Dotykiem samym byłam,
Kochaniem samym wtedy,
Szeptaniem, po wodzie chodziłam.
Chcę Cię takiego jak kiedyś.
Kochaniem samym wtedy,
Szeptaniem, po wodzie chodziłam.
Chcę Cię takiego jak kiedyś.
_____________________________________________________________________
Czas
mija nieubłaganie, pokazując co nowego może przynieść nam życie. Tym sposobem,
nastąpił kolejny poniedziałek w czarodziejskiej edukacji uczniów Hogwartu,
pełen ciężkich, a zarazem niesamowitych lekcji.
Hermiona
właśnie spożywała śniadanie w Wielkiej Sali. Zmęczenie długim półroczem dopadło
także ją. Miała lekkie cienie pod oczami, które nic nie odejmowały z jej urody.
Koło niej, dosiadła się równie zmarnowana Ginny Weasley.
- Cześć Hermiono- powiedziała
niemrawo, dając jej buziaka w policzek.
-Hej- odpowiedziała i upiła łyk
swojej zielonej herbaty- na uspokojenie.
- Co dziś mamy?- spytała Ruda w
nadziei, że chociaż Historia Magii da odpoczynek jej umysłowi.
Miona
wyjęła kalendarzyk, w którym wszystko zapisywała.
-Zielarstwo, Numerologia i
Obrona Przed Czarną Magią- powiedziała po chwili. Później usłyszała tylko
głuchy trzask i głowę przyjaciółki na stole przed nią.
-Tragedia-mruknęła zniechęcona
rudowłosa i wzięła się za jedzenie śniadania.
Brązowowłosa
rozejrzała się po Sali i spostrzegła machającego do niej Terry’ego, delikatnie
mu odmachnęła i odwróciła się do Gin, która obserwowała całe zajście.
-Jesteś z nim szczęśliwa?-
zapytała przyjaciółkę.
-Noooo- odpowiedziała niepewnie
Miona. Ten związek był co najmniej dziwny. Boot był strasznie zazdrosny i
wystarczyło, że dziewczyna tylko wymieniła kilka słów z Harrym, czy jakimś
innym chłopakiem to od razu robił wielką aferę. A już po tym, co odstawił,
kiedy Blaise pocałował ją w policzek, było szczytem.
- Widzę jak bardzo…- rzekła Gin.
Znała Hermionę na tyle dobrze, by wiedzieć wszystko na dany temat, z samej odpowiedzi i mimiki.
-Och, już daj spokój- Miona
machnęła delikatnie ręką.
*
* *
-
Piołun to roślina lecznicza, wykorzystywana także do wyrobów alkoholowych-
rozpoczęła wykład profesor Sprout jak zwykle ubrana w przybrudzoną tiarę i
zieloną szatę. – Ale w XVII wieku, czyli prawie pół tysiąclecia po jej
odkryciu, chemicy przekonali się, że w połączeniu z odorosokiem tworzy
niezwykłą mieszankę wybuchową- w pomieszczeniu słychać było jedynie skrobanie
piór po pergaminie i nierozłączne szepty Pansy Parkinson o nowym sposobie
malowania oczu.
-
A wiesz, ostatnio czytałam w Czarownicy, że
udostępnili jakieś samo-malujące kosmetyki- powiedziała czarnowłosa.
-Aach, no nie gadaj- Tracey
Davids wyraziła swój zachwyt i głośno westchnęła.
-Koniecznie muszę to zdobyć!-
krzyknęła w szepcie Pansy.
-Parkinson,
Davids- profesor zwróciła uwagę dziewczyn, które niechętnie odwróciły się w jej
stronę.- Na jutro esej na temat piołunu, co najmniej rolka pergaminu- rzuciła,
a one spojrzały na nią przerażonym wzrokiem. Profesorka kontynuowała wykład.
Kolejną
lekcją była numerologia z Krukonami.
