sobota, 25 lipca 2015

Rozdział I: Gorzka rzeczywistość

I don’t even know what I’m saying 
But I’m praying for you
___________________________________________



- Ale skarbie, dlaczego to robisz? – spytała dziewczyna, a Draco spojrzał na nią, jakby widział ją po raz pierwszy.

- Przecież ci mówiłem, że to będzie tylko jednorazowy numerek – powiedział, przewracając oczami. Powoli tracił cierpliwość.

- Przecież byłam dobra…

- Słuchaj, idź już, bo się spieszę – zirytował się, otwierając drzwi.

- Zostawię Ci tu moją wizytówkę – dziewczyna rzuciła kartkę na stojący w holu kredens.

- Niepotrzebnie – stwierdził i zamknął za nią drzwi.

Co za kobieta… Już na samym początku zastrzegł, że rano ma się wynosić, ale nie, oczywiście, one nigdy nie rozumieją. Za każdym razem ostrzega, jednak rano jest to samo. Nie miał ochoty na to, by jakieś przypadkowe laski wypełniały jego życie. Może i były dobre w łóżku, ale nic więcej go nie interesowało. Tak od tego pamiętnego momentu, o którym śni co noc.

Draco Malfoy lubił swoje życie. Było bogate, szalone i pełne władzy. Każdy chciałby tak żyć. Świat, który stworzył, dawał my możliwości jakie miało niewielu. Czuł się w nim chciany. Za dnia był wpływowym arystokratą, nocą natomiast rządził swoim podziemiem.

Każdego dnia przed jego oczami przewijały się różne piękności, które chciały zdobyć pracę. Jednak w żadnej nie dostrzegł tego, co widział w swojej ukochanej. Tęsknił tak cholernie mocno. Dlatego właśnie zatracał się w pracy i innych, bezimiennych kobietach, które nigdy jej nie dorównają.

* * *

Biblioteka Publiczna w Londynie była tego popołudnia pełna ludzi. Każdy rozglądał się za pozycją dla siebie, a pracownicy uwijali się. Dało się słyszeć lekki szmer.

W jednym z zakątków dwójka przyjaciół rozmawiała zawzięcie.

- Na którą jutro masz? – spytał mężczyzna, odkładając jeden z opasłych tomisk na miejsce.

- Na popołudnie. Ale rano pójdę do taty – odpowiedziała, wpisując pozycję na listę.

- Idziemy wieczorem do klubu – zawyrokował chłopak, uśmiechając się do towarzyszki.

- Nie ma mowy człowieku!

- Ależ tak, Hermiono… Musisz wyjść do ludzi. Poza tym, nie naprawisz ojcu zastawki tym, że będziesz siedziała w domu – powiedział delikatnie Michael. Chciał, by jego przyjaciółka wreszcie dała upust stresowi, który towarzyszył jej od dłuższego czasu. – O 19 jestem u Ciebie.

- Dobra. I tak Cię nie przegadam – zrezygnowała, kręcąc głową.

- Też Cię kocham – rzucił, wychodząc zza regału.

Hermiona westchnęła ciężko. Jej problemy zaczęły się od choroby ojca. Skąd miała wziąć 20.000 na nową zastawkę? Myślała o dodatkowej pracy, jednak żadna nie była na tyle dochodowa, by zebrać taką sumę. A czas uciekał, a ona z każdą chwilą rozmyślała o bardziej drastycznych rozwiązaniach.

* * *

Draco siedział w biurze, pogrążony w papierach, gdy z jego kieszeni wydobyły się dźwięki Metallici. Odebrał i podniósł telefon do ucha.

- Potrzebuję nowej dziewczyny – powiedział stały klient. Draco znał gościa i znał też powód, dla którego Cassie zrezygnowała.

- Na kiedy? – spytał profesjonalnie, odkładając pióro.

- Na sobotnią galę.

- W piątek dostaniesz ostateczne informacje i pogadamy o wynagrodzeniu – zadeklarował, po czym przerwał połączenie.

Problemy, problemy. Nie miał dobrej kandydatki na kolejną zdobycz tego klienta. Jednak był on jednym z ważniejszych gości, który płacił również nie małą kasę za dyskrecję. Gdyby mógł już dawno przestałby wchodzić z nim w układy. Ale nie mógł, co ciągnęło za sobą kolejne zobowiązania.

Wziął do ręki komórkę i napisał sms-a do Tony’ego, a ten pojawił się w drzwiach kilka chwil później. Miał na sobie garnitur, a jego włosy były jak zawsze perfekcyjne.

- Co się dzieje Smoku? – zapytał, błyskając swoim błyszczącym uśmiechem.

- … chce nową dziewczynę na sobotę – oznajmił spokojnie Draco, patrząc na swojego wspólnika i przyjaciela.

- O cholera… Skąd my cokolwiek wytrzaśniemy? Ja pierdole. – Emocje ogarnęły Tony’ego, który usiadł na krześle naprzeciw blondyna.

