jednego z tych gości z twoich książek, co wybawia ludzkość - nie pozostała jej dłużna.
-Uważaj, ta obślizgła fretka to ledwo swój tyłek ratuje- zaśmiała się dziewczyna.
- Ale nie zaprzeczyłaś, że jest przystojny - zauważyła Gin.
-Nie czepiaj się, jest wprost obrzydliwy. Prędzej pocałowałabym żabę, niż dotknęła tego idiotę- poinformowała przyjaciółkę, patrząc na ślizgona. Obie się roześmiały. Spojrzały na plan lekcji.
-To co my tutaj mamy- zainteresowała się Miona.- No pięknie, eliksiry na pierwszej lekcji. Dalej transmutacja, historia magii i mugoloznawstwo- przeczytała.
-No po prostu cudownie...- skwitowała Ginny z ironią w głosie. Dziewczyny skończyły jeść swoje śniadanie.
-To co? Idziemy?- zapytała z uśmiechem na twarzy.
- Jasne- odpowiedziała i skierowały się do wyjścia. Hermiona rzuciła jeszcze spojrzenie w stronę Dracona, do którego kleiła się Pansy, szepcząc mu coś na ucho. Z tego co można było wywnioskować z jego wyrazu twarzy , nie podobało mu się to ani trochę. Na korytarzu minęli się z Ronem, który szedł trzymając za rękę Lavender, w stronę Wielkiej Sali. Gryfonki nawet na niego nie spojrzały.
Przyjaciółki udały się do Lochów, gdzie miały
odbyć się pierwsze lekcje.Weszły do klasy równo z dzwonkiem. Hermiona usiadła z
Ginny. A Harry z Ronem.Do klasy wszedł już Horacy i zaczął lekcje.
- Witam was serdecznie na lekcji eliksirów. Dzisiaj zajmiemy się
przygotowaniem Szkiele-Wzro - poinformował uczniów z uśmiechem. -Wywar ten
powoduje odrastanie kości. Dokładne instrukcje o tym, jak go przygotować
znajdziecie na stronie 27. Składniki leżą koło kociołków. Zabierajcie się do
pracy- dokończył. Gryfonki świetnie sobie radziły ze i ważeniem wywaru.
Jednak chłopcom, mimo starań Harry'ego, nie wychodziło to za dobrze. Draco z
Blaisem jakoś sobie poradzili. Eliksir dziewczyn był najlepszy, więc uzyskały
20 punktów dla swojego domu.
Kolejną lekcją była transmutacja. Minerwa
McGonagall rozpoczęła zajęcia.
-Dzień dobry. Miło was wszystkich znowu tutaj widzieć po wakacjach. Mam
nadzieję, że wypoczęliście. Dzisiaj zajmiemy się transmutacją wielkościową, a
dokładniej zwiększającą. Będziemy transmutować świeczkę w krzesło. Posłuży nam
do tego zaklęcie "Armittero". Na waszych ławkach macie przedmioty.
Proszę ćwiczyć - ogłosiła, po czym zajęła się chodzeniem i obserwowaniem
poszczególnych uczniów, jak radzą sobie z tym zadaniem.-I jak Miona? Udało ci się?- szepnęła Gin.
- Spójrz sama - podniosła różdżkę po czym wypowiedziała zaklęcie. Świeczka od razu przemieniła się w niewielkie, drewniane krzesło.
-Ja nie wiem, jak ty to robisz- patrzyła z dumą Ruda.
-Daj, pokażę ci- zaproponowała. Po chwili przed oczami Ginny pojawiło się krzesło, identyczne co to przyjaciółki. Reszcie klasy nie szło tak dobrze. Ślizgoni starali się jak mogli, ale tylko niektórym się udawało. Oczywiście do tych wyjątków należał Malfoy, który zauważywszy wzrok dziewczyny, wysłał jej czarujący uśmiech. Mionie na ten widok aż przeszły ciarki po całym ciele. Nagle coś buchnęło i cała klasa zaczęła się śmiać. Dziewczyna odwróciła się zaciekawiona w stronę Rona. Połowa jego krzesła zaczęła się palić, a w powietrzu unosił się dym. Hermiona nie mogła się powstrzymać widząc przestraszoną minę Rudzielca i mimowolnie wraz z Gin zaczęły się śmiać. Draco zwrócił na to uwagę. Brązowowłosa wyglądała uroczo, gdy się śmiała. Aż poczuł dziwne ciepło na sobie. Pani Profesor zaczęła uciszać klasę i zgasiła płomienie wydobywające się z krzesła Weasley'a. Przyjaciółki otrzymały kolejne 30 punktów dla ich domu, z czego były jeszcze bardziej ucieszone. Reszta lekcji minęła im niezmiernie szybko. Biorąc pod uwagę to, że nawet sama Granger trochę przysypiała na wykładzie Binns'a, a mugoloznastwo nie było zbyt trudnym przedmiotem. Po zajęciach Hermiona zaprosiła do siebie Rudą, żeby zobaczyła jak mieszka jej przyjaciółka i trochę poplotkować jeszcze na temat imprezy.