- Myślę, że powtórzyliśmy
wszystko, co rozpoczęliśmy w trzeciej klasie. Myślę, że mały referat na ten
temat nie zaszkodzi, około 2
stóp pergaminu…- oznajmiła profesor Victor z dziwnym
uśmiechem. Wszyscy westchnęli głośno. Ciężkość siódmej klasy dawała im się we
znaki i to bardzo znacznie.
Po
lekcji wszyscy szybko zaczęli zmierzać w stronę Wielkiej Sali na lunch.
-Idziesz Miona? – spytał swojej
dziewczyny Terry, a ona przytaknęła głową. Złapał ją za rękę i szybko
pomaszerowali w obraną stronę.
-Pójdziesz ze mną na bal?-
spytał chłopak, całkowicie zbijając dziewczynę z nóg. W ogóle o tym nie myślała. To oczywiste, że chciała iść z
Bootem…
- To cudownie kochanie-
powiedział ucieszony i pocałował pieszczotliwie jej malinowe usta. Hermionę zaczynał męczyć ten związek. Terry
był miły, szarmancki, znał wiele tematów do rozmowy… ale. Ale nie miał tego
czegoś. Brakowało jej poczucia bezpieczeństwa i szczęścia. Chciała czuć się
potrzebna i kochana, a nie być tylko zabawką i pięknym dodatkiem do życia.
*
* *
Draco
wychodził właśnie z lekcji astronomii. Zatrzymał się przy jednym z wysokich
okien, patrząc na przewijające się osoby. Czekał na swoją praktycznie już byłą
dziewczynę, która pojawiła się obok niego niczym cień, falując swoimi czarnymi
włosami.
- Cześć Draco- chciała pocałować
jego policzek, jednak on odsunął się od niej.
-Tracey, wiesz, to co między
nami było, skończyło się- powiedział beznamiętnie blondyn, nie patrząc na
dziewczynę, w której oczach zabłysnęły łzy.
- To wszystko przez tę szlamę! –
krzyknęła- I tak jej nigdy nie będziesz miał- dodała uśmiechając się szyderczo.
Otarła łzy i odeszła z wysoko uniesioną głową.
Chłopak
schował zmęczoną twarz w dłonie. Właśnie usłyszał prawdę z ust byłej dziewczyny. Nie zasługuje na taką
dziewczynę jak Hermiona. Były śmierciożerca, to był pierwszy powód z wielu
innych. Poza tym arogancja, chłód i wieczne problemy. Tak, jego życie nigdy nie
było łatwe. Zawsze coś stawało mu na drodze do szczęścia. Teraz właśnie jego
szczęściem była Granger, która zakochała się w idiocie. Jego życie traciło
sens, wraz z każdym dniem bez niej. Najgorsze było to, że wciąż brakowało mu
jej towarzystwa. Mimo wszystko, chciał znowu porozmawiać z nią normalnie i znowu
słyszeć jej piękny głos i śmiech. Kochał to robić. I powoli uświadamiał sobie,
że zakochał się właśnie w niej. W Hermionie Jean Granger. Ponownie się załamał.
*
* *
Blaise
Zabini powoli stawał się stałym bywalcem przy zacnym stole Gryfonów w Wielkiej
Sali. Tym razem także zawitał w to miejsce, siadając przy rudowłosej Ginny
Weasley, naprzeciw Hermiony i Boota.
- Nałożyć Ci ziemniaczków,
Miona?- spytał Terry, chcąc usłużyć swojej dziewczynie, a Diabeł odwrócił się i
zaczął udawać, że wymiotuje, na co Gin zaśmiała się głośno.
Wszyscy
jedli, wesoło się przy tym przekomarzając. W szczególności między Rudą a
Blaisem odnowiła się dawna przyjacielska nić, na co oboje cieszyli się
niezmiernie. Ku zdziwieniu obecnych, do stołu podszedł Draco Malfoy.
-Diable, pozwól na słowo- rzucił
Smok w stronę przyjaciela, który wstał, uśmiechając się do Gin i podążył kilka
kroków za blondynem.
- Wylej coś na tego idiotę,
który siedzi obok Granger…- rzucił zdenerwowany, bo właśnie usta Terry’ego
wylądowały na policzku dziewczyny.
-Oo, wróciłeś… no nareszcie się
opamiętałeś- powiedział, obdarzając go swoim sprytnym uśmiechem.- Nie ma
sprawy- dodał, widząc zdegustowane spojrzenia Dracona.
- Dzięki- odpowiedział i ruszył
ku wyjściu z Wielkiej Sali, natomiast Diabeł żwawo wrócił na miejsce obok Gin.
-
Co nam jeszcze zostało?- spytał Diabeł specjalnie. Dobrze wiedział, że mają
jeszcze Obronę Przed Czarną Magią, na której siedział z rudowłosą pięknością.
Przecież takiej lekcji nie da się ominąć.
- Obrona- odpowiedziała
Hermiona, a w tym samym czasie Zabini chcąc sięgnąć po dyniowy sok przewrócił
butelkę tak, by jej zawartość wylądowała czarnowłosym chłopaku. Oczywiście
udało mu się to bezbłędnie, gdyż całe spodnie siedzącego naprzeciw były lepkie
od słodkiego płynu. Siedzący nieopodal Harry Potter wraz z Nevillem
Longbottomem zaśmiali się cicho, widząc bezradne poczynania Krukona i mało
szczere przeprosiny Blaise’a.
- Muszę iść się przebrać-
powiedział i wstał, chcąc szybko wyjść.
-Zrobiłeś
to specjalnie- mruknęła Ginny do ucha Diabła, w czasie gdy Miona używała
zaklęcia Chłoszczyść na polanej
ławie. Sam uśmiech wystarczył jej za odpowiedź.
-Wyjaśnię Ci później- szepnął.
Hermiona
pierwsza skończyła jeść, więc wstała i lekko roztrzepała swoje włosy.
- Gin idziesz?- spytała
dziewczynę, która już otwierała usta by odpowiedzieć.
-Nieee- powiedział za nią
Blaise. Ginny spojrzała się na niego, a on niezauważalnie mrugnął jedną z
powiek.
-Zostanę, muszę jeszcze
spróbować tego ciasta jagodowego. Parvati mi mówiła, że jest genialne-
powiedziała beztrosko.
-Jak chcesz- rzuciła i odeszła
lekkim i zgrabnym krokiem.
Ruda
odwróciła się w stronę chłopaka.
-No co? Smok mnie prosił, żebym
polał tego idiotę, bo on chyba chce przeprosić Mionę- ostatnie słowa prawie
wykrzyczał, a Gin przyłożyła palec do jego ust. Całe to zdarzenie trwało
zaledwie kilka sekund, ale dla nich była to wieczność. Liczyły się tylko ich
oczy, w których czytali niczym w otwartych książkach.
Jednak
po chwili otrząsnęli się oboje. Nie mogli przecież na środku Wielkiej Sali
rzucić się na siebie bez opamiętania. Bo właśnie to chcieli zrobić.
- Tak bardzo chciałabym żeby się pogodzili- mruknęła
Weasley , przerywając ciszę.
- Ja też, znając Smoka i tak
palnie tekst, że, jak to leciało „ Malfoyowie nie przepraszają, a jak już to
robią, to tylko w ważnych sprawach”- zakreślił cudzysłów palcami, a Gin
roześmiała się beztrosko.
-Chodźmy już na Opiekę, bo Lupin
nam głowy urwie, jak się spóźnimy- powiedział.
-Ej on jest fajny- zaczęli się
przekomarzać, na temat profesora, później schodząc na wygląd dzieci Hermiony i
Draco, następnie na to ile czasu jakiś mężczyzna wytrzymał z Minerwą
McGonagall.
