wtorek, 5 lipca 2016

Miniatura VII: "Bo czasem i Diabeł potrafi pomóc" (18+)


I could've shown you America
All the bright lights in the universe
We could have reached the highest heights
A different place, a different life
Remember that night underneath the stars
For a minute I thought the world was ours
All you had to do was show me love 


Hermiona przebywała właśnie w jednym ze swoich ulubionych miejsc w szkole, mianowicie bibliotece. Spędzała tam wiele czasu, ucząc się do Owutemów, które zbliżały się nieubłaganie szybko. Za oknem promienie słoneczne rozświetlały wesoło jezioro, a kałamarnica, którą pieszczotliwie nazwali Dorotką, pływała leniwie.

Przed jej oczami leżał opasły tom, pełen nowych i niezwykle przydatnych zaklęć, który kiedyś polecił jej sam profesor Dumbledore. Właśnie powtarzała skomplikowaną formułę zaklęcia powodującego przyjemny wietrzyk- Fidepulr.*

Z zaczytania otrzeźwił ją dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi. W nich pojawił się najbardziej pożądany chłopak w całej szkole- Draco Malfoy. Ideał dla większości dziewcząt, od których nie mógł się opędzić. Szybko spuściła głowę. Przecież nie chciała, by spostrzegł, że przyglądała się jego nienagannemu ciału.

Po kilku chwilach, niby od niechcenia uniosła głowę i trafiła na płonący wzrok blondyna, który pochylał się nad nią, opierając swoje blade dłonie na stoliku przed nią. Widok wart stu… ba, tysiąca galeonów.

-Hej Granger- powiedział i usiadł na krześle naprzeciw.

-H-Hej- rzuciła zdziwiona Gryfonka, zbyt mocno reagując jedynie na obecność ślizgona.

-Ile zajmie Ci przeczytanie tej książki?- spytał swoim zmysłowym i głębokim głosem, a Miona dziękowała Morganie, że właśnie siedziała na mocnym drewnie.

-No tak… nie wiem- rzekła niepewnie.

Draco przyglądał jej się intensywnie. Nawet nie zauważył kiedy ta naczelna kujonka Gryffindoru, stała się najgorętszą laską w szkole… Była niczym trofeum, którego jeszcze nie zdobył. On, główny kawaler w całej tej społeczności.

- Gdybyś mogła, to przekaż mi ją, kiedy skończysz- narzucił miło i lekko się uśmiechając.

-Jasne- odpowiedziała Herm i także pokazała swoje proste zęby.

-To do zobaczenia- pożegnał się i wyszedł, a Hermiona powędrowała za nim swoim rozmarzonym wzrokiem.

Wojna skończyła się już dawno. Urazy zaniknęły prawie w stu procentach, a wszyscy wracali do swoich poprzednich żyć. Okazało się, że wielu spośród śmierciożerców, było szpiegami Zakonu Feniksa, działali na zasadach Dumbledore’a, a łącznikiem był nie kto inny, jak Severus Snape. Także Draco Malfoy zdradził Lorda Voldemorta i jego sługusów.

Wszystkie lata wyzwisk i szarpanin okazały się grą. Grą o wielką stawkę. Grą, w której zwyciężyło dobro i chwała Merlinowi za to. Nawet jeśli w tej grze dusze kilku osób musiały walczyć ze sobą, kiedy tak naprawdę, chciały złączyć się w jedną.

* * *

Zadowolony król Slytherinu wkroczył do Pokoju Wspólnego, wywołując głośne westchnięcia wszystkich ślizgońskich dziewcząt, począwszy od klasy czwartej wzwyż. Z gracją przeparadował wprost do kanapy, przy której siedział jego przyjaciel- Blaise Zabini.

-Uuu, Smoczku, coś ty taki zadowolony?- zapytał spostrzegawczy Diabeł. Ciekawość zawsze brała górę.

-Życie jest piękne, Diabełku…- odpowiedział rozmarzony Smok, w głowie wciąż mając widok zaczytanej Gryfonki.

