poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział XIX



 Chcesz romantyka? Dla ciebie będę ch*j wie kim
Jutro wieczorem, jeśli znów mi się nie urwie film
Będę rycerzem, jeśli wcześniej się nie wku*wię i
Nie wyląduję gdzieś na mieście w jakimś klubie z kimś
Kto również lubi pić.
 _____________________________________________________________________________
            Impreza rozkręciła się na dobre. Alkohole lały się strumieniami, wprowadzając wszystkich w znakomity nastrój. Uczniowie rozluźnili się, a w głowie wciąż krążyły im kolejne takty granej piosenki. Cały parkiet szalał w rytm Bałkanicy ( L. i P. mają zajebiste wspomnienia xD)
            Ginny i Blaise tańczyli gdzieś z boku, wcale nie wpasowując się w nuty granego hitu. Kołysali się lekko, wtuleni w siebie nawzajem.  Cieszyli się, że chociaż w tej chwili, mogą się tak zachowywać.
            Jednak były też osoby, które zazdrośnie patrzyły na parę. Ślizgońskie dziewczęta pożerały wzrokiem Diabła, a zabijały nim Rudą dziewczynę. To samo, tylko odwrotnie robili chłopcy z Gryffindoru- nieliczni, którzy przyszli się rozerwać.
            -Idziemy na spacer?- spytał Blaise.- Nie mogę patrzeć na tych Gryfiaków- stwierdził i uśmiechnął się ciepło.
- No ja też, tyle że na te ślizgonki- dodała Gin.
- No to przywołam jakieś kurtki i wychodzimy.
-Ciekawe, gdzie zniknęli nasi zakochańce…- zastanowiła się rudowłosa.
- Smok próbuje swoich sił zapewne- zażartował Diabeł.
            Chwilę później szli już chłodnymi i ciemnymi korytarzami Hogwartu po to, by wyjść na błonia. Gin ubrana w puchową kurtkę Zabiniego wyglądała jak dorodna, ruda bombka, czego on nie omieszkał zauważyć.
- Hahahahahah, Ruda bomba jest mooja – wyszeptał jej do ucha, muskając je delikatnie. Dziewczyna jęknęła rozkosznie pod wpływem tej pieszczoty.
            Wyszli na zaśnieżone błonia i od razu rudowłosa próbowała wrzucić towarzystwa w wielką zaspę śniegu… ale co mogła zrobić mała gryfonka, w porównaniu do postawnego ślizgona? Chwilę później oboje leżeli umorusani w białym puchu, a jedyne światło leżało jakiś metr od nich i sączyło się z różdżki Blaise’a.
- Pójdziesz ze mną na bal?- spytał Diabeł z niemą nadzieją oczach i błyskiem na białych zębach.
-Tak- wykrzyknęła radośnie i niespodziewanie pocałowała chłopaka, kładąc swoje wargi na jego ustach.
            Zdziwiony Blaise zaraz zaczął oddawać całusy, ciesząc się, że do tego właśnie doszło. Mimo, że to poniekąd pokazało, co łączy ich oboje.
            Po długiej chwili oderwali się od siebie i z uśmiechem wrócili do zamku. Chłopak odprowadził Gin pod portret Grubej Damy, a sam udał się do Lochów.
                                                                       * * *
            Siedzieli na kanapie w dormitorium Dracona. Na niektórych przedmiotach leżała gruba warstwa szarego kurzu. Na stoliku obok paliła się jedna, czerwona świeczka, która tworzyła romantyczny nastrój.
            - Co chcesz robić po zakończeniu szkoły ?- wypalił Malfoy, w duchu mając nadzieję, że te plany choć w małym stopniu były związane z jego skromną osobą.
- Nie wiem, jakoś nie mogę o tym myśleć… A ty ?
- Zapewne jakaś ciepła posadka w Ministerstwie.
- Ja złapię posadę w Szpitalu Merlina, a później, kto wie, może rodzina, mąż, dzieci…- jej marzeniem było to, by chłopak siedzący obok stał się częścią jej świata.
- Fajnie, że wiesz mniej więcej co będziesz robić…- ja wiem tyle, że bez Ciebie upadnę i już nigdy nie wstanę.