Po kolacji dziewczyny kierowały się już w stronę
jej pokoju wspólnego . Na korytarzu spotkały dwóch, przystojnych
ślizgonów, którzy szli na błonia. Jak dobrze, zostanę sama z Gin-
pomyślała. Przeszli przez portret Szalonego
Czarodzieja, i znalazły się w pokoju wspólnym.
-O, ładnie tu macie, i tak przytulnie- komentowała, jednocześnie rozglądając
się po pokoju Ruda.- Mnie też się podoba. Siadaj, zaraz napalę w kominku- powiedziała z uśmiechem na twarzy.
-Chcesz czegoś na rozgrzanie?
-Chętnie- rzuciła, dalej przyglądając się pomieszczeniu.W końcu znalazła swoje miejsce obok kominka w fotelu.
- Ja idę się przebrać, zaraz przyjdę- Miona podeszła do przyjaciółki i podała jej szklankę piwa kremowego. Machnęła różdżką w myślach mówiąc- Incendio ,a w palenisku błysnął ogień. Weszła do dormitorium, i otworzyła drzwi od wielkiej szafy. Wyciągnęła z niej łososiowy t-shirt z napisami i miętowe rurki i włożyła na siebie.
Na zewnątrz zrobiło się chłodno. Chmury nad
niebem zaczęły się zbierać i przyjmować odcienie szarości. Drzewa z Zakazanego
Lasu tańczyły, a liście porywał wiatr.
-Chyba zanosi się na burzę- zauważyła Ruda.-Na to wygląda- przytaknęła Herm.
Dzięwczęta wzięły się za wybranie sukienek na imprezę. Herm pokazywała po kolei każdą, Ginny wpatrywała się w ubrania, dotykając ich, w celu sprawdzenia jakości materiału. Nagle pochwyciła jedną z nich. Była koloru czarnego. Dekolt miała wykrojony w kształcie serca, natomiast dół był lekko pomarszczony i rozkloszowany. Na górze od sukienki doszyta była koronkowa bluzeczka, z rękawami sięgającymi do łokci.
-Przymierz ją, prooszę- naciskała Ruda.
-No dobrze, dobrze.
Hermiona założyła na siebie "małą czarną". Sięgała jej prawie do kolan. Idealnie podkreślała talię dziewczyny, a koronka na ramionach dodawała jej uroku.
-Wyglądasz cudownie.
-A jakie buty?- Mionie też się ta kreacja bardzo spodobała. Była delikatna i subtelna. Nagle z zamyślenia wyrwał ją grad bijący o szybę.
-No, nieźle się rozpadało- podsumowała Gin, po czym przyniosła dziewczynie czerwone szpilki.
-Masz, przymierz, powinny ci pasować do tej sukienki- podała jej buty, po czym podeszła bliżej, złapała za gumkę do włosów, i rozpuściła jej włosy.-Teraz to nikt by Ci się nie mógł w stanie oprzeć-skwitowała. Obie dziewczyny zaczęły się śmiać. Nagle drzwi otworzyły się, a do pokoju wleciał Draco z przyjacielem cali przemoczeni, w równie wyśmienitych humorach. Smok spojrzał na Herm i o mało nie zwaliło go z nóg. Wyglądała prześlicznie. Aż kusiła. Dziewczęta spojrzały na chłopców i jeszcze głośniej zaczęły się śmiać.
-Co tak stoisz Malfoy jakby ci mowę odjęło- wyparowała rozbawiona do łez Ginny. Dopiero teraz otrząsnął się z uroku, jaki wywarł na nim widok Gryfonki.
-Ładna szmatka, pokaz mody urządzacie?- zapytał Blaise.