-Zdradzasz mnie?- oburzył się, na co siedząca nieopodal Pansy zaśmiała się głośno.

-No Tobie coś powiedzieć- uśmiechnął się Draco, doskonale znając żarty Blaise’a.

-Dobra, dobra, spowiadaj się- rzucił Zabini.

-Jeszcze nie mam z czego…- zawadiacki uśmiech wpłynął na twarz Malfoy’a.

-Jeszcze?- czarnoskóry chłopak zaczął się domyślać, co chodzi po tej smoczej głowie.

-Dokładnie…

* * *

Eliksiry. Przedmiot niezwykle precyzyjny, wymagający skupienia. Ale jak, powiedzcie jej, jak można się skupić, współpracując z dwiema najlepszymi partiami w szkole- Draco i Blaise’m? Praktycznie niemożliwe… nawet dla Hermiony Granger.

- Granger, nie obijaj się- ofuknął ją Malfoy, wspaniale naśladując profesor McGonagall.

-Ja? Ja się obijam? A kto siedzi przez pół lekcji i narzeka?- zdenerwowała się Miona… jak mógł zarzucić jej nie pracowanie na zajęciach.

- Kłócicie się jak stare i do tego dobre małżeństwo… jakie to piękne- Blaise otarł teatralnie łzę, która miałaby spływać po jego gładkim policzku. Draco i Hermiona spiorunowali go spojrzeniem godnym oka Bazyliszka, a nawet dwóch oczu.

-Diable…- powiedział ostrzegawczym tonem Smok, mający ochotę zionąć ogniem na swojego przyjaciela, który pozwalał sobie na zbyt wiele, a oburzona trochę prawdziwymi insynuacjami Zabiniego poszła do składziku po jakiś składnik o wyjątkowo dziwnie brzmiącej nazwie.
-Oj tam, oj tam, przecież i tak niedługo będziecie razem…- lekceważąco machnął swoją ręką Blaise, ale widząc spojrzenie Malfoy’a szybko zajął się mieszaniem wywaru i wesołym podśpiewywaniem: Smok, Smok, Smok, zaraz będzie robił bum, bo mu Granger ucieknie w tłum. Draco ruszył za Mioną, zdenerwowany bezpośredniością przyjaciela.

Zadowolony Diabeł patrzył z ciekawością na reakcję Dracona. Znał go tyle lat, dzięki temu wiele odczytać mógł bez usłyszenia zbyt wielu słów. Już wiele razy widział, jak blondyn reaguje na tę piękną Gryfonkę. To jak zaczął się przy niej zachowywać, to jak na nią spoglądał, pędził za nią rozmarzonym wzrokiem, zaczął z nią rozmawiać, uśmiechał się do niej, a nie mroził spojrzeniem, jak to robił w stosunku do większości ludzi. Gołym okiem widać było zmiany… i to te na lepsze.

Przeczuwał to od 6 klasy, ale teraz, gdy sytuacja zmieniła się diametralnie, dostrzegł znaki na niebie i na ziemi, które świadczyły o tym, że niepozorna Hermionka spodobała się Smokowi. Cieszył się, że to właśnie ona- Granger. W końcu jest najlepszą przyjaciółką Ginny, która była najukochańszą dziewczyną Blaise’a. Chociaż Draco się jeszcze do swoich uczuć przed sobą nie przyznał, to jego zapobiegliwy i genialny kumpel ogarnął temat dużo wcześniej niż on. Geniusz, geniusz sam w sobie…

W głowie czarnoskórego chłopaka zaczął układać się przebiegły plan. Plan, który miał diametralnie zmienić biegu dwóch losów, a splecenie go w jeden inny.

* * *

- No znalazłaś to Granger?- zapytał Draco, wchodząc do ciasnego składziku.

-No jeszcze nie- powiedziała spokojnie Gryfonka, chociaż ciało mówiło co innego.

Ślizgon niby przypadkiem otarł swoją dłoń o jej dłoń, wywołując przyjemne dreszcze, a samemu uśmiechając się szeroko. Nie wiedział, że będzie na niego tak reagować.