            Chłopak przysunął się do niej znacznie, pragnąc znów poczuć smak tych niesamowitych ust. Obojgu w głowie szalała Ognista Whiskey, którą wcześniej bogato lali do gardeł. Jego dłonie powędrowały na jej kształtną talię, a jej wplotły się w jego platynowe, miękkie włosy. Tego potrzebowali…
            Głośne pukanie przerwało miły moment, a oni gwałtownie odsunęli się od siebie. Drzwi otworzyły się z hukiem, a w nich stanęła Tracey Davids, była dziewczyna blondyna.
            - Skarbie, co Ty tu robisz z tą szlamą ?- spytała przybyła, patrząc wrogo na Gryfonkę.
- Davids, kurwa, nie jesteśmy już razem!- zdenerwował się Malfoy, gdyż idiotka przerwała mu małe „sam na sam” z Granger.
- Co?- rzuciła głupio Hermiona, która dopiero teraz otrząsnęła się z szoku wywołanego przez dotyk chłopaka.
- Granger! Nie zabieraj mi Smoka! On jest mój szlamo!- rzuciła, podnosząc znacznie swój piskliwy głos.  
- Że co ja robię ? – tym razem stanowczy głos Miony zabrzmiał w pokoju.- To nie mój problem, że on już Ciebie nie chce. Z resztą my jesteśmy tylko przyjaciółmi- podkreśliła ostatnie słowo, nie wiedząc, że zraniła tym siebie, ale także pewnego chłopaka, którego serce zaczęło delikatnie i niewidocznie krwawić. – Musisz nad sobą popracować Davids.
- Tylko przyjaciółmi? Proszę Cię, Granger nie ośmieszaj się ! Przy Smoku nie da się być tylko jakąś koleżanką…- wypluła Tracey.
- Da się, tyle że ty po prostu nie umiesz i nigdy nie opanujesz takiej sztuki- stwierdziła gorzko Herm, zdając sobie sprawę z tego, że Ślizgonka poniekąd ma rację.
             Draco w ciszy przysłuchiwał się rozmowie, czy raczej przekrzykiwaniu się dziewcząt. Bardzo zraniły go słowa brązowowłosej. „Przyjaciele”, słowo, które od tej pory miało krążyć w jego głowie, bez żadnych postojów.
            - Wyczuj, że już niczego do Ciebie nie czuję Davids, czy to tak trudno zrozumieć?- załamał ręce nad głupotą koleżanki, czy raczej byłej laski z jego domu.
- Powiem Ci jedno, Draco. Nigdy, ale to nigdy, nie zdobędziesz Granger… nie chciałeś mnie, więc nie będziesz miał też jej- wyrzuciła jak jakąś najgorszą klątwę.- Nie chciałeś szczęścia przy mnie… nie będziesz miał go nigdzie- dodała na odchodnym, a Draco udał, że te słowa nic dla niego nie znaczą.- A i Granger… jesteś tylko kolejną zabawką- powiedziała i wyszła, trzaskając dębowymi drzwiami.
            -Skąd się biorą tacy ludzie?- spytał Draco, przywołując butelkę Ognistej, gdyż bez niej, nie przetrawiłby tych słów.
- Wracajmy na górę…- zaproponowała Miona, chcąc jak najszybciej położyć się spać.
- Nie wiem czy jest sens… Może zostańmy tutaj?- wypił szklankę trunku jednym haustem.
- Ale przedzielamy łóżko poduszkami- zawyrokowała brązowowłosa, gdyż szczerze nie chciało jej się ciągnąć na ostatnie piętro.
- Dobra, dobra.
            Chwilę później oboje leżeli wtuleni w swoje poduszki. Każdy na skrawku łóżka, byleby tylko nie dotknąć drugiej osoby, gdyż groziłoby to szybkim zrzuceniem z siebie ubrań i gorącymi doznaniami.
             Hermiona wciąż w swojej głowie układała słowa Tracey. Czyżby ta ,mimo wszystko pusta, dziewczyna zauważyła coś, czego ona nie dostrzegła? W końcu Blaise i Gin wciąż czynili im jakieś konkretne iluzje, ale czy to wszystko miało jakieś znaczenie? Czy było w tym coś ukrytego? O tym dopiero miała się przekonać.
                                                                       * * *