* * *
Świąteczny
Hogwart był niezapomnianym widokiem. Balustrady ubrane w zielone łańcuchy.
Zbroje śpiewające najbardziej znane kolędy. Lodowe sople zwiszające ze schodów.
Choinki w rogach korytarzy, lekko ubrane w kilka bombek, przy których latały miniaturki
świecących elfów. Świece i pochodnie, ogrzewające zmarznięte mury. Wszystko
tworzyło bajeczną całość.
Nie
tylko miejsce na ten czas zyskiwało nowe oblicze. Także uczniowie i
profesorowie przybierali lekki nastrój. Nauczyciele nie zadawali wiele. Ślizgoni
nie byli tak wredni, jak zawsze, Krukoni tak przemądrzali, Puchoni tak
niezdarni, a Gryfoni? Oni po prostu chcieli jeszcze bardziej zmieniać świat.
Serca
zaczęły wybijać wolniejszy rytm, przyspieszając tylko przy ukochanych osobach.
Bo tylko w tym magicznym czasie, zdajemy sobie sprawę z ważnych wartości, bez
których życie traci sens.
*
* *
Obok
jednej z choinek stał Draco Malfoy. Był zniecierpliwiony i podenerwowany, gdyż
czekał na Granger, w końcu chciał ją przeprosić. Musiał to zrobić. Postanowił
sobie, że nie podda się, mimo tego, że Miona i tak nigdy się w nim nie zakocha.
Ważne żeby to Ona była szczęśliwa. On jakoś to przeżyje… może przeżyje.
Drzwi
Wielkiej Sali otworzyły się, a z nich wyłoniła się jej smukła postać, z uroczo
rozwianym włosami.
-Hej Granger- krzyknął, tak by
go usłyszała. Ta odwróciła głowę i spojrzała na niego, hipnotyzując
czekoladowymi oczami.
- Coś się stało? – spytała
zdziwiona. Przecież nie odzywali się już tyle czasu.
- Bo ja, ja chciałem Cię
przeprosić- powiedział na jednym wydechu.
Oczy
Miony zrobiły się wielkie jak galeony, ale szybko przybrała normalny wyraz
twarzy.
-W porządku… w sumie to ja też
Cię przepraszam- powiedziała.- To wszystko nie tak miało wyglądać.
- I tu się zgodzę- powiedział i
nie zastanawiając się długo, przyciągnął ją do siebie, przytulając
przyjacielsko.
Mionie
od razu zrobiło się lżej na sercu. Czuła się niesamowicie w jego ramionach,
choć tak bardzo nie chciała się do tego przyznać, przed sobą.
Po
chwili oderwali się od siebie i ruszyli pod klasę Obrony Przed Czarną Magią,
rozmawiając o czymś wesoło. Dawne kontakty powróciły.
*
* *
-Aaa,
pogodzili się – pisnęła cicho Ginny do Blaise’a, na początku lekcji z
profesorem Lupinem,
- No wreszcie- powiedział. Już
nie mógł znieść zdenerwowanego Smoka, który zionął ogniem jak nigdy wcześniej.
Dalsza
część lekcji minęła nieubłaganie szybko. Miona i Draco mało pamiętali z wykładu
profesora na temat Zaklęcia Fidelisa, gdyż zbyt zajęci
byli swoimi osobami. Cały czas głośne chichoty wyprowadzały z równowagi większość
wściekłych ślizgonek.
*
* *
-No to nie może być w tym kolorze,
absolutnie- powiedziała Miona.
- No nie
wiem, czemu Ci nie leży zieleń? –spytał Draco.
- Bo
nie, bo jest zbyt slytheriński- rzuciła zgodnie z prawdą dziewczyna.
- Za to
czerwony może być?- zdenerwował się Smok, wiedząc, że za chwilę zionie gorącym
ogniem. Miona upiła duży łyk Whisky.
- No
przecież czerwony się kojarzy ze świętami?- zapytała.