- Właśnie to mnie zastanawia…

* * *

Zrezygnowana Hermiona stała w kolejce przed wejściem do klubu o uroczej nazwie „Dragon Moon”. Jak twierdził jej przyjaciel Michael i jego dziewczyna – było to świetne miejsce na zapomnienie o wszystkim. Hermionie jednak nie chciało się w to wierzyć. Bo niby jak miała zapomnieć o tym, że potrzebuje 20.000 na operację dla ojca? I najgorsze w tym wszystkim było to, że kompletnie nie wiedziała, ile czasu zajmie jej zebranie takiej sumy.

- Mionka, daj już spokój, uciułamy to – powiedziała Dolly, chcąc ją pocieszyć.

- Ej, miałaś jej nie przypominać – zbeształ ją delikatnie Michael.

- Przepraszam, ale widzisz, jaką ma minę – Dolly spojrzała na Hermionę sugestywnie dając jej do zrozumienia, że czas się uśmiechnąć.

Hermiona zignorowała docinki przyjaciół. Patrzyła w stronę wejścia i zmniejszającej się stopniowo kolejki. Chciała mieć ten wieczór za sobą. Przypomniały jej się czasy, gdy każdego piątku wychodziła z nim do klubu. Dlatego teraz nie lubiła nigdzie wychodzić. Za każdym razem miała wrażenie, jakby wracała do miejsc i osoby jakie opuściła już dawno. I słusznie. Na pewno słusznie.

* * *

Białe i czerwone światła oświetliły ich twarze, gdy tylko weszli do środka. Drewno, czerwień ścian, ledowe lampki, wszystko wyglądało bogato i gustownie. Michael pociągnął dziewczyny w stronę baru, gdzie dźwięki muzyki nie były głośne. Usiedli na stołkach barowych i zamówili drinki.

- Ostatnio, kiedy tu byłem, było dużo więcej ludzi – oznajmił Michael, rozglądając się po sali.

- Ostatnio, kiedy tu byłeś, była sobota – przedrzeźniła go Dolly, dając mu buziaka w policzek. – Hermi, nie smuć się – dodała. – 20.000 to nie milion, damy radę.

- Nie chcę was tym obarczać – odpowiedziała brunetka i upiła łyk drinka, którego barman przed nią postawił, patrząc jej prosto w oczy.

- Już dajmy temu spokój, hajs to tylko hajs, na pewno się uda – jak zwykle optymistycznie podszedł do sprawy Michael. – Pijcie i idziemy tańczyć – zarządził z diabelskim uśmiechem.

Kilka minut później cała trójka wyruszyła na parkiet. Micky i Dolly tańczyli tak, jakby odprawiali rytuały w podzięce za deszcz. Po kilku piosenkach i odepchnięciu dwóch zbyt nachalnych mężczyzn Hermiona wróciła do baru i zamówiła kolejnego drinka.

Rozglądała się po sali, patrząc na tańczących, a gdy się odwróciła, barman właśnie postawił przy niej kieliszek.

- Dziękuję – powiedziała, a on znów jej się przyjrzał, po czym zaczął szukać czegoś pod blatem.

- Przepraszam, dziewczyno – zwrócił się do niej barman, a ona odwróciła się.

- Tak?

- Masz – podał jej kremową, wizytówkę. – Być może to rozwiąże Twoje problemy – powiedział i uśmiechnął się.

- Możesz mi powiedzieć coś więcej? – spytała Hermiona, zdziwiona zachowaniem mężczyzny.

- To numer do osoby, u której możesz zarobić dobre pieniądze za pokazanie swojej pięknej twarzyczki – wyjaśnił i odszedł, puszczając do niej oczko.


Hermiona zaczęła przewracać w dłoni nabytek i przyglądać mu się. Właściciel wizytówki nazywał się Anthony Ryder, a pod numerem telefonu napisane było: „Agencja usług towarzyskich”.

___________________________________________
Lana del Rey- American
Witam :)
Oto przedstawiam pierwszy rozdział. 
Nie jest taki jaki chciałabym aby był, ale cóż, wszystkiego mieć nie można, nieprawdaż? ;) 
Komentujemy! ;) 
Pozdrawiam, 
L. ;* 

8 komentarzy:

  1. Mistrzyk^^
    Natychmiast chce II część;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny !:))
    Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :)

    Pozdrawiam
    Nikola

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę się doczekać kolejnej części !

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawe. Świetny pomysł na nową historię. :) czekam na kolejny rozdział.
    ~Sueños Lighting

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem ciekawa rozwinięcia.Kiedy następny rozdział? Mam nadzieje, że jeszcze w sierpniu.(: Czekam z niecierpliwością.
    Zaintrygowana...
    ~ LACUNA

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się, przecież nie mogło być inaczej ;D wzięłam się również w końcu za miniaturki, które mi przesłałaś. Ubóstwiam Twoją twórczość ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne! podoba mi się i czekam na następny :* życzę dużo wennny bo sama pisze i wiem że nie tak łatwo przychodzi :( wiec weny weny i jeszcze raz weny ♡
    pozdrawiam Elisabeth
    PS. Zapraszam do siebie ♡♡
    http://www.dwa-serca-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli już tu jesteście, pozostawcie po sobie jakikolwiek ślad ;)