czwartek, 16 stycznia 2014

Miniatura IX: "Gdy "kocham" nie wystarcza"

I will love you unconditionally
There is no fear now
Let go and just be free
I will love you unconditionally
_____________________________________________________________________________
           Przychodzi taki moment, kiedy zaczynasz zadawać sobie pytania. Pytania, które sprowadzają Twój świat na samo dno. Pytania, które tylko pogarszają Twój psychiczny stan. Pytania, które często nie chcą mieć odpowiedzi, które pragną jedynie krążyć po twojej głowie, nie dając spokoju. Pytania, które chcą Ci coś uświadomić. Coś bardzo ważnego.
            I ja Draco Malfoy, po raz milionowy zadaję sobie jedno pytanie…
                                                                       * * *
             Patrzyłem, patrzyłem jak Hermiona Granger z dnia na dzień niknie w oczach.  I teraz myślę, że mogłem zrobić wiele więcej. Ale zacznę od początku…
            Większość naszego rocznika zawitała ponownie do Hogwartu, by skończyć szkołę i zdać Owutemy. Tak i ja, Blaise, Potter, wielu innych i Granger. Kiedy zobaczyłem ją w pociągu pierwszego września zauważyłem, że coś jest nie tak.
            - Uuu, widzę, że Wielkie Trio nadal w komplecie- powiedziałem nieco kpiąco, jak pamiętam. Potter odpowiedział coś, a ona… ona nawet na mnie nie spojrzała. Przeszła obok jakbym był powietrzem, a może nawet nie wartym uwagi owadem.
            Dawna Granger zjechałaby po mnie tak, że zapewne nie wiedziałbym, co mam jej odpowiedzieć. I to była pierwsza zmiana, którą dostrzegłem, na samym początku.
            A później było tylko gorzej. Nie jadła nic. Znikała w moich oczach i tylko Potter, i mała Weasley próbowali coś w nią wmusić. Ron, jej ukochany chłopak, nawet nie zwracał na nią większej uwagi i chyba tylko wtedy, gdy chciał, by odrobiła mu eseje na różne lekcje. Póki co, byłem pierdolonym tchórzem. Nie miałem odwagi na postawienie najważniejszego w moim życiu kroku.
                                                                       * * *
            - Granger, poczekaj- rzuciłem zaraz po wyjściu z eliksirów. Jak zwykle próbowała jak najszybciej zaszyć się w swoim dormitorium.
- Czego chcesz?- spytała dopiero po tym, kiedy wyrywała rękę z mojego silnego uścisku. Nie chciałem jej puszczać. – Jeżeli masz zamiar mnie obrażać, to załatw to szybko, nie mam zbyt wiele czasu- powiedziała znudzonym głosem, a jej oczy były bez wyrazu.
- Chcę Cię przeprosić – rzekłem spokojnie, choć tak naprawdę pamiętam, że obawiałem się jej reakcji. Wyciągnąłem swoją dłoń w jej stronę i uśmiechnąłem się lekko.
- W porządku- widziałem, jak na chwilę jej oczy zapłonęły, a potem znowu zgasły. Wymieniliśmy uścisk, a po moim ciele przeszły dreszcze.
            Szybko odwróciła się i prawie biegiem pognała w stronę Wielkiej Sali. A ja stałem tam, z wyrazem triumfu na twarzy, wiedząc, że to dopiero pierwszy krok, ale za to jeden z najważniejszych.
                                                                       * * *
            I istniałem, kiedy Blaise Zabini, mój najlepszy przyjaciel, osunął się w moje ramiona na jednej z lekcji, a później umarł, na jakąś nieuleczalną chorobę, o której nie powiedział nikomu. Ta jego pieprzona troska. Nie chciał widzieć łez na twarzy Ginny, kiedy podążała za jego trumną, niosąc czarne kalie, które hardo trzymała w swoich małych dłoniach. A ja szedłem obok niej. I chociaż mówi się, że chłopaki nie płaczą, tak ja złamałem ten głupi stereotyp i płakałem tak, że Granger prowadziła mnie za ramię. Czułem coś takiego, jakbym miał już nigdy nie odzyskać części swojego życia.
            Strata przyjaciela. Nie tylko ja wiem, co to znaczy. Bo zaledwie zdążyłem trochę pozbierać myśli po Blaisie, tak Hermiona odnalazła Ginny Weasley, która podała sobie Eliksir Żywej Śmierci. W liście wytłumaczyła, że nie wyobrażała sobie życia bez Diabła, który pewnej nocy przyszedł do niej i powiedział, iż nadal ją kocha i nigdy nie przestanie. Ruda odebrała sobie życie.
