piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział XXIII

But you won’t see me fall apart
‘Cause I’ve got an elastic heart
_____________________________________________________________________________    
            Dwaj wysocy i niebywale przystojni chłopcy wchodzili właśnie na jedną z wielu wytwornych posiadłości Malfoyów. Mały zamek pokryty był świeżym śniegiem, który wciąż spadał z nocnego nieba. Podeszli do drzwi i momentalnie stanęła w nich kobieta o blond włosach i arystokratycznych rysach.
            - Nareszcie jesteście- Narcyza uśmiechnęła się na ich widok.- Wchodźcie, a nie marzniecie na tym zimnie.
            - Witaj mamo- powiedział blondyn i objął czule swoją rodzicielkę.
- Dzień Dobry- rzucił wesoło Diabeł.
- Ale żeście schudli, Draco, Ty to chyba nic nie jesz w tej szkole- rzekła z troską patrząc na swojego syna.
- No nasz Smoczek się zakochał i dlatego taki smutny- dopowiedział Blaise, czujnie obserwując reakcje kobiety, której oczy wypełniły się niemym zaciekawieniem.
- Myślę, że dowiem się o wszystkim- omiotła ich czujnym spojrzeniem.
- No pewnie- stwierdził wesoło czarnoskóry, ignorując mordercze spojrzenie swojego przyjaciela. Dobrze wiedział, co Smok czuje do pewnej Gryfońskiej piękności, mimo, że jemu samemu ciężko się było do tego przyznać.
                                                                       * * *
            - Diable, ja nie rozumiem, w Hogwarcie możesz udawać normalnego, a tu już nie?- spytał z wyrzutem Draco Malfoy, krzywiąc się znacznie. – Czy Ty naprawdę myślisz, że ja i Granger…
            Bla, bla, bla- właśnie tyle z tego wszystkiego słyszał Blaise Zabini. Smok właśnie ostro próbował wmawiać mu jakieś bzdury, kiedy on znał już całą prawdę. I myślał, że ukryje to przed nim, detektywem Zabinim Najlepszym… ha, wolne żarty.
            - Skończyłeś?- spytał czarnoskóry, oglądając swoje idealne paznokcie.
- Nie, nie skończyłem… Masz przestać wygadywać jakieś głupoty, bo jeśli padnie choć jedno nazwisko to wierz mi, że mimo, iż jesteś moim przyjacielem, możesz skończyć bardzo, bardzo źle- zdenerwował się blondyn. Nawet nie chciał znać reakcji jego kochanego ojca na takie rewelacje.
            - Dobra, idziemy coś wszamać- poklepał się po brzuchu i tym, zakończył mało udaną dla blondyna rozmowę.
                                                                       * * *
            Hogwart wyglądał jak z jakiejś ciekawej baśni, o dzielnych rycerzach, nadobnych dziewicach-księżniczkach, koniach dających życiowe rady, smokach  do pokonania. Zamek właśnie wyglądał jak ten z opowieści, brakowało jednak kilku innych aspektów ją tworzących.
            Wigilia w szkole zawsze obfita była w wiele ciepła, radości oraz pysznych potraw i cukierków- niespodzianek. I tym razem nie miało być inaczej. Wszyscy uczniowie pozostali w szkole i nauczyciele, ścisnęli się przy jednym stole w Wielkiej Sali.
            Hermiona i Gin właśnie były w trakcie spożywania cudownego puddingu. Obok nich miejsce zajęli jacyś młodzi Gryfoni, których znały jedynie z widzenia. Atmosfera była przyjemna, a zapach potraw wypełniał całą salę. Jednak najlepszą minę miała McGonagall,  do której Filius Filtwick podsunął cukierka, z którego wyskoczyła dla niej różowa tiara.
            - Ciekawe co u chłopaków- stwierdziła rudowłosa. Trochę stęskniła się za Diabłem, który poprawiał jej humor za każdym razem.
- Na pewno piją Whisky- rzuciła Miona, kiwając lekko głową. Wciąż przed jej oczami majaczył obraz zniewalająco uśmiechającego się Draco, kiedy mówiła mu, żeby więcej nie pił, bo kiedyś w końcu zrobi coś bardzo głupiego i nie będzie pamiętał.
            -Taaa, żadna nowość- mruknęła Gin.- Herm, może chodźmy już stąd, bo jest strasznie nudno- rzekła.- Mam butelkę Ognistej w pokoju… tak na Święta- doszepnęła, a Herm otworzyła oczy.