-Nie, szukamy czegoś na potańcówkę w sobotę- poinformowała Gin.
-Oo, to idziecie na imprezę, tak ?No to się niezmiernie cieszymy, bo my też się na nią wybieramy, co nie Smoku?- szturchnął kumpla w ramię.
-No jasne-mruknął zamyślony Draco.
-To może się czegoś napijemy?- zaproponował Diabeł.
-A chętnie- cmoknęła Ruda.
-Ale może najpierw pójdziecie się przebrać co? Bo woda z was kapie- skomentowała Miona z uśmiechem na twarzy. Ślizgoni dopiero teraz sobie przypomnieli, że stoją cali przemoczeni. Przez białą koszulę Malfoya było widać jego umięśniony tors, a ciemnozielona koszula Diabła ukazywała dobrze zbudowane ciało chłopaka.
-Może to dobry pomysł- rzucił Draco i poszedł razem z przyjacielem do jego dormitorium.
-Widziałeś tą kieckę Granger?- spytał podekscytowany Smok, zdejmując przemoczoną koszulę.
-Tak, i co? Nieźle w niej wyglądała- krótko podsumował Blais.
-Nieźle? Stary, myślałem że zaraz się na nią rzucę- szepnął Draco, żeby przypadkiem nikt inny go nie usłyszał.
-Wiewiórka też wyglądała całkiem dobrze- przyznał Zabini. Faktycznie, Ginny również się zmieniła. Nabrała bardziej kobiecych kształtów. Jej rude, proste włosy sięgały jej już prawie talii. Miała piękne, niebieskie oczy, przypominające kolorem ocean. Usta zrobiły się pełniejsze i nabrały bardziej różowego koloru. Również jej nogi wydłużyły się. Wyrosła na czarującą kobietę.
Hermiona nalała sobie i Rudej Ognistej Whisky i rozsiadły się na wygodnej sofie.
-Ej, Miona- szepnęła przyjaciółka.
-Tak?- dała znak, że słucha.
-Widziałaś jaki Blaise jest umięśniony? Nawet nie wiedziałam, że taki byk z niego wyrósł- zaśmiała się Gin.
- Ja też nie, a Malfoy wcale nie lepszy, też przypakował- stwierdziła Herm. Nalewały sobie już trzecią kolejkę whisky, kiedy wreszcie dosiedli się do nich Ślizgoni. Usiedli na rogach sofy po obu stronach, i nalali sobie po szklance bursztynowego napoju i zaczęli rozmowę.
-To zamierzacie się zabawić na potańcówce, tak?- spytał Diabeł.
-No a jak. Mamy zamiar się dobrze bawić- rzuciła brązowowłosa.
-A tańczyć umiecie chociaż? - zachichotał Zabini.
- Ależ oczywiście, a myślałeś , że co? - oburzyła się Ruda. Malfoy już dolał sobie i reszcie po ognistej.
-No nie wydaje mi się Wiewiórko- zakpił, jednocześnie śmiejąc się z miny Rudej.
-Czy ty wątpisz w moje umiejętności?- warknęła na Blaise'a.
- Ależ skąd, nie śmiałbym- zaśmiał się.
-A mnie się wydaje, że jednak śmiałbyś-zawołała.
-To w takim razie pokaż- oznajmił.
-Sama przecież nie będę tańczyć- wyjąkała.
-No dalej Diable, pokaż jej jak to się robi- uśmiechnął się Draco.
-A proszę was bardzo- wstał, i skierował się w stronę roześmianej Wiewiórki. Widok podpitego Blaise'a był przezabawny. Herm i Smok pękali ze śmiechu, kiedy Zabini podszedł chwiejącym krokiem do Rudej, ukłonił się do samej ziemi, wyciągną rękę i porwał ją do tańca. Wykonywali jakieś dziwne ruchy i obroty, aż w końcu chłopak złapał, przełożył sobie przez ramię Gryfonkę jak worek ziemniaków i zaczął chodzić po pokoju. Miona aż łapała się ze śmiechu za brzuch. Draco przysiadł się do dziewczyny i nalał jej do szklanki whisky. Od razu do jego nozdrzy dostał się piękny zapach perfum dziewczyny.
-Widzę, że robisz tutaj za barmana- oznajmiła.
-Ktoś musi pilnować, żeby towarzystwo się dobrze bawiło- mrugnął do niej porozumiewawczo. Brązowowłosa złapała za szklankę i upiła łyk napoju.