            Kolejny przytłaczający pogrzeb, ale tym razem, to ja prowadziłem, a prawie niosłem Granger, która pozostała jakby bez sił do dalszego życia. I ona również niosła czarne kwiaty, tylko, że nie róże, ale chryzantemy, które oznaczają wieczność.
            A ja i brązowowłosa Gryfonka zostaliśmy sami. Porzuceni przez zakochanych przyjaciół. Oboje bardzo samotni i nieszczęśliwi. Oboje spadliśmy na dno,  z którego sami nigdy nie wyszlibyśmy na normalny ląd. Hermiona zerwała z Ronem, z tego, co mi powiedziała, miała dość słuchania jego wyrzutów na temat Gin. Też miałbym dość.     
                                                                       * * *
            Było źle, a nawet gorzej. Nie jedliśmy, nauka poszła w ciemny kąt. Nie zależało nam na niczym. Gorycz sytuacji przysłaniała nasz wspólny, a zarazem osobny świat, w którym nie chcieliśmy mieć już miejsca.
            Rozmawialiśmy dosyć często, spotykaliśmy się w środku nocy na Wieży Astronomicznej, kiedy tylko jedno wysłało do drugiego list, że takowej rozmowy potrzebuje. I nie widziałem w tym nic dziwnego. Mimo, że moje serce nadal odczuwało ból, cieszyłem się, że mogę spędzać z nią te ulotne chwile.          
            - Ciężko mi bez nich- powiedziała mi, podczas jednej z naszych nocnych rozmów, pełnych zwierzeń i wspomnień. – Wiesz, to tak jakby ktoś zabrał mi część mojego serca i już nigdy nie oddał…
            Przytuliłem ją, jak już wiele razy to robiłem. To było moim powołaniem. Bycie przy niej i wspieranie wtedy, gdy nasze życie spadało z hukiem na dno.
            - Myślę, że Oni są razem… tam gdzieś w niebie. Że nawet śmierć nie potrafiła ich rozłączyć- ujawniłem swoje myśli pewnego razu. Zazdrościłem Diabłu tego, że znalazł swoją drugą połówkę i na dodatek mógł z nią być bez żadnych przeciwwskazań.
            - Na pewno, chociaż oni są szczęśliwi…- stwierdziła ze smutkiem i cieniem uśmiechu na malinowych ustach jednocześnie.
            - Oni chcą, żebyśmy czuli się szczęśliwi- mruknąłem jakby do siebie, a ona gwałtownie uniosła głowę.
- Tak myślisz?- zapytała, a nadzieja pojawiła się w jej oczach. To, co najczęściej w nich widywał.
- Przecież Blaise i Gin są razem, i chyba chcieliby abyśmy i my znaleźli radość, chociaż to będzie niesamowicie trudne…         
                                                                       * * *
            Pewnej dziwnej nocy, pukanie sowy obudziło mnie i zerwałem się ze swojego łóżka. Szybko odwiązałem liścik i naprędce przeczytałem znajome pismo. Już chwilę później szedłem ubrany w stronę dormitorium prefekta Gryffindoru.
            Zamazane, najpewniej przez łzy, litery wciąż majaczyły przed moimi oczami. Wiedziałem, że stało się coś strasznego. Szybko wparowałem do mieszkania Hermiony, by zobaczyć ją, siedzącą na podłodze, w samej kusej koszulce, z twarzą mokrą od jej łez.
            Bez słowa podszedłem do niej, podniosłem i posadziłem na kanapie. Wtuliła się we mnie, a ja zauważyłem, że drżała. Okryłem ją leżącym obok kocem i czekałem. Po długim czasie rozpoczęła:
- Przyśnił mi się sen, łąka, słońce, beztroska. A potem usłyszałam, jak woła mnie, Ginny. Przebudziłam się. A Oni tam stali. Razem, trzymali się za rękę i uśmiechali. I, i powiedzieli mi, że mają prośbę. Chcą, żebyśmy się nimi nie przejmowali… żebyśmy zaczęli być szczęśliwi… - opowiadała, zapatrzona w wygasający w kominku ogień. A ja byłem zbyt zaskoczony i choć wierzyłem jej słowom, to i tak nieprawdopodobność tego, co mówiła, zamykała moje oczy.
            Usnęła w moich ramionach, a ja skutecznie jak jakiś rycerz, odpędzałem kolejne koszmary, które nieproszone chciały wedrzeć się do jej snu.