            Już po chwili dziewczęta rzuciły radosne „Wesołych Świąt” i popędziły do wieży Gryffindoru.
                                                                       * * *
             Nalewanie kolejnej szklanki brunatnego trunku sprawiło rudowłosej dziewczynie niemałą trudność, gdyż już prawie połowa litrowej butelki była opróżniona. Trochę napoju wylądowało na stoliczku, ale któż by się tym przejmował. Gin podała kolejną porcję Whisky przyjaciółce i rozsiadła się wygodnie na kanapie -Herm, a powiedz Ty mi, dziecko drogie, jak tam się sprawy z Draco układają?- spytała Ruda, szczerząc się wrednie. Dawno zauważyła, co dzieje się między tą niesforną dwójką.
-Dziecko? Przypominam, że jestem starsza- mruknęła Herm, uśmiechając się kpiąco.
-Nie zmieniaj tematu- ostrzegła małolata z groźnym wzrokiem.
- Jakiego tematu, Gin?- brązowowłosa machnęła lekceważąco ręką.- Nie ma żadnego tematu- dodała stanowczo.  Raczej mogę spytać, co pomiędzy Tobą i Diabełkiem…
-Taa, bardzo Ci wierzę. Tak naprawdę, to nie wiem, co jest między nami…- powiedziała z lekkim zawodem w głosie. Zawsze myślała, że Blaise to coś więcej niż tylko jakiś kolega.
-Ojj, nie przejmuj się- pocieszająco odparła Herm.
            Za oknem śnieg zasypywał błonia Hogwartu. W kominku tlił się słaby ogień, a Ognista wciąż rozgrzewała gardła dziewcząt, które już odczuwały skutki wypicia tylu mililitrów alkoholu.
            - Wiesz, tak myślę, że mogłybyśmy walnąć jakieś zestawienie najgorętszej dziesiątki uczniów- zasugerowała Ginny po krótkim namyśle.
- Ha, dobry pomysł- rzuciła z entuzjazmem Miona i wyczarowała kartkę i pióro.
- No to, kogo byś zakwalifikowała?- spytała Gin podstępnie.
-Yhm- wyraz twarzy Herm nie zdradzał niczego- Harry.
-Dobra, zgadzam się… no na pewno Blaise- dopowiedziała, a przyjaciółka zgodnie dopisała go do listy.
- No, to myślę, że, och niech będzie, zaszalejmy. Malfoy- zdecydowała brązowowłosa i opiła decyzję sporym łykiem procentowego napoju.
                                                                                 * * *
             -Draco, doszły do mnie słuchy, że poznałeś jakąś odpowiednią pannę- powiedział Lucjusz Malfoy nalewając czerwonego wina do kieliszka. Draco momentalnie zakrztusił się pitym sokiem i odkaszlnął.
-Ojcze, nie słuchaj tych wymysłów Diabła, on to już naprawdę nie wie co mówi- odparł spokojnie młodszy blondyn, bacznie wpatrując się w swój talerz. Wiedział, że gdyby podniósł oczy,  w nich Lucjusz, a tym bardziej Narcyza wyczytali by wszystko, choćby nie wiem jak bardzo to ukrywał.
- Nie, nie wydaję mi się, że Blaise opowiada jakieś bajki, w końcu w każdej z nich jest jakaś część prawdy- rzekł Lucjusz, uśmiechając się, widząc zdradliwe rumieńce na twarzy syna.
            Cholera-mruknął w duchu Draco.
-Zastanawiam się, kiedy poznamy wraz z matką tę dziewczynę- Smok miał ochotę roześmiać się w głos, a potem rozpłakać, choć dobrze wiedział, że takie zachowanie nie przyniosłoby mu chluby.
            -Ojcze, to naprawdę nic poważnego…- zaczął tłumaczenie, podrywając wzrok i na chwilę zahaczając nim o czarnoskórego chłopaka.
            - Tak? Tylko pamiętaj, żebyś nie złamał nikomu serca- ostrzegł syna, a Narcyza posłała uspokajające spojrzenie swojemu mężowi.
            Przez myśl Dracona przebiegło jedynie to, że ktoś, kto może mieć złamane serce w tym gronie, to tylko on.
            Kompletnie zatracił się w myślach. Dokończenie świątecznego obiadu jakoś mało go obchodziło. Hermiona, uśmiechnięta, zdenerwowała, była piękna, bez względu na wszystko. I zdjęcie, ich wspólne zdjęcie, które dostał, oprawione w ładną ramkę, tak, jakby chciała mu powiedzieć, że zawsze będzie przy nim. Wiedział, że jedyne, co mu pozostała to nadzieja, która wyrywała z niego uczucia.
           
                                                                       * * *
            Słońce wpadło przez wielkie okna do pokoju Hermiony Granger- Naczelnej Prefekt Hogwartu, która powinna świecić przykładem. Tym razem jednak stan dziewczyny był wielce daleki od jakiegokolwiek przykładu, gdyż po wypiciu takiej ilości alkoholu zeszłego wieczoru, wygląd obu dziewczyn był wprost tragiczny.
            - Miona, Miona, głowa mnie napierdala…- powiedziała Gin, budząc przy tym przyjaciółkę.
- Co robi kurwa?- spytała zaspana Herm, nawet nie zdając sobie sprawy z używanych niekulturalnych słów.
-Masz eliksir na kaca?- nadzieja w głosie Rudej zadźwięczała w głowie Hermiony.
- Smoczydło może ma… w łazience. Trzeba no, sprawdzić- ledwo widząc na oczy ruszyły do pokoju Dracona.
            Kilka chwil później, dziewczęta,  po odpowiedniej dawce zbawiennej mikstury, były w normalnym, użytkowym stanie wparowały do salonu, gdzie w rogu stała choinka, a pod nią piętrzyły się stosy prezentów świątecznych.
            - Prezenty!- zawołała radośnie rudowłosa i rzuciła się w stronę choinki.
            Herm zdecydowanie mniej entuzjastycznie podeszła w tę samą stronę i zabrała się za przeglądanie swoich prezentów. W jednym z nich, znalazła płytę Budki Suflera z limitowanej edycji, tę, o której zawsze marzyła, a pod nim zgrabne kilka słów od Blaise’a. Wiedział, czego jej potrzeba. Następnym był ładny naszyjnik od Harry’ego i Ron’a. Tradycyjnie ciasteczka od pani Weasley i ręcznie robiony, niebieski sweter z  niebieskim „H”.
            Ostatnia paczuszka była raczej mała i dosyć lekka.
            -Co tam masz?- spytała Ruda, zaglądając jej przez ramię.
- No popatrz- podała jej swoje upominki, a sama zabrała się za otworzenie ostatniego i najbardziej tajemniczego.
            W środku na samej górze, znalazła list, zaadresowany właśnie do niej. Pismo, które znała ze spraw prefektów. To było od Malfoy’a. Pod nim znajdowała się fiolka, wypełniona niebieskawym płynem, który wirował lekko pod wpływem ruchu.
            -Dostałaś wspomnienie?- zapytała z niedowierzaniem Gin.
-Chyba tak- rzekła niepewnie.
-Ciekawe, co przedstawia…
- I tak się tego nie dowiemy, bo nie mamy myślodsiewni…- powiedziała z zawodem w oczach, który starała się usilnie ukryć, a list bezpiecznie spoczywał na dnie jej kieszeni. – A Ty co dostałaś?
- Spójrz, ten idiota Zabini, bezczelny jeden, dął mi poradnik prawidłowego poruszania się na miotle… - powiedziała skonsternowana i podsunęła go przyjaciółce. – I jeszcze śmiał dopisać.
Nasza mała Wiewióreczka,
za dużą się uważa,
więc niech ją miotełeczka,
na stołek wysoki sadza.

By większa była, życzę jej tego,
Uśmiechu uroczego, mało wrednego,
Spojrzeniem nie kuś swego Diabełka,
bo Go za to może spotkać duża męka.
Wesołych Rudzielcu!
Blaise.
            - On, to mógłby być jakimś poetą, czy coś- śmiała się Hermiona, widząc nietęgą minę swojej towarzyszki. Jej głowa jednak wciąż błądziła wokół owianego tajemnicą listu.
                                                                       * * *
             Ten czas przerwy świątecznej był ukojeniem dla wszystkich, którzy od dawna marzyli o chwili wytchnienia od nauki. Nawet Hermiona przez ten cały czas ani na chwilę nie zajrzała do książek. Atmosfera świąt w Hogwarcie nie ulotniła się po powrocie uczniów przez otwarte drzwi. Zrobiło się tu bardziej przytulnie niż zwykle, nawet ślizgoni w tym czasie nie pluli jadem. W zaciszu na siódmym piętrze zza ścian rozlegały się śmiechy i co chwile coś spadało na podłogę. Razem z Rudą, brązowowłosa popijała whisky. W głowie jej już trochę szumiało, a kroki stały się nierówne. Mimo to, dziewczyny bawiły się znakomicie. Żarliwie dyskutowały na temat Smoków i piekielnych otchłaniach, wymyślając coraz dziwniejsze historie.
            -I wyobraź sobie, że Blaise wchodzi wtedy do pokoju Draco i zaczyna śpiewać miłosne piosenki do wazonu, jednocześnie podając mu bukiet kwiatów, które uprzednio z niego wyjął -opowiadała Miona, nie mogąc powstrzymać chichotu na samo wyobrażenie. Gin zaczęła się śmiać.
            -I to jeszcze w samych bokserkach, z mokrymi włosami i ręcznikiem na ramieniu -kontynuowała Ruda, która też już ledwo łapała powietrze do ust.
            W tym momencie wejście do dormitorium Herm otworzyły się, a w nim stanęli właśnie obgadywani przystojniacy.
            -Wspominaliście coś może o moich bokserkach? -spytał Blaise ze sprośnym uśmieszkiem na twarzy.
            -Diabeł! -krzyknęła uradowana Wiewiórka i rzuciła się ślizgonowi na szyję.
-Też miło cię widzieć kiciusiu, widzę, że balujecie bez nas, jak tak można -zaśmiał się czarnoskóry chłopak.
            Draco, gdy tylko ujrzał lekko podpitą Mionę, z uśmiechem wymalowanym na twarzy, delikatnie rozpiętą, białą koszulą i włosami, które subtelnie poskręcane opadały jej na plecy, nie mógł oderwać od niej wzroku.
            -No witaj Smoku -machnęła Herm i podeszła do niego.
            -No cześć, co to za libacja? -spytał ,wciąż uważnie obserwując każdy jej ruch.
-Można powiedzieć, że taki "babski wieczór", możecie się przyłączyć, w końcu ta sama płeć -żartowała Herm, jednak nawet docinki tej zniewalająco pięknej kobiety sprawiały, że jego serce rosło z każdym dniem.
            Siedzieli wspólnie, rozmawiali, śmiali się. Brakowało im tego. Brakowało im swojego towarzystwa, bliskości, uśmiechu. Ona ,przez ten cały czas, tęskniła za zapachem jego perfum, za jego wzrokiem, który krążył za nią w Wielkiej Sali, na lekcjach czy podczas nocnych pogawędek. On tęsknił za wszystkim co się z nią wiąże. Nie da się tego opisać.
            -Ale tu gorąco -marudziła Herm. Trudno się dziwić. Po takiej ilości ognistej każdego by rozpaliło od środka.
            -To może pójdziemy się gdzieś przejść? -zaproponował Malfoy.
            -A z chęcią, muszę się przewietrzyć -pożegnała się z Rudą i Zabinim, którzy najwidoczniej nie mogli się sobą nacieszyć.
            Chwile po tym jak słodziutki Smoczek z uroczą Gryfonką pohasali na zewnątrz, by przewietrzyć pały po nadmiarze whisky (XDD), Blaise i Gin udali się wspólnie na wieżę astronomiczną. Widok z tamtąd był wprost przepiękny. 
