czwartek, 16 października 2014

Miniatura XVI: "Poczekaj na mnie" #1

Hey yo! Where can I go?
When all the roads I take they never lead me home.
Hey yo! I miss you so,
But I’m used to seeing people come and go.
________________________________________________________________
Ugh. Spojrzałam na całującą się w kącie parę czwartoklasistów z pełnym niesmakiem. Jak można było obściskiwać się na oczach całej szkoły? To obraźliwe i obrzydliwe zachowanie, jak na tak młodych ludzi. Czy naprawdę nie mogli znaleźć sobie jakiegoś ustronnego miejsca, a nie praktycznie środka korytarza?

Przewróciłam oczami i podążyłam dalej ku chatce Hagrida. Bycie nauczycielem w takiej szkole jak Hogwart było dla mnie błogosławieństwem i przekleństwem jednocześnie. Jak wszystko, miało swoje dobre i złe oblicza. W tych gorszych było to, że większość czasu spędzałam na zajmowaniu się sprawami szkolnymi, natomiast w tych lepszych - łatwiej było mi zapomnieć o udręce życia w samotności.

Nauczanie transmutacji było poniekąd moim marzeniem. Zaraz po ostatecznej wygranej nad Voldemortem, jeszcze we wrześniu ruszył kolejny rok szkolny, który ukończyła, zdając Owutemy. Po tym, poszłam na staż do mugolskiej szkoły, a w wieku 22 lat rozpoczęłam nauczanie w kochanym, starym Hogwarcie.

Oczywiście, nadal byłam dawną, zaczytaną Hermioną. Jedyne, co się zmieniło, to miejsce w jakim siedziałam na lekcjach. Mój gabinet był wypełniony księgami. To było to, o czym marzyłam.

Niestety, jeden fakt był dla mnie nie do pojęcia. Otóż Draco Malfoy. Czy ktoś może mi wytłumaczyć, dlaczego, dlaczego z tylu zdolnych ludzi, akurat on zajął miejsce Severusa Snape’a? Dlaczego, po tylu latach szkolnej udręki znów muszę się z nim użerać? Chociaż, chwileczkę…

Wcale się nie użeram. Malfoy stał się wykształcony i szarmancki, a niestety przystojny. Kilka uczennic zadurzyło się w nim nie na żarty, chociaż nie wiem czemu. Niby jest całkiem, całkiem, ale żaden ósmy cud świata. Poza tym, charakterek ma przedni, mroczną przeszłość. Może to ten ślizgoński urok tak na nie działa? Sama nie wiem.

Bynajmniej, Draco przeprosił mnie za te wszystkie lata i zaczął zachowywać się jak cywilizowany człowiek. Rozmawialiśmy na nas bardzo wiele, siedzieliśmy razem na posiłkach, często wymienialiśmy się spostrzeżeniami dotyczącymi książek, czy też uczniów. Można powiedzieć, że zawarliśmy coś na kształt niemej przyjaźni.

Głębokie westchnienie wyrwało się z mojej piersi, gdy z nieba zaczęły sypać się grube płatki śniegu. To będzie długa zima.

* * *

Pewnie myślicie sobie, że mam męża i kochającą rodzinkę. Otóż nie. Nie mam niczego. Ja, Hermiona Granger, ta która przyczyniła się do zbawienia świata czarodziejów, stałam się zamknięta w sobie i wręcz wiedziałam, że mam problem z relacjami z mężczyznami. Cóż, od zawsze brakowało mi pewności siebie, a także nauka zabrała mi czas, który powinnam na to poświęcić. A teraz czuję, że jest już późno na zdobycie tej wiedzy.

I naprawdę, jestem w jakimś dołku. Wiem, że nie uda mi się zrobić to samej, potrzebuję pomocy. Wiem, że nie dostanę jej od Ginny, Harry’ego czy Rona… oni są po prostu zbyt zajęci własnymi sprawami, poza tym, nie wiem, czy byłabym na tyle odważna by o to prosić właśnie ich.