Od tego czasu, było coraz lepiej.
                                                           * * *
Powoli, krokiem po kroku powracaliśmy do normalnego życia. Każdy kolejny dzień, był dla nas małym zwycięstwem. Brnęliśmy do przodu i nie wiadomo kiedy, zaczęliśmy iść w tę samą stronę razem, jako bliscy przyjaciele. Próbowaliśmy, zgodnie z daną nam radą podążać niestrudzenie w poszukiwaniu drogi do szczęścia.
                                                           * * *
Czy jest jakaś miara nieszczęścia, które może spotkać jedną osobę? Chyba nie ma… Kilka miesięcy, po tragicznych wydarzeniach, zdarzyło się kolejne, które ugodziło tak kruche serce Hermiony, prosto w sam środek. McGonagall zawiadomiła ją o śmierci jej rodziców, którzy zginęli w wypadku samochodowym. Jej świat zapadł się i nawet nie potrafię sobie tego w połowie wyobrazić.
Płakała, wciąż płakała, a ja znów patrzyłem jak zanika bezpowrotnie. Chciałem coś zrobić. Ale zamknęła się w sobie. A pewnego razu, wykrzyczała mi prosto w twarz:
- Nie chcę Cię już widzieć, to wszystko przez Ciebie!- i odeszła, a ja patrzyłem jak moja „wielka miłość” gubi swoje notatki z historii magii po drodze. Pozbierałem je i złożyłem, tak jak to zrobiłem z moim pogruchotanym sercem.
Nie dowiedziałem się, dlaczego tak powiedziała. Dopiero wtedy, zrozumiałem, co to znaczy nie mieć nic. Bo kiedy odwróciła się ode mnie i nie chciała spojrzeć mi w oczy, poczułem się samotny jak nigdy wcześniej.
                                                           * * *
Kolejna nieprzespana noc, kolejne godziny na przemyślaniu swoich zachowań, wspominaniu i rozpaczaniu. Pamiętam, że byłem rozbity. Byłem w gorszym stanie niż jak wtedy, gdy należałem do śmierciożerców. Wszystko powracało i rozrywało mnie ze zdwojoną siłą. Ale najgorsza była bezsilność, którą odczuwałem, gdy patrzyłem na Hermionę, Gryfonkę, która zwątpiła w swoje życie.
Rozmyślałem zawsze długo. Ale była taka noc, kiedy jakieś złe przeczucie ciągnęło mnie w stronę Wieży Astronomicznej. Szybko ubrałem się i podążyłem na najwyższą wieżę szkoły. Nie miałem nic do stracenia, w końcu i tak nie mogłem spać. Wdrapałem się na najwyższy ze schodków. A widok, który zastałem sprawił, że moje serce dosłownie stanęło…
Granger stała na barierce i trzymała się jednej z kolumn.
            -Hermiona?- zapytałem cicho, a ta wzdrygnęła się pod wpływem mojego głosu.
-Co Ty tu robisz?- nie odwróciła się, a jej głos brzmiał strasznie słabo.
- Zejdź, Hermiono, ja proszę- nie powstrzymywałem drżenia moich słów, nie mogłem.
- A znasz powód, dla którego miałabym to zrobić?- spytała. A ja nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Teraz, gdy patrzę na to wszystko, z perspektywy czasu, wiem, że powinienem wykrzyczeć to wszystko, co chodziło po mojej głowie od wielu, wielu dni.
-Tak myślałam…- stwierdziła i dała krok w pustą przestrzeń. Moje serce przestało bić.
-Kocham Cię- krzyknąłem w biegu i wyskoczyłem za nią.
            Pamiętam tylko urywki z tego, co działo się później. Złapałem ją w pasie i przekręciłem tak, by była ponad mną. Szeptałem jej do ucha, że ją kocham i nigdy jej nie opuszczę, że zawsze będę z nią. A później poczułem uderzenie i ciemność zalała mój świat… Cały świat jakim była Ona.
            - Draco, Draco- szeptała gorączkowo ponad moim ciałem, pocałowała moje wargi… Tak bardzo żałuję, że nie zrobiła tego, kiedy jeszcze byłem w jej świecie.- Kocham Cię. Obudź się, proszę, Draco- mówiła swoją własną litanię i nie zwracała uwagi na nikogo, kto próbował odciągnąć ją ode mnie. Pamiętam to jak przez mgłę. Tak jakby nie było nic więcej, tylko ona i jej słowa. Jej głos… Ostatnim, czego dane było mi wysłuchać, był jej głos. Jej słodkie usta, wypowiadające gorzkie „Kocham Cię”.
           