            Ciężki, niedzielny poranek pobudził zaspany, po imprezowy Hogwart do życia. W jednym z ślizgońskich dormitoriów, czarnoskóry chłopak właśnie wypijał dawkę eliksiru na kaca- zbawiennego płynu. Chciał jak najszybciej odwiedzić swojego przyjaciela, by naopowiadać mu o tym, co zdołał zrobić. Szybko ubierał kolejne części garderoby, w końcu miał do pokonania wiele schodów.
            Kilka minut później wpadł przez portret Szalonego Czarodzieja do salonu dwójki prefektów. Szybko wparował do pokoju blondyna z wrzaskiem.
-Wstawaj złamasie !- krzyknął i momentalnie się zamknął widząc puste i idealnie zaścielone łóżko.
            Jego mózg wszedł na wyższe obroty, co było wyjątkowo trudne po takiej nocy. Wyszedł i sprawdził pokój Miony, ale tam też nikogo nie zastał. W tym momencie zaczął się lekko martwić, jednak zaraz po chwili przypomniał sobie o jeszcze jednym miejscu, w którym mógł znajdować się Draco.
            Wszedł do kominka i teleportował się do prywatnego dormitorium Malfoya w Slytherinie. Kiedy wyłonił się z zielonych płomieni, jego oczom ukazał się jakże uroczy widok. Dwójka dawnych wrogów, śpiąca w swoich ramionach. Miona leżała oparta o klatę Malfoya, a on obejmował ją ramieniem. Obraz jak z bajki… jednak zawsze musiała znaleźć się czarownica, czytaj: Blaise, która miała w planach zepsucie tego słodkiego widowiska.
- Wstawajcie śpiochy ! – wydarł się na całe pomieszczenie, a para podniosła się jak na zawołanie.
            Zabini dał im chwilę do rejestracji otoczenia.
- No więc, czy to już ?- spytał, a oni spojrzeli na niego jak na debila.- Już niedługo będą małe Dracony i Hermiony ?- udał, że łza płynie z jego oka i wytarł ją teatralnie. Już chwilę później, na jego twarzy wylądowała poduszka rzucona przez rozzłoszczonego Dracona.
- To ja będę już lecieć- powiedziała zawstydzona Hermiona.
- Ależ Miona, w tym wieku to nic dziwnego- powiedział, co wywołało jeszcze większe rumieńce na jej twarzy, a sama posłała mu groźne spojrzenie.
            To, że spędziła noc w towarzystwie Malfoya chyba nic nie znaczyło. Chyba… Wzięła garść proszku Fiuu i przeniosła się do salonu na siódme piętro.
- Co ty gościu opowiadasz?- zapytał dalej zły Draco.
- Caaałą prawdę- rzucił niedbale Zabini, podając przyjacielowi Eliksir na kaca.
-Jaką znowu prawdę, człowieku…- krzyknął po wypiciu naparu.
- No przecież lecicie na siebie nie od dziś i widać to strasznie, więc się nie wypieraj, bo zawsze to robisz- również zdenerwował się zachowaniem przyjaciela.- Zaprosiłeś ją na bal?
-Nie wiesz nawet co tu się wczoraj wyprawiało. Nie miałem głowy do tego…
-Kiedy ty ją masz- mruknął cicho Diabeł.
- Terry wkurzył Mionę, poszliśmy do dormitorium i wparowała Tracey i zaczęła jej wygarniać, a na koniec dodała, że nigdy jej nie będę miał. No kurwa, miała rację…- rozżalił się Draco.- No i ciekawe co byś zrobił w takiej sytuacji?
- Olał bym to wszystko i i tak bym się spytał…
- A ty i Ruda?- chciał jak najszybciej zejść z bolesnego tematu Hermiony Granger.
- Zgodziła się… widzisz, wszystko się da wykonać.
-To inna sytuacja- stwierdził zgodnie z prawdą Draco.
- Ech, tobie tłumaczyć- zrezygnował Blaise i opuścił pomieszczenie, a blondyn pozostał sam ze swoimi myślami.
            Cała sytuacja z wczorajszego wieczora dziwnie go przytłoczyła. A w szczególności tekst, dotyczący Hermiony, tej jedynej dziewczyny, której nigdy nie zdobędzie i nigdy nie będzie miał. Przecież oni mieli rację… czy Granger chciałaby związać się z byłym śmierciożercą, ślizgonem, dupkiem i egoistą? 
_________________________________________________________________________
Witamy!