            Rozgwieżdżone niebo mieniło się miloionami białych punkcików. Nie mógł przegapić tej okazji. Oparła się o barierkę, westchnęła głęboko i odwróciła się w stronę ucieszonego chłopaka. 
           -Cudowny wieczór -szepnęła, by nie spłoszyć tej wspaniałej chwili. 
            -Nie tylko wieczór jest cudowny -także ściszył ton głosu, i podszedł do Gin, chwytając ją obiema rękami w pasie. 
             -Stęskniłem się za tobą -wypowiedział wprost do jej ucha. Nie mogła powstrzymać uśmiechu, który wykwitł na jej twarzy, którą skryła na jego barku. Był dla niej idealny. Wszystko by dla nie jej zrobił. Przez cały czas był przy jej boku, pocieszał ją, pomagał. Zawsze mogła znaleźć w nim oparcie. Jego oddech delikatnie łaskotał jej szyję, gdy w końcu poczuła jego cieppłe usta. Dreszcz przeszedł po jej ciele, sprawiając, że miała ochotę na więcej. Spojrzała mu prosto w oczy, a on już wiedział co ma zrobić. Powoli przysunął się do niej i lekko musnął jej wargi, by zaraz po tym to ona przysunęła się do niego. 
            Teraz miał wszystko czego chciał. Ją, tą drobną dziewczynę w jego ramionach, która dawała mu tyle szczęścia. Kiedy w końcu z trudem oderwał się od niej, chwycił jej dłoń. Ich czoła się stykały, a on zerknął na nią. Patrzyła w ziemie, a jej kąciki ust kierowały się ku górze. Dotknął jej policzka, i skierował jej twarz w swoją stronę, po czym wyszeptał te kilka słów, które od dłuższego czasu zawieszone były w jego głowie. -Bądź ze mną.
                                                                       * * *
            Gdy wyszli na zewnątrz, mroźny wiatr otoczył ich ze wszystkich stron. Hermiona poczuła przyjemne orzeźwienie i muskający chłód. Wszystko pochłonięte było jeszcze białymi warstwami puchu, który mieniąc się jak najpiękniejsze diamenty, wesoło szeleszczał pod butami.
            -Nie jest ci zimno? -spytał blondyn.
-Trochę, ale może mi przejdzie ten ból głowy -spojrzała na ślizgona, który już zdejmował swoją kurtkę.
-Trzymaj - zarzucił jej na ramiona.-Trzeba było tyle nie pić -uśmiechnął się.
            -I kto to mówi, alkoholik -roześmiała się.
-No ej ej, bez przesady, ty jesteś książkoholiczką i ja nie narzekam -kontynuował.
-Właśnie narzekasz, cały czas mi to wytykasz -spojrzała na niego z wyrzutem
            -To że ci zaproponuję od czasu do czasu szklankę whisky to nie znaczy, że chce cię upić i zaciągnąć do łóżka -ironizował.
-Ha, takie rzeczy tylko po ślubie kochanie( motto życiowe L. XD) 
-To długo nie będę musiał czekać -spojrzał na nią, a ona delikatnie szturchnęła go w ramię.
- haahhahahaahahah… chyba poczekasz- roześmiała się w głos.
- Nigdy nie pomyślałbym, że szlama może być taka fajna- myśli Draco wypłynęły przez jego usta, a gdy jego wzrok powędrował w stronę Hermiony, zobaczył w nich błysk łez, które  usilnie powstrzymywała.
- Dobrze wiedzieć- powiedziała cicho i szybkim krokiem ruszyła z powrotem do zamku, walcząc z napływającymi na jej twarz, słonymi i gorzkimi łzami.
            Blondyn patrzył, jak miłość jego życia ociera twarz, próbując dotrzeć do zamku. Ociera twarz z łez, które on wywołał…
________________________________________________________________________________
Jesteśmy, miesiąc i dzień po naszej nieobecności... 
padamy ze zmęczenia, tyle w temacie :D
Mamy nadzieję, że jest ktoś, kto na nas czekał :) 
Komentujcie ;)
Pozdrawiamy, 
L. i P.  <3
Poza tym, obecna L. oficjalnie zaprasza na swojego bloga;  http://dramione-luthien.blogspot.com/ :) 
Do najszybszego zobaczenia !
PS: Jak szablon i jak rozdział ? :)  

17 komentarzy:

  1. Cieszę się, że wróciliście! Rozdział cudowny jak i szablon. Ciekawie wszystko opisywane. Zauroczyliście mnie opowiadaniem po pierwszych rozdziałach. Czekam na następny rozdział :)
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie : Alexis Nott :)

    http://great-unknown-feeling.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział :) Szkoda że Draco wypowiedział te słowa, mam nadzieję, że przeprosi Mione :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No i zjebał Dracuś >.<

    "Smoczydło może ma… w łazience. Trzeba no, sprawdzić"

    ...

    HAHAHAHAHAH. SMOCZYDŁO!, HAHAHAAHAHAH!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super że wróciłyście :)
    Draco znowu wszystko spieszył? ; c

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko :***
    Wspaniale że kontynuujecie, już się martwiłam!
    Draco, ty kretynie! O zgon, no co to miało być?!
    Akcja delicious! OMFG! Czekam na dalej!!!
    I duuuużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  6. "płytę Budki Suflera z limitowanej edycji, tę, o której zawsze marzyła" serio? Przecież w Wilkiej Brytani nie mają pojęcia o czymś takim! "pohasali na zewnątrz, by przewietrzyć pały po nadmiarze whisky" język w tym rozdziale jest coraz gorszy ;_; I końcówka, za bardzo na siłę ich skłóciłyście, a Hermiona nie zareagowała jak zwykła była reagować w takich momentach.
    Cieszę się, że wróciłyście, ale jestem rozczarowana tym rozdziałem.
    Życzę by następny był lepszy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No nieładnie ze strony Draco, :( mam nadzieję, że się pogodzą. Życzę weny. I zapraszam do siebie. hogwart-diary.blogspot.com zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. jeju, jakie cudo! <3 Draco... no ale zawsze musi się coś spiepszyć... Diabełek i Ruda tak słodko ^^ Czekam na kolejny! ;*

    http://razaniolrazdiablicajednoserce2oblicza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojjj ;C Draco to naprawi ja to wiem xd a jak nie to .... nie ważne xd
    Rozdział cudny, nie mogę się doczekać next c;

    OdpowiedzUsuń
  10. W koncu rozdzial! Szkoda , ze Draco to powiedzial ;// Jaki idiota.. -.- W nastepnym rozdziale ma byc lepiej! :D

    Pozdrawiam , Patrycja :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Super, że w końcu pojawił się rozdział ;)
    Draco zawalił sprawę... ehh szkoda,a już zaczynało się układać.
    Dobrze, że Ginny i Blaise się dogadują i to nawet nieźle ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Jej, nareszcie nowy rozdział, już myślałam, że się nie doczekam :D
    Szablon jest cudowny, jak dla mnie idealny :) .
    Rozdział bardzo mi się podoba. Szkoda mi tylko Mionki. Wiem, że Draco nie powiedział tego w złych intencjach, jednak to nie zmienia faktu, że zachował się jak skończony idiota :/ . Czekam z niecierpliwością jak dalej rozwinie się akcja :D
    Życzę duuuużo weny ;*
    e_schonheit

    I zapraszam do siebie na : make-me-happy-dramione.blogspot.com :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Draconie Lucjuszu Malfoy ty kretynie! No idiota!!!! Rozdział świetny :D Zapraaszam na nowy na panstwoweasley.blogspot.com :)
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Spraw żeby byli razem to jakaś udręka ;)
    Patka

    OdpowiedzUsuń
  15. Boże rozdział fajny ale znowu Draco wszystko popsuł mam nadzieję że przeprosi Hermione :)

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli już tu jesteście, pozostawcie po sobie jakikolwiek ślad ;)