                                                                       * * *
I ja Draco Malfoy, po raz wtóry zadaję sobie jedno pytanie…

Dlaczego za późno powiedziałem, że kocham Hermionę Granger?
________________________________________________________________________________
Miniaturka jest bardzo smutna... ale jest napisana chyba dlatego, że musiałam wyrzucić z siebie złe emocje, bo gdybym jej nie napisała, to na pewno rozdział byłby strasznie smutny. 
Mówiąc o rozdziale, łapiemy wenę.
BRAK MOBILIZACJI, PROSZĘ O KOMENTARZE :)
Pozdrawiam, 
Lúthien ;** 
Przepraszam za błędy. 

65 komentarzy:

  1. smutne :( no ale kocham wszystko na tym blogu i to tez byla cudowna miniaturka, czekam na kolejny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczna! Po prostu się popłakałam....
    Aż przechodzą mnie dreszcze! Może i smutna, ale piękna
    Naprawdę cudowna!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej nie chcę płakać a mi się łzy w oczach pojawiły! Wspaniała miniaturka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczna mimo, ze tak smutna. Zdecydowanie czekam na kolejny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Smutne. Bardzo smutne. Myślałam że jakoś to przeżyją. Ale w sumie ją też nie raz usmiercilam kogoś z dwójki zakochanych. Mimo to podoba mi się. Pozdrawiam Alexis

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo smutna miniaturka, mimo to piękna.
    Pozdrawiam, Maadź.
    www.dramione-impossible-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ileż w tym emocji, coś pięknego! Brawo!

    -----
    clover
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Pełno smierci ;/ taka smutna ta miniaturka aż sie serce ściska.
    Bardzo fajna. Draco poświęcający się dla miłości ;)
    pozdrawiam ;)
    http://polecalnia-dhl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Mimo, że jest wspaniała... podoba mi się najmniej ze wszystkich Twoich miniaturek ( ale i tak jest wspaniała ! )
    Za dużo w niej tragizmu zdecydowanie... Raczej takie sytuacje, by cały czas ktoś umierał się nie zdarzają. Szczerze przyznam, że od razu postawiłam kreskę nad tym opowiadaniem. Jednak całość uratowała końcówka, która przyprawiła mnie o łzy wzruszenia i smutku oraz przyśpieszone bicie serca. Draco, który poświęcił się dla Hermiony, dla swojej miłości - to coś pięknego.
    JESTEM NA TAK!

    OdpowiedzUsuń
  10. Najlepsza miniaturka <3 Wspaniała, smutna i taka przygnębiająca ale chwytająca za serce. Życzę weny. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba najsmutniejsza z miniaturek jakie czytałam.
    Ale jednak na swój sposób piękna...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Smutna :c
    Ale jednak na swój sposób piękną- eska.

    OdpowiedzUsuń
  13. Taka smutna, taka piękne ochh kocham :)
    Buziaki.
    Łap wenę.
    Pozdrawiam,Lili.
    Zapraszam na nowy rozdział na panstwoweasley.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękna.
    Smutna.
    Piękna.
    Tragicznie piękna.

    OdpowiedzUsuń
  15. Strasznie smutna ale czasem trzeba napisać smutne zakończenia bo w życiu nie zawsze jest kolorowo. Miniaturka piękna jak wszystkie które przeczytałam oczywiscie twojej tworczosci
    Pozdrawiam DM

    OdpowiedzUsuń
  16. wzruszające

    OdpowiedzUsuń
  17. wspaniała, piękna miniaturka xD
    jest tak niesamowicie piękna, że aż się popłakałam
    Fantastyczna ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. "Tak i ja, Blaise, Potter, wielu innych i Granger." To zdanie nie ma sensu. Poprawniej by było "Tak i ja, Blaise, Potter, Granger oraz wielu innych uczniów." ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jej *-*
    Ostatnio mam fatalny humor i ciągle płaczę a jeszcze jak to czytam...
    Jejciu.... :'(
    Zazdroszczę talentu, tak pięknie napisane... :*
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetna, taka uczuciowa...
    Na końcu się poryczałam

    OdpowiedzUsuń
  21. Piękna, choć smutna zdecydowanie wole z happy endem

    OdpowiedzUsuń
  22. Sama tego chciałaś, nie wiem, czy wiesz, co czują bohaterowie, co czują osoby, których świat się zapada, bo albo nie potrafisz opisać ich emocji albo ich nie znasz. Przez wzgląd na ciebie mam nadzieję, że to drugie. Nie lubię tekstów spłycