niedziela, 6 października 2013

Rozdział XV



Zasady proste w życiu mam,
nie rób drugiemu tego,
czego ty nie chcesz sam!
________________________________________________________________________
Wstała i ruszyła w stronę stolika. Wzięła w rękę jedno ze zdjęć, a na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Śmiała się sama do siebie, jakby zobaczyła Malfoy'a w koronkowych stringach, ale to co znajdowało się na tej i reszcie fotografii, można było porównać z tym widokiem. Kiedy  Ruda to zobaczy, padnie ze śmiechu -pomyślała. Nie czekając chwili dłużej, wyciągnęła różdżkę i szepnęła - Geminio, wzięła kopie w ręce i prawie biegiem udała się do przyjaciółki.
Wchodząc do Pokoju Wspólnego Gryfonów rozejrzała się, wzrokiem poszukując rudych loków. Nic tu się nie zmieniło. Dalej to ciepłe, przytulne pomieszczenie, w którym tak lubiła przesiadywać. Ginny siedziała na jednej z kanap rozmawiając o czymś z Harrym. Gdy tylko zobaczyła Wybrańca, od razu przypomniał jej się widok ze zdjęcia, ledwo pohamowała wybuch perlistego śmiechu, wzięła głęboki oddech i podeszła do dwójki Gryfonów.
-Hej Harry -mruknęła, nie mogąc wydusić z siebie więcej, przed obawą nagłego napadu.
-Cześć Hermiona -uśmiechnął się.
-Witaj Mionka -przywitała się Gin i pocałowała Herm w policzek.
-Chciałam ci coś pokazać -skierowała się do przyjaciółki.
-Coś się stało? -spytała.
-Zobaczysz, ale nie tutaj, chodźmy do mnie, to takie dziewczęce sprawy – mrugnęła do Pottera i złapała Rudą za rękę, znikając za drzwiami.
* * *
-Stary, zostaw już tą whisky w spokoju, bo nie trafisz do dormitorium -uśmiechnął się Blaise widząc, jak Draco pochłania chyba szóstą szklankę Ognistej.
-To mnie zaniesiesz -spojrzał na przyjaciela dopijając resztę bursztynowego napoju.
-Taa, jak zwykle, ja tu mam być twoją opiekunką jak ty znowu zalejesz banie prawie do nieprzytomności -żalił się Zabini.
-Jest powód mój drogi przyjacielu -uśmiechnął się Smok.
-Ty nawet bez powodu, potrafisz spić się w trupa -stwierdził Zabini.
-No już nie dramatyzuj, ty też powinieneś się napić.
-Pić to będziemy na imprezie-skomentował.
-Też -nalał whisky do szklanki Diabła.
-Dobra, dawaj, w końcu należy nam się za tą cudowną zemstę -wziął szklankę z napojem od przyjaciela.
-Zdrowie najprzystojniejszych, najbardziej przebiegłych, pomysłowych i przede wszystkim sprytnych Ślizgonów -wygłosił Draco.
-Oj przestań bo się zarumienię -machnął jedną ręką Blaise, na co obaj się roześmiali.
-Zdrowie! -stuknęli się szklankami, a po chwili ich gardła rozgrzewała Ognista.
* * *
-No chodź, chodź -poganiała Hermiona, chcąc jak najszybciej pokazać znalezisko Ginny.
Kiedy w końcu znalazły się sam na sam w dormitorium Miony, rozsiadły się wygodnie na łóżku, a brązowowłosa wyjąwszy zrobione kopie zdjęci, podała pod nos Rudej.   Ta złapała w ręce fotografie i schowała za nimi swoją głowę.
Herm patrzyła z wyczekiwaniem na przyjaciółkę obserwując jej reakcję. Zapadła chwila ciszy, po czym Wiewiórka wybuchła głośnym śmiechem. Obie śmiały się w niebogłosy, raz po raz spoglądając na Harry'ego i Rona całujących się z "pięknościami" Hogwartu.
Pokładały się na białą pościel, trzymając za brzuchy, gdy usłyszały trzask drzwi, dochodzący z pokoju wspólnego. Wstały z łóżka i podążyły z uśmiechami na twarzach do salonu.
Wchodząc, zauważyły równie dobrze rozbawionego Blaise'a i podpitego Draco, który już sięgał do barku po wiadomo co.
-Witam drogie Panie -przywitał się Zabini i ucałował obie dziewczyny w policzek.
-No cześć -odpowiedziały obie.
-Organizujemy u nas imprezę za tydzień w sobotę, wpadniecie? -spytał błagalnym tonem Diabeł. Dziewczyny spojrzały na siebie porozumiewawczo.
-Chętnie - powiedziała Weasley'ówna
-Z jakiej to okazji? -dopytała Herm.
- A słyszałyście o już o dwóch nowych parach? -spytał Zabini, chcąc pochwalić się wyczynem.
-To wasza sprawka? Te fotografie? -spytała Gin.
-Wiewióreczko kochana, patrzysz na prawdziwego mistrza podstępu, wybitnego i niedocenionego, przystojnego króla del Diablo -szczycił się czarnoskóry.
-I to z tego powodu? -zdziwiła się Ruda.
-Oczywiście, będziemy świętować o wytrwałość dla naszych gołąbeczków -roześmiał się Ślizgon.
-No sam pomysł był niezły-przyznała Miona.
-Dzięki - wyszczerzył się Malfoy, trzymając w ręku całą butelkę Ognistej. Podniósł ją wysoko w górę kierując się w stronę Gryfonek. Wziął je pod rękę, a nawet Miona się temu nie sprzeciwiła i spojrzał na przyjaciela, który stał przed nimi.
-To jak? Pijemy? -uśmiechnął się i pomachał trzymaną w ręce whisky.
            Miło było im znowu śmiać się w takim gronie. Ponownie rozmawiać i wygłupiać się. Nieobjęte było to, że dwie Gryfonki i dwóch Ślizgonów, mogło przebywać ze sobą, ba kolegować się, nie wysadzając przy tym połowy Hogwartu na małe kawałki. Wszędzie, widoczne były małe zmiany, nawet w zachowaniu uczniów i nauczycieli.
                                                                       * * *
            Zapadł zmrok. Na zewnątrz było na tyle zimno, że każdy wolał posiedzieć u ciepłym fotelu przy ognisku popijając ciepłe kakao lub jak większość Ślizgonów -Ognistą, która stała się wodą codzienną. Iskrzące się w świetle księżyca płatki śniegu, odbijają swoje refleksy w tysiące mieniących się kryształów. Pochodnie nieustannie rozświetlają korytarze, dajac przy tym lekkie ciepło. Uczniowie wędrują zasznurowani w swoje najcieplejsze szaliki.
            Zima w Hogwarcie miała swoje uroki. Za oknami szalał wiatr, zostawiając drzewa całkiem nagie. Tak wiele się zmieniło od czasów panowania Voldemorta. Najwięksi wrogowie stają się dobrymi znajomymi, a przyjaciele, którzy mieli być "na zawsze" oddalają się od nas sami nie wiedząc dlaczego i kiedy. Ale wszystko kręci się dalej, czas przecież nigdy nie zawraca. Ktoś, może kiedyś wróci, a ktoś odejdzie…
            Zawsze coś się zmienia, nieustannie. Przyroda ewoluuje, zmieniają się powierzchnie wód i lądów. Także zmieniają się ludzie… Ale czy ludzie? Czy ich serca zobojętniają się na ból. Płacz stał się oznaką słabości, lęk- tchórzostwa, a miłość? Czymże stała się miłość?
            Czy nie tylko jakimś świstkiem z podpisami dwojga całkowicie nieznanych sobie osób? Czy tylko miłością na chwilę, wtedy gdy jest dobrze, a kiedy zaczyna się sypać, nagle wielkie zakochanie ustaje? Czy tylko pociąganiem fizycznym, bez poznania osobowości i zachowań drugiej osoby?
            A może jednak jest uczuciem nierozerwalnym i trwałym? Takim, dzięki któremu poznajemy prawdziwą definicję szczęścia i spełnienia życiowego? Gdzie nie ma miejsca na troski i kłótnie? Gdzie każdy problem, rozwiązywany wspólnie, przynosi radość i satysfakcję? Gdzie dzień bez tej drugiej osoby jest udręką, która nie ma końca? Gdzie wszystko płynie prosto z zakochanego serca?
                                                                       * * *
            W Pokoju Wspólnym Gryfonów siedział zamyślony Potter, wpatrując się w palące drewno. Obok niego Ron starał się napisać chociaż kilka zdań eseju z Transmutacji. Najwidoczniej dobre czasy, kiedy mógł poprosić o to najmądrzejszą Gryfonkę w szkole się skończyły. Ale co tu dużo mówić, sam sobie na to zapracował, myśląc że postępuje właściwie. Tak na prawdę zależało mu tylko na tym, żeby Hermiona nie zadawała się z Draco i Blaisem, bo to on poszedłby w odstawkę, mimo tego, że brązowłosa starała się poświęcać mu swoją uwagę. Z nią było mu dużo łatwiej. Odrabiała za niego prace domowe, pomagała na lekcjach i starała się go bronić. Nie chciał tego wszystkiego stracić, przez dwójkę głupich Ślizgonów, którzy zburzyli tą piękną równowagę w jego życiu, przez co został sam jak palec, bo Harry nie jest w stanie mu we wszystkim pomagać
            Jakim cudem ona odeszła? Przecież była jego dziewczyną, bo w ten właśnie sposób starał się nie dopuszczać do niej nikogo innego. W końcu była atrakcyjną, inteligentną i teraz, na ostatnim roku w Hogwarcie stała się wyluzowaną dziewczyną. Kto by takiej nie chciał? No właśnie, chyba większość, widząc zachowanie chłopaków z różnych domów na ostatniej imprezie. . Jednak w głębi serca, chciał żeby Hermiona była szczęśliwa, mimo wszystko. Nawet to, że tym szczęściem miałby się okazać Draco Malfoy.
            -O czym myślisz? -spytał Wybraniec, widząc zamyślonego przyjaciela.
-A, o niczym -mruknął i zaczął mazać na pergaminie coś, co prawie przypominało litery.
-Ja o Hermionie -przyznał się Harry. Bardzo za nią tęsknił.
-Jej temat mamy chyba obgadany -rzucił Ron.
-Chyba tak, ale dalej nurtuje mnie jedno pytanie -rozmyślał.
-Niby jakie? -spojrzał na okularnika.
-Czemu Miona nagle zaczęła zadawać się z tymi Ślizgonami? -spytał.
-Sam nie wiem, coś jej się poprzestawiało -skwitował rudzielec.
-Ale dlaczego akurat z Malfoy'em? Przecież to był nasz i jej odwieczny wróg. Nigdy go nie lubiła, a teraz co? Nagle ze sobą normalnie rozmawiają, jakby te wszystkie lata nienawiści poszły w zapomnienie.
-Ona jest jakaś dziwna, zmieniła się. To już nie jest nasza przyjaciółka Harry. Zostawiła nas -skomentował.
-A nie uważasz, że to po części nasza wina? -mruknął.
-Nasza?! Że nagle woli towarzystwo Zabiniego i tej blond fretki? – oburzył się rudzielec.
-Ale gdyby nie te nasze plany i oskarżenia, to może...
-Skończ gadać takie głupoty, to ONA się od nas odsunęła, i to ONA jest temu winna. My tylko próbowaliśmy ją odzyskać -przerwał Ron i wstał z miejsca.
-I tak mam wyrzuty sumienia, co do ostatniego razu -spuścił głowę Potter.
-Niepotrzebnie -wziął pergamin w ręce.
-Idę spać -rzucił na odchodnym.
-Dobranoc -szepnął Harry, wplatając swoje ręce w czarne włosy, opierając się łokciami o kant stołu. Nadal myślał o Hermionie. Brakowało mu jej. Mimo, że wymieniali ze sobą kilka zdań, to i tak chciałby móc z nią porozmawiać, czy powspominać.
            Zawsze była mu oddaną przyjaciółką, tak naprawdę w każdej chwili jego czarodziejskiego życia. Ron czasami wątpił, ale nie ona. Ona była nieustannie przy nim, mógł się na niej wesprzeć, a także ona na nim. To trochę przez egoizm Rona tak się od siebie odsunęli. Nigdy nie chciał, żeby doszło do czegoś takiego.  Zawsze myślał, że ich przyjaźń przetrwa wszystko co najgorsze w życiu… Ale czy jest ona stracona? Czy już nie ma nadziei na poprawę relacji? Czy wszystko, co ich łączyło, mogło tak po prostu zgasnąć i nigdy więcej nie zapłonąć? Czy wszystkie wspólne przygody i tajemnice, mogą zginąć śmiercią zapomnienia?
___________________________________________________________________________