I ja, Lúthien , z miejsca przepraszam za opóźnienie, gdyż miałam pewne problemy zdrowotne ( plecy :((( ) i nie mogłam pisać przy komputerze, dlatego taka obsuwa. 
I rozdział jest krótki i słaby, bynajmniej tak wydaję się mi(L.) XD
KOMENTUJCIE, bo motywacja słabnie niestety! :(
( to wszystko przez szkołę :( ) 
Jeszcze raz, jeśli przeczytasz, skomentuj :)
Pozdrawiamy, 
Lúthien, Pyskata ;**  

 Obiecana miniaturka w przygotowaniu~ L. :)

20 komentarzy:

  1. fajny post :* kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Ciężko jest powiedzieć, gdyż mamy w szkole nawał wszystkiego, a ja jeszcze dodatkowo olimpiady i zawody sportowe ;) Ale mam nadzieję, że na piątek/sobotę coś się uda zrobić :) Miniaturka na 16 listopada postaram się :)

      Usuń
  2. jeju superowe jest to opowiadanie :) juz czekam na kolejna czesc :D

    OdpowiedzUsuń
  3. PO prostu epickość <3 oh jak ja bym tej... tamu czemuś a mianowicie Tracey przywaliła. Ughhh. Ale mam nadzieję że w następnym rozdziale ją zaprosi <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Mówiłam, ze Was kocham <3^^
    Rozdział Cudowny :D
    Niech oni się w końcu ogarną, a nie xD
    I Binny, och *-*
    Kocham!!!!
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili :D
    panstwoweasley.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Natrafiłam na waszego bloga dzisiaj i tak mnie wciągneło że przeczytałam wszystko za jednym zamachem :3
    Kocham Was, życzę weny :)
    Doris :*

    OdpowiedzUsuń
  6. NA nie wiem co tam na co!!! TEN ROZDZIAŁ JEST MEEEEEGA!
    Szkoda że taki krótki, b ojak dla mnie to jeden z lepszych! ŚWIETNYQ SUPER! ZJAZAJEZAJEBISTY!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak dla mnie rozdział faktycznie za krótki, ale doceniam to, że jednak jest.
    Co do fabuły, to jak Draco i Hermiona tulili się do siebie było urocze ^^
    Ogólnie rozdział w porządku, mam nadzieję, że wena szybko wróci i niebawem kolejna część :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział super!! Szkoda że Hermiona wypaliła z tymi przyjaciółmi!! Mam nadzieję że szybko będą razem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniały rozdział, Miona ale on chce z tobą być inaczej!!! :D Mam nadzieję, że się dogadają ;P
    Życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  10. Miniaturka, miniaturką ... Chce kolejny rozdział ! Olać je, piszcie rozdziały ! Jak ja nienawidze, że prawie zawsze ktoś przerywa im momenty, wrrr... Ale też lubie was za to że nie jest to takie mdłe love story i jest w tym realizm. Ale popuśćcie od czasu do czasu wodze fantazji ;) /Anabeth

    OdpowiedzUsuń
  11. Czaaaaad.! Dzisiaj sie dowiedzialam o tym blogu I przeczytalam wszystkie rozdzialy ^^ Piszesz super. Kiedy nastepny rozdzial.? Oby szybko I zeby byl dlugi.! Weny , weny I weny ;D

    Pozdrawiam , Patrycja :3

    OdpowiedzUsuń
  12. Hermiona wtulajaca sie w tors Draco , a on obejmujacy ja ramieniem.. Kocham takie slodkie I urocze chwile.! <3 Sa przecudne..pisz ich wiecej , bo nie moge sie doczekac kiedy wkoncu beda razem.! ^^ wstawiaj juz nastepny rozdzial , bo moja ciekawosc jest zbyt duza.! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeczytałam, nadrobiłam i mam tylko jedno do powiedzenia - dajecie radę! :) No i dodam jeszcze - Moje Gratulacje :D (to już były dwa... ta moja niekonsekwencja :)) Pozdrawiam i życzę powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  14. Swietny rozdział.. Żal mi tylko Draco. Może czas uwierzyć w siebie?!
    Czekam na kolejne rozdziały:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział super. Szkoda tylko Draco i Herm. Żadne z nich nie wierzy, że może byż z drugim. Ehh...
    Dobrze, ze chociaż Blaise i Ginn się dogadują ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Wiecie co? Jak przeczytalam ten fragment o malych Draconach i Herrmionach, to się poryczałam ze smiechu xD kocham Was
    Pozdro
    LiverLa

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli już tu jesteście, pozostawcie po sobie jakikolwiek ślad ;)