-Nie mi…
Rozmowa
trwała i trwała. A za oknem płatki śniegu na nowo zasypywały błonia i dach,
przykrywając go świeżym puchem. Jak niesamowicie jest spędzać znowu długie
wieczory na kłótni z „ukochaną” osobą…
Witamy
; )
Jest
sobota…jest rozdział :D
A
więc komentujemy kochani, tym szybciej pojawi się następny ;)
Pozdrawiamy,
Lúthien, Pyskata ;**
Trolololo :D Pierwsza!
OdpowiedzUsuńRozdział cudo *.*
Dobrze, że się pogodzili! Na reszcie! :)
A Ginny i Blaise - nic dodać nic ująć.
Nie lubię Boota, dobrze, że Diabełek wylał mu ten sok dyniowy na spodnie XD Pewnie wyglądał jakby się posikał! Już to sobie wyobrażam, bezcenny widok. Wiem, jestem głupia, ale bywa :)))
Pozdrawiam
a już miałam napisać, że jestem pierwsza :c no nic ;D
OdpowiedzUsuńrozdział cudowny, jakim cudem Ci się udaje tak dobrze pisać?!
Draco i Hermiona back on stage, woohooo!
Binny (nie wiem jak nazwac ten paring xD) to 2 w kolejnosci najlepszych fanfickowych paringow ;D
oby tak dalej !
Pozdrawiam
C.C.Clouds
Ps. u mnie nowy rozdział,zapraszam ;)
Fajny rozdział :3
OdpowiedzUsuńNoo, super, że Draco i Miona sie pogodzili, może wyjdzie z tego coś więcej niż tylko przyjacielskie rozmowy... ;)
OdpowiedzUsuńBlaise i Ginn są wspaniali, bardzo lubie ich jako parę.
Draco dorósł gdyż liczy się dla niego szczęście Herm a nie jego własne... kto by pomyslał, że tak się zmieni. Tylko, ze jak najbardziej na to szczęście zasługuje i oby Miona wkrótce przejrzała na oczy ;)
Pozdrawiam
<3 Doczekałam się ! Szkoda tylko że trochę króciutki :/ Kiedy Draco zrozumie że PRAWDZIWE szczęście Hermiony = jego szczęście ? Najbardziej są szczęśliwi gdy są ze sb. NIECH ONA ZERWIE Z TERRY'M. Tak jej słodzi, że naprawdę można się porzygać jak Blaise. Aż się zęby psują. Blaise i Ginny są genialni. Tacy naturalni. Czekam na nowy, DŁUŻSZY rozdział i na akcje Draco - Hermiona ^.^ /Anabeth
OdpowiedzUsuńRozdział świetny dobrze tak Terremu czy jak mu tam. Uwielbiam Diabła i Ginny jako parę są rewelacyjni. Karola
OdpowiedzUsuńYEAH, pogodzili się!!!
OdpowiedzUsuńDzisiaj same dobre wiadomości, :D
Życzę weny. Czekam na next
Same dobre wieści :D
OdpowiedzUsuńAle świetnie :D
Weny:D
Pozdrawiam,Lili:)
Jak zawsze świetnie :D
OdpowiedzUsuńKocham Diabłą!!! Aż zazdroszczę Ginny :3
I fajnie, że Smok i Miona się pogodzili :3
Czekam na dalszy rozwój sytuacji :D
Wybacz, że komentarz taki krótki, ale szłam do lasy z kolegami i koleżankami jakieś 5 km w jedną stronę i potem doprowadzaliśmy stary pomnik do porządku, a to bynajmniej nie było łatwe :/
Zapraszam do mnie http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/
super jestem tu pierwszy raz i I like it :)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejne...
zapraszam na mojego beyourselfforeverystep.blogspot.com
Łooooh! Pogodzili się! W końcu ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze wspaniały :) i Miona i Draco wreszcie się pogodzili .
OdpowiedzUsuń