Witamy :)
Ależ, jak burza mkniemy XD
Rozdział XV, czyli połowa naszej twórczości za nami ;)
Uchylimy rąbka tajemnicy:
W następnym rozdziale ( piątek lub sobota) Draco i Mionka się pogodzą :D
Komentujcie, oceniajcie !
Buziole,
Lúthien, Pyskata( ładnie się przechrzciła, łobuz jeden-L. XD)  ;**
PS: Dziękujemy za poprawki w komentarzach ;)
INFO:
Miniaturka chyba na tygodniu, zobaczę jak się ocenowe sprawy rozwiną xD
ANKIETA, gdzieś na lewym pasku, na dole. Zachęcam do głosowania ;)
Lúthien ;*
GG: 9122505

9 komentarzy:

  1. Podoba mi się, jak zwykle zresztą ;) Życzę weny. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. AGH ten Ronald ...... Draco nie pij tyle ! ;)
    Rozdział swietny:D
    Weny:D
    Pozdrawiam,Lili:D
    Zapraszam do mnie na panstwoweasley.blogspot.com i proszę o opinie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej ;D
    Wpadłam na Twojego bloga przypadkiem, ale wcale tego nie żałuję xD
    dziewczyno, ale ty świetnie piszesz *o*
    mam nadzieję, że poinformujesz mnie o kolejnym rozdziale ;)
    zapraszam do przeczytania meine "Hellheaven" ^^
    mam nadzieję, że nie pożałujesz :)
    Ps. na blogu oprócz opowiadań są też recenzje książek. Liczę na Twoją opinię w sprawie mojej pseudo-książki xd
    Pozdrawiam C.C.Clouds ;*
    http://mybooksmylife.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział super.
    Draco i Blaise jak zwykle muszą opijać swoje genialne pomysły ;)
    A Ron to kretyn, nigdzie nie widzi swojej winy... ehh...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam! Nawet nie macie pojęcia, jaki miałam szeroki uśmiech na twarzy w trakcie i długo po przeczytaniu tego rozdziału. Tak się cieszę, że potrafiłyście nie tylko przyjąć słowa krytyki, ale w taki genialny sposób się do nich zastosować. Za czwarty akapit mam ochotę was wyściskać ;-) Bardzo dziękuję za ten rozdział! Bo jest cudowny, naprawdę cudowny. Momenty nostalgiczne, zadumy przedstawione świetnie. Uwielbiam tę głębię w tekstach. Biję wielkie brawa za wymarzony jak dla mnie rozdział! Jesteście fantastyczne.
    Moc buziaków***
    Dominika
    Ps. Absolutnie nie jestem za kanonicznością bohaterów! Uwielbiam oryginalność w tekstach, ale po prostu Harry nie reagujący na gwałt na przyjaciółce i Draco - napalony ruchacz mnie trochę przeraziły. Ale to zostawmy za sobą. Ten rozdział jest po prostu świetny!
    Ps. 2. Do błędów się nie przyczepiam, bo jakichś rażących nie ma. Jedna uwaga. Powinno być: "przystojnego króla el Diablo", nie "del".

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się tu <3
    agrestaco6.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej!
    Przeczytałam dzisiaj całość i...
    CUDOWNE! ♥
    Piszesz tak lekko, że nie zauważyłam kiedy koniec >.<
    Świetnie opisujesz emocje bohaterów ! *.*
    Takiego talentu to tylko zazdrościć!
    Muszę się zgodzić z moimi przedmówczyniami:
    Niektóre rzeczy opisujesz tak genialnie, jak profesjonalna pisarka!
    Ale zdziwiło mnie zachowanie, np. Harry'ego. :o No nie spodziewałam się tego!
    Ale to chyba dobrze, bo potrafisz zaskoczyć czytelnika! :)
    Rona i tak nie lubię, więc dobrze, że taki jest :D
    Blaise i Draco idealnie się dobrali ^^
    Co tu więcej mówić?
    MASZ OGROMNY TALENT!
    Czekam na nn i zycze WENY ;*
    Pozdrawiam ♥
    http://dramione-milosc-przez-glupote.blogspot.com/
    Jeśli masz ochotę to zajrzyj, ale ja nie piszę tak świetnie jak ty :X

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli już tu jesteście, pozostawcie po sobie jakikolwiek ślad ;)