- Pomóc Ci?- zapytał z niewinnym uśmieszkiem na ustach, sunąc przez jej ciało swoim stalowym wzrokiem.

- No tam wysoko stoi…- powiedziała, rumieniąc się pod wpływem jego przewiercającego spojrzenia.

- Gryfoneczka nie sięga?- zironizował i przeszedł obok niej, a ona poczuła jego nieziemskie perfumy. Fala gorąca przepłynęła przez jej ciało.

Draco wziął z półki słoik z jakąś oślizgłą substancją i wręczył oniemiałej Hermionie wprost w dłonie.

- Dziękuję- wyjąkała.

- Podziękujesz mi w inny sposób…- sugestywnie poruszał brwiami, otarł ramię Miony swoim i wyszedł z zadowoleniem wymalowanym na przystojnej twarzy.

Granger jeszcze przez chwilę uspakajała swój rozedrgany oddech. Ten Ślizgon działał na nią dziwnie… ale może po prostu ona na niego inaczej reagowała ?

* * *

Śniadanie w hogwardziej Wielkiej Sali zawsze przebiegło w głośnej atmosferze. Wszyscy zbierali informacje z całego poprzedniego dnia, to pytali się o prace domowe, to o nowe i najnowsze plotki. Mimo wszystko zawsze wesoły stół Gryffindoru, dziś szczególnie w jednej części miał nieco naburmuszone miny. To samo damska część Slytherinu, która nie mogła wybaczyć czegoś swojemu guru.

Na kolacji dnia poprzedniego, po szkole szybkim lotem przepłynęła pogłoska o domniemanym spotkaniu między uczennicą Hermioną Granger z domu Gryfonką i uczniem Draco Malfoyem z domu Ślizgonem. Najpierw szok, wstrząs, niedowierzanie. Później rozczarowanie, a na koniec złość i zazdrość- tak przedstawiały się uczucia zainteresowanych osób, a ich było wielu. Najbliżsi Miony- Ron i Harry, którzy kręcili swoimi nosami, jedynie Ginny cieszyła się z obrotu sytuacji. W Slytherinie natomiast wszystkie dziewczęta były oburzone tą informacją i rzucały złowrogie spojrzenia w stronę Granger. Cichy uśmiech błądził na ustach Pansy Parkinson oraz Blaise’a Zabiniego, którzy już długo znali Smoka.

Cały Hogwart był poruszony i to niezaprzeczalnie. Tylko jakoś nikt nie pytał, czy to było umówione spotkanie, czy też nie…

Draco Malfoy nie był całkiem zadowolony z obrotu sytuacji. Siedział właśnie przy stole swojego domu w Wielkiej Sali, znosząc ciągłe dogryzki Diabła. Jego wzrok zatrzymał się, a raczej zawiesił na cudownych lokach Hermiony, w które tak bardzo pragnął wpleść swoje dłonie. Miał w planach zdobycie tej dziewczyny, która swoją tajemniczością i reakcjami doprowadzała go do szału. Ale co zrobiłby, gdyby odmówiła, chociaż przyjaźni z jego osobą… to uderzyło by go wprost w smocze serce.

* * *

Diabeł spojrzał na kumpla, który o wiele za długo wpatrywał się intensywnie w stół Gryfiaków. Czas przerwać tę sielankę…

- Eeee, Dracze!- huknął szklanką z sokiem dyniowym o stół, wyrywając blondyna z otępienia.

-Coo?- warknął cicho.

- Mam dla Ciebie małe wyzwanie…- uśmiechnął się chytrze pod nosem.

- Słucham?- zironizował Malfoy, zdenerwowany dziecinnością przyjaciela.

- Dwa tygodnie na pocałowanie Granger…- rzucił krótko, a uśmiech na jego twarzy rozszerzył się na widok miny Dracona.

- C-coo? – zapytał jeszcze raz, jakby niedowierzając Blaise’owi. To było zadanie niewykonalne. Przecież ona nigdy się na to nie zgodzi, ani nic w tym temacie. Ale w sumie, był ślizgonem, przebiegłym i wrednym, jak na takiego przystało.

- No chyba nie tchórzysz… kilka butelek Ognistej chętnie wlałoby się do twego gardła- dogryzł mu Diabeł.

- Nie jestem jakimś Gryfiakiem, żeby to robić- wyrzucił Smok .- Jasne, że się podejmuję – powiedziawszy to, uścisnął dłoń zadowolonemu przyjacielowi. Nawet nie chodziło o ta ognistą. Sama szansa pocałowania Hermiony była wygraną, a co dopiero, że byłby usprawiedliwiony przed przyjacielem.

Plan Diabła powoli zaczął się wypełniać. Zakład już wykonany, czyli faza I za nim. W sumie to ostatnia faza za nim, ale kto tam mu będzie wypominał. Teraz tylko czekać na dalszy bieg wydarzeń, który miejmy nadzieję, że ułoży się po myśli czarnoskórego chłopaka. * * *

Słońce rozlewało się nad błoniami, rozświetlając milionami blasków rozedrgane jezioro. Ciepły wietrzyk otulał twarze roześmianych uczniów, którzy licznie oblegali trawę wokół zamku. Sobotnie popołudnie przyciągało wszystkich swoim urokiem i dawało chwilę spokoju i oddechu.

Pewna para siedziała na małej plaży w dalszym zakątku, chcąc zaznać trochę prywatności. Leżeli obok siebie na kocu, a chłopak bawił się rudymi włosami dziewczyny, przykładając je sobie do buzi i robiąc wąsy, przywołując przy tym radosny śmiech towarzyszki.

- Wiesz, skarbie, że jestem genialny…- rozpoczął Diabeł.

-No bardzo…- uśmiechnęła się wrednie.

- Plan… Mówi Ci to coś ?- zapytał.

- No powiedzmy…

-A co byś powiedziała, gdyby Draco i Miona byli ze sobą?

- No pasują do siebie i cieszyłabym się… No nie mów, że coś wymyśliłeś- oburzyła się Ruda.

-No pewnie, ale nie zdradzę Ci szczegółów- tym razem, to on uśmiechnął się wrednie.

- No wiesz co ? A może za jakąś nagrodę?- jej usta ułożyły się w subtelnym uśmiechu.

-Zależy co masz na myśli, kochanie.

Wiewiórka przybliżyła się do chłopaka i zaczęła namiętnie całować jego usta, schodząc coraz niżej. Już wiedział, że Gin dostanie informację…

* * * 

- Granger, no co Ty robisz?- krzyknął Draco, widząc jak dziewczyna nieprawidłowo miesza w kociołku wywar, jako pracę dodatkową dla pani Promfey.

- Śmiesz mnie pouczać, serio? – zapytała z powątpiewaniem.

- Nie drażnij Smoka… Za to grozi kara- ostrzegł blondyn, zbliżając się znacznie.

- Oj Malfoy, Malfoy, nie te lata skarbie- przejechała palcem po jego idealnej klacie, wywołując u niego przyjemne dreszcze podniecenia.

Zamruczał cicho. Ta dziewczyna pociągała go w takim stopniu, jak jeszcze żadna inna. Kiedy tylko chciał w końcu pocałować jej usta, ona odsunęła się z tajemniczym uśmiechem i jak nigdy nic, dalej zaczęła wykonywać eliksir.

Do końca umowy pozostał mu krótki, dość krótki tydzień. Ale cóż więcej, skoro Granger zaintrygowała go w takim stopniu, że po tym pocałunku, na pewno chciałby o wiele więcej. Ognista, ognistą, a Hermiona u boku to jednak coś o wiele ważniejszego i możliwego. Ale przecież póki jeszcze ma czas, nie podda się i nadal będzie przyswajał do siebie tę piękność.