-Wygląda na to, że upiliśmy naszych przyjaciół- szepnęła Hermiona z rozbawieniem.
-Nic im nie będzie, damy im jutro eliksir i będą w pełni sił- spojrzeli na Blaise'a i Ginny, którzy tańczyli i śmiali się wniebogłosy. Herm także bardzo dobrze się bawiła. Arystokrata spojrzał na nią. Dostrzegł jej czekoladowe oczy. Były takie głębokie, że mógłby w nich utonąć. Wyczytał w nich szczęście, co sprawiło mały uśmiech na jego twarzy, a dlaczego tak się stało? Sam nie wie.
-Może pokażemy im jak się tańczy, co? Bo to mi wygląda bardziej na taniec godowy- rzucił Smok. Dziewczyna się roześmiała. Malfoy wstał i wyciągną rękę w jej stronę.- Idziemy?
-Pewnie- dopiła już którąś szklankę z alkoholem i pozwoliła prowadzić się blondynowi.
Zaczęli jakiś szybki taniec, pełen podrygów. Nigdy bym nie pomyślała, że będę tańczyć ze Ślizgonem, a co dopiero z Draconem Malfoyem – przemknęło w myślach Hermionie.
Nagle ich taniec stawał się coraz powolniejszy, a alkohol coraz bardziej szumiał im w mózgach. Nawet nie zauważyli, kiedy Blaise i Ginny przestali i wpatrywali się w nich, czekając na dalsze rozwinięcie wydarzeń.
Draco wplótł jedną rękę we włosy dziewczyny, a druga obejmował ją w talii. Ona natomiast swoje trzymała na piersiach chłopaka. Ich twarze zbliżały się do siebie, a czas jakby stanął w miejscu. Teraz albo nigdy- powiedział sobie Malfoy i zdecydowanie przybliżył się do dziewczyny tak, że ich nosy się stykały. Gdy Smok chciał pocałować dziewczynę, ta szybko odwróciła się, wyrwała z uścisku, kręcąc głową. Opamiętała się.
___________________________________________________________________________
* I'll Be Gone- Linkin Park
Jest kolejny rozdział :) Błędy wiadomo, nie są nieuniknione i zdarzają się każdemu :D
Dziękujemy czytającym i w nas wierzącym :)
Pozdrawiamy,
ichhassedich, Neta619
Dlaczego Hermiona nie dala sie pocalowac :( moim zdaniem jak najszybciej powinna zakonczyc zwiazek z Ernim, bo jak dla mnie jest troche za fajtłapowaty i nie ma tej ikry prawdziwego faceta. No i widać, że Blaise i Ginny także coś do siebie mają, wspaniale bo uwielbiam ich :D
OdpowiedzUsuńwithout-magic
aach , pocalunek bedzie na pewno ;)) wiecej nie zdradze . No Ernie taka ciemna masa troche ;D
UsuńHmm, na początek chciałam podziękować za poinformowanie, a rozdział cudny :D.
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, ze nigdy nie zwracałam uwagi na tego całego Erniego..XD
Z reguły nienawidzę puchonów :)
Pozdrawiam, Rouse :)
Rozdział w porządku. Szczerze mówiąc nie lubię, gdy wszystko dzieje się rzuci, więc cieszę się, że do pocałunku nie doszło. Czekam na kolejną notkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Tuśka
Super rozdział! Bardzo mi się spodobał!
OdpowiedzUsuńTylko trochę Ernie mnie niepokoi. Nie jest już tak fajny jak był na początku... Ale i tak go lubię.
Czekam na kolejny rozdział! Dodaj szybciutko! :)
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńWkręciłam się, nie powiem ;d. Aczkolwiek trochę zrobiłaś z Hermiony taką imprezową `dziunię`. Ale i tak czytam dalej ;d.
OdpowiedzUsuńpozdro! ^^
Czy będą sceny erotyczne?
OdpowiedzUsuńZapewne, jakaś się pojawi... :D
UsuńBTW, mam miniaturkę +18, ale musisz się po nią zgłosić ;))
Pozdrawiam,
Lúthien :)
i bedzie awantura pewnie
OdpowiedzUsuńErnie, Ernie, Ernie.. Nie znoszę go :)
OdpowiedzUsuńHermina zjem Cie
OdpowiedzUsuń