Mam wrażenie, że jeśli nie podejmę jakiś kroków, spędzę swoje życie samotnie, wśród grubych tomisk, czytając Dumę i Uprzedzenie raz po raz.

I bardzo chcę uniknąć tego scenariusza.

* * *

Jest piątek, a ja znów siedzę i sprawdzam testy siódmoklasistów. Dochodzi 20, kiedy słyszę pukanie, a po chwili do komnaty wchodzi Draco, z typowym uśmiechem mówiącym: „Mi nie odmówisz” i już wiem, że mam kłopoty.

- Hermionko, kochana moja… – rozpoczął, gdy odłożyłam pergaminy na szafkę.

Rzuciłam mu ostrzegawcze spojrzenie.

- Idziemy na imprezę? – zapytał, patrząc na mnie tymi swoimi szarymi, lodowatymi oczami.

- Dracooo… naprawdę? Ja i impreza? – uniosłam brwi w geście zdziwienia.

- Proszę, błagam, nikt nie chce ze mną iść – zrobił smutną minkę.

- Ale nie zostawisz mnie na pastwę jakiegoś zboczeńca? – spytałam, aby nie mieć żadnych wątpliwości.

- Ach, wiedziałem, że się zgodzisz! – Ucieszył się, co sprawiło, że wyglądał jakieś 3 lata młodziej. – Kocham Cię, za godzinę wychodzimy. – Powiedział i już go nie było.

Opadłam na fotel. Merlinie, na co ja się zgodziłam?

* * *

Idziemy z Draco do Hogsmeade, by stamtąd teleportować się do Londynu. Ostatnia dyskoteka, na której byłam miała miejsce w 7 klasie, więc nie czuję się zbyt pewnie. Za to Draco wygląda na tak szczęśliwego i wyluzowanego, że aż mu zazdroszczę.

A może by tak, to właśnie on mi pomógł?

Nie mam czasu o tym myśleć, gdyż właśnie Malfoy łapie mnie za rękę i wiruję między przestrzenią, a potem moje czarne szpilki lądują na wybrukowanej londyńskiej uliczce. Łapię równowagę, a zaraz potem idziemy ku naszemu celowi.

Przechodzimy przez bramkę bez problemu. W środku jest ciemno, kolorowe światła migają, a muzyka ogłusza. Draco wskazuje bar, na co ja kiwam głową i idziemy w tym kierunku.

Zamawiam wódkę z sokiem żurawinowym, podczas gdy Draco zmienia swoje whisky w ognistą. Wypijam i od razu czuję rozluźnienie, które przechodzi przez moje nerwy. Zaczynam czuć się pewniej w mojej krótkiej, czarnej sukience i zdaję sobie sprawę, że wyglądam całkiem nieźle.

Rozglądam się po sali, a po chwili mój towarzysz wyciąga mnie na parkiet i zaczynamy tańczyć. Tańczymy, tańczymy, wieczór upływa zmieniając się w noc. W końcu giniemy w swoich ramionach, kiedy z głośników bije głos James’a Blunta. Jego ramiona są pełne bezpieczeństwa, wiem, że mogę mu zaufać.

Tańczymy jeszcze kilka piosenek, kiedy Draco pokazuje mi na zegarku trzecią w nocy podejmujemy decyzję o powrocie. Idziemy do miejsca, do którego się aportowaliśmy i wtedy mam odwagę spytać:

- Draco, czy pomożesz mi nauczyć się pewności siebie?

Teleportowaliśmy się z powrotem do Hogsmeade, zanim zdążył dać mi odpowiedź.
_____________________________________________________________
Witam! :) 
Tak pod te 100.000 wyświetleń. Bardzo, bardzo za nie dziękuję :) 
Nie oczekujmy zbyt wiele od tej części, jest ona takim jakby prologiem, wprowadzeniem do głównego wątku. 
Proszę o komentarze, gdyż to one zdecydują o długości i ilości części na jakie podzielę tę miniaturkę :)
Pozdrawiam mocno, 
L. <3