Widział, że nie tylko on jest na gorącej pozycji. Widział jej spojrzenia, widział to jak zagryzała wargę w jego towarzystwie. Czuł te dreszcze, kiedy tylko niewinnie dotknął jej ręki czy ramienia. Te obserwacje uświadomiły mu jedno- nie walczy sam z tym palącym uczuciem.

* * *

Piwo kremowe, ciemny wieczór za oknem, drewno tlące się w kominku, a obok przyjaciel. Tyle potrzeba, by złapać głęboki oddech.

- Blaise jest cudowny…- rozmarzyła się rudowłosa, zgrabna dziewczyna.

-Kocha Cię, to widać gołym okiem- stwierdziła dyplomatycznie Hermiona, jak zwykle stąpając twardo po ziemi.

- No właśnie Miona, a ty masz kogoś na oku?- zapytała, wracając na planetę.

- Noo, niee…

- A Smok ?- Ruda ukryła swój chytry uśmieszek.

- No daj spokój- Herm posłała przyjaciółce pełne pogardy spojrzenie.

- Dobra, dobra, ja tam wiem swoje- mruknęła cicho.

Hermiona zaczęła intensywnie myśleć. Draco był interesujący. O tak, aż za bardzo. O wyglądzie nawet nie warto wspominać, bo jest idealny. Jego zachowanie dziwiło ją, ale jednak widziała, jak reaguje na nią i zdawała sobie sprawę z tego, jak ona oddziałuje na niego. Nie wspomnieć o niewybrednych snach, w których on był głównym bohaterem… snach niegrzecznych i rozpalających nie tylko serce.

* * *

- Co będziesz robić po szkole ?- spytał zainteresowany Draco.

- Jakaś posadka w ministerstwie, mam nadzieję, że rodzina, dom … wiesz o co chodzi- rozmarzyła się Miona, przymykając oczy.- A ty ?

- Chyba to samo- powiedział niepewnie, gdyż właśnie zdał sobie sprawę, że chciałby, aby to ona była częścią jego przyszłości.

Czy wspominał już, że w ciągu trwania tego zakładu, zdążył zakochać się w Hermionie Granger? Jeśli nie, to teraz to robi. Nie ciągnęło go do niej tylko pożądanie, ale coś więcej. Chciał jej dawać poczucie bezpieczeństwa, być przy niej, podnosić i obmywać rany po bolesnych upadkach, wspierać ją swym ramieniem. Czy to było wiele… niby nie, ale ta Gryfonka była inna niż wszystkie dziewczęta- wyjątkowa. I choć nie wiedział, czy podoła temu głupiemu zakładowi w tak krótkim czasie jaki mu pozostał, to i tak dalej będzie dążył do zacieśniania więzi z tą kobietą, którą widział obok siebie do końca życia…

Do końca całego tego układu pozostały dwa dni. Jeśli go przegra, to straci honor, ale czego się nie robi, by nie skończyło się tylko na jednym pocałunku?

-Ej Malfoy, o czym tak myślisz?- zapytała ciekawa.

- A tak o wszystkim…- odpowiedział i przejechał swoim wzrokiem po jej zgrabnym ciele, co wywołało u niej delikatne rumieńce.

Jak on na nią działał, to było po prostu nie do opisania. Cóż wiele powiedzieć. Marzyła o nim, chciała więcej niż tylko rozmów i uśmiechów, i delikatnych dotknięć, od których robiło jej się gorąco. Na samą myśl o jego ciele, ukrytym pod szkolną szatą miała ochotę zemdleć… tak już się stało, że nie podobał jej się w nim tylko wygląd, ale także cechy charakteru i wszystko inne. Cały on był jej ideałem- nieosiągalnym.

* * *

Ostatni dzień nieszczęsnego zakładu nadszedł , przynosząc ze sobą piękną, czerwcową pogodę. Gorące powietrze przepływało nad błoniami, słońce unosiło się wysoko na niebie, a jezioro kusiło uczniów swą ciepłą wodą. Sobota była czasem, który błogosławili wszyscy… a chwila ta nadeszła, na dodatek w tak pięknej oprawie.

Hermiona wciąż błogo spała w swoim dormitorium. Było dziś wolne, więc mogła sobie pofolgować, tym bardziej, że eseje odrobiła poprzedniego dnia. Wszystko, co zdarzyło się w jej życiu w ciągu bardzo krótkich dwóch tygodni, musiała po prostu odespać. Że właśnie miała bardzo sprośny sen, o tym nikt nie mógł wiedzieć.

Drzwi dormitorium otworzyły się z hukiem, a stanął w nich pewien przystojny blondyn. Było już dobrze po południu, a ona jeszcze nie wstawała. Musiał zgotować jej miłą pobudkę. Podszedł cicho do łóżka i spojrzał na jej zaspaną twarz ukrytą pod kurtyną brązowych loków.

-Kocham Cię- wyszeptała dziewczyna przez sen, a chłopak odsunął się, jakby coś uderzyło go w twarz.

Był pewien, że Granger nie mówi o nim, bo… to było idealnie niemożliwe. Pomimo tego postanowił, że się nie podda, będzie walczył, aż do samego końca.

-Ej, Miona, wstawaj- poruszył jej ramię najdelikatniej jak mógł, a ona od razu otworzyła oczy. Sen, w którym osoba stojąca przed nią wyznaje jej miłość, a ona odpowiada tym samym nie był lekki.

-Co się stało?- spytała zdziwiona i lekko zawstydzona jego obecnością, bowiem była ubrana tylko w letnią koszulkę nocną.

- Za chwilę będzie obiad- poinformował i odsunął się od jej łóżka.

- Dobra, wstaje- powiedziała jak małe dziecko, które nie chce iść do szkoły.

Draco w duchu zaczął podziwiać jej nienaganne ciało. Jak bardzo chciałby, żeby kiedyś było jego, chociaż raz. Już wiedział co zrobi.

Kilka chwil później ubrana Gryfonka wyszła z łazienki i razem skierowali się do Wielkiej Sali na obiad.

-Nie miałabyś ochoty dziś na małe poleżenie na błoniach wieczorem?- zapytał pewny siebie chłopak, w oczach kryjąc nadzieję.

- No spoko, fajnie będzie- ucieszyła się Miona. W poniedziałek rozpoczynali pierwszy egzamin i miała w planach małe odstresowanie.

- No, to przyjdę po Ciebie- rzucił i rozeszli się do swoich stołów z wielkimi uśmiechami na twarzach.

* * *

- Wiesz, czego się dowiedziałam…- rzuciła Ginny do swojego chłopaka. Siedzieli właśnie w jego dormitorium, sami, gdyż Nott, gdzieś wybył.

- Co, co się stało?- zaciekawił się Blaise.

- No Malfoy zaprosił dziś Mionę na spacer- powiedziała z uśmiechem na twarzy.

- No wreszcie, debil jeden mi nawet nie powiedział…- strzelił „focha”.

- No przecież wiadomo, że zaraz się wygadasz- Gin obdarzyła go jednym ze swoich specjalnych spojrzeń.

- I kto to mówi- powiedział i pocałował jej słodkie usta.

* * * 

- To gdzie idziemy?- zapytała Hermiona. Wyglądała cudownie. Luźna bluzka i krótkie spodenki, rozpuszczone włosy. W każdym wydaniu była idealna.

- Niespodzianka- powiedział, uśmiechając się pod nosem.

Po niedługiej chwili, dotarli w jakieś odległe miejsce błoni przy jeziorze. Rozłożony koc czekał na ich przyjście, kusząc przybyszów. Położyli się na nim i zaczęli wpatrywać w gwiazdy ponad nimi.

- Widzisz tam, w tym miejscu jest gwiazdozbiór Węża- pokazał jej Draco.

- Pokaż mi…- poprosiła, a on przysunął się do niej, chłonąc jej zapach całym sobą.

- Tu- powiedział, a ona odwróciła głowę, napotykając jego chłodne usta.

Niewinny całus szybko przerodził się w namiętny pocałunek, któremu nie miało być nigdy końca. Dłonie Malfoya powędrowały na talię dziewczyny, przyciągając ją do swojego ciała, by była jak najbliżej. Hermiona wplotła swoje palce w jego włosy, pogłębiając ich doznania.

* * * 

OD TEGO MOMENTU ROZPOCZYNA SIĘ SCENA 18+, WIĘC OSOBY NIEPEŁNOLETNIE PROSZONE SĄ O JEJ POMINIĘCIE :)


Draco teleportował ich do jego dormitorium, nadal całując gorąco dziewczynę. Położył ją na łóżko, a ona wcale się temu nie opierała, oddając jego pocałunki. Zaczął gładzić jej brzuch, a jego ręce wędrowały ku górze. W końcu oderwał się od jej słodkich ust.

- Chcesz tego?- spojrzał w jej brązowe oczy, które pokochał jak żadne inne.

- Tak- wyszeptała i zdjęła jego koszulkę, by w końcu dotknąć jego umięśnionego torsu.

Blondyn nie mógł opanować cichego jęku, który wyrwał się z ust. Sam dotyk Gryfonki wyzwalał w nim takie odczucia. Szybko zajął się zdejmowaniem kolejnego zbędnego ubrania, mianowicie bluzki dziewczyny, która wylądowała gdzieś w kącie. Jego ręce zaraz chciały jak najszybciej uwolnić jej piersi z okowów stanika, a że był w tym całkiem dobry, to poszło mu to gładko. Wziął jej sutek do ust i zaczął go delikatnie pieścić, a ręką masował drugą pierś, wywołując tym samym ciche jęki. Mógłby ich słuchać całą wieczność.

Później zajął się jej brzuchem i dokładnym jego obcałowywaniem, powoli pozbywając się jej spodenek. Pocałował jej słodkie usta, by znów poczuć to niesamowite uczucie, a ona zajęła się rozpinaniem jego spodni. Kiedy w końcu uporała się z tym cholernym paskiem, spojrzała w jego oczy…

Nie rozpracowała go… szczęście, fart, czy może coś więcej?

Draco odsunął się i spojrzał na jej ciało.

-Jesteś taka piękna… nawet nie wiesz, jak bardzo tego chcę- pozbył się ostatniej części jej ubrania, by zaraz potem zdjąć swoje bokserki. Rozsunął jej uda, pozostawiając swoje dłonie na nich. Zagłębił swój język w jej wnętrzu, wywołując coraz głośniejsze jęki. Dołożył do tego swoje długie palce, dając jej niewyobrażalną rozkosz. Ona wplotła swoje dłonie w jego włosy, nie krępując się wcale. Czuła, że to on będzie tym jedynym.

Coś zaczęło gwałtownie wzrastać w jej wnętrzu, aż w końcu nastąpił cudowny wybuch, który wywołał krzyk dziewczyny.

- Jesteś idealny- zdołała wyszeptać, by zatracić się w rozkoszy.

Przytulił ją do siebie jak najcenniejszy skarb, wciągając jej zapach niczym najlepszy gatunkowo narkotyk. Już wiedział, że to, co miało się zdarzyć dzisiejszego wieczoru, nie zapomni do końca życia.

Kiedy jej oddech uspokoił się, znowu zaczął ją zachłannie całować. Wiedział już, że nie może dłużej czekać… jedna z części jego ciała wyraźnie mu to mówiła. Hermiona spojrzała na jego erekcję, czując jak pożądanie znowu rozpiera jej ciało. Dotknęła jego członka i zamruczała.

Draco zdecydowanie położył ją płasko i patrząc jej w oczy, wszedł w nią, jednak natrafił na barierę, a niezrozumienie pojawiło się w jego niebieskich tęczówkach. Wpił się w usta dziewczyny i wbił się w nią, aż po sam koniec. Nie powiedziała mu, że to jej pierwszy raz…

Cały czas całował jej słodkie usta i powoli zaczął poruszać się w niej. Była taka niewinna w swoich reakcjach, co jeszcze bardziej go nakręcało.

-Oh, tak Draco, szybciej- wymruczała, a on słysząc to pozwolenie przestał się kontrolować.

Głośne jęki rozkoszy wypełniły pomieszczenie. To co właśnie przeżywali, nie mogło być porównywalne do niczego innego.

Pędzili do końca, który miał dać całkowicie nowy początek. Świat zawirował, a oni doszli w tym samym momencie, krzycząc na przemian. Kiedy już emocje częściowo opadły, Draco pocałował ją najczulej jak potrafił.

Zasnęli, wtuleni w swe nagie ciała.

KONIEC SCENY .

* * *

Hermiona powoli otworzyła swoje oczy, wcale nie chcąc tego robić, gdyż było jej miękko i ciepło. Po chwili zdała sobie sprawę, że coś wtula się w jej ciało i na odwrót. Szybko zamrugała, a obraz jaki pojawił się przed jej oczami, można powiedzieć, że odebrał jej mowę.

Nagi Draco Malfoy- dawny szkolny wróg, obejmował ją swoimi ramionami. Dziewczyna przypomniała sobie zdarzenia z nocy i chociaż wcale nie chciała ich zapamiętać, to wiedziała, że to co się wydarzyło, nigdy nie wyfrunie z jej pamięci.

Bo zakochała się, cholernie zakochała się w blondynie, miłością, która zdarza się tylko w filmach. Miłością do samego końca. Już wiedziała, że to nigdy się nie zmieni, że nikt nie przerwie pasma wydarzeń, które rozpoczęły się niecałe dwa tygodnie temu.

Szybko wywinęła się z jego ramion. Nie chciała żałować tej nocy, chciała ją pamiętać. Ubrała się i rzuciła ostatnie spojrzenie na jego spokojną twarz. Tak ciężko będzie im teraz żyć obok siebie… Wyszła i pozostawiła go w krainie snów i marzeń.

* * *

Siedziała samotnie w swoim hogwardzkim pokoju. Cały czas myślała o tym, co miało niedawno swoje miejsce i nie mogła uwierzyć, że to zrobiła. Że się zakochała… a tak bardzo tego nie chciała.

Drzwi gwałtownie się otworzyły , a nich stanął jej nocny towarzysz, jeszcze z mgiełką snu w niebieskich oczach. Szybkim krokiem i bez słowa podszedł do niej i wpił się w jej usta, które tak bardzo pokochał.

- Kocham Cię, nie rozumiesz!- powiedział, gdy oderwał się od niej. Nawet nie wiedział, kiedy w ciągu tych dwóch tygodni, coś mocniejszego i silniejszego zawładnęło jego smoczym sercem.

-Też Cię kocham, Draco…- powiedziała i uśmiechnęła się ciepło. Odpłynęli w kolejnym, czułym pocałunku.

* * * 

Czy kochałeś/Aś kiedykolwiek tak mocno, że mogłabyś/ mógłbyś oddać życie za tę drugą osobę?

Wiedz, że taka miłość istnieje. Doświadczyli jej dawni wrogowie, których uczucie to i pomocna dłoń przyjaciela, połączyła do końca świata, do końca ich życia. Dostali szczęście, które było już zawsze obecne, kiedy mieli ukochanego obok siebie.

Jak mało potrzeba, by jakaś osoba stała się wszystkim?

Ile czasu wystarcza, by słowo „kocham” nabrało wielkiego i ważnego znaczenia?

Czy potrafisz sam/a sobie z tym poradzić?

Czy chciałbyś, by ktoś stał się dla Ciebie tym/tą najważniejszym/ą?

Czy kiedy wspominasz jakieś wspólne chwile, mała łezka radości płynie po twym policzku?

I życzę takiego uczucia Tobie, czytelniku, byś zaznał go i mógł się nim dzielić. Byś nigdy nie zapomniał, co jest w życiu najważniejsze. By oświetlało Ci ono drogę, ku życiu...
_____________________________________________________________ 
Pozdrawiam :D 
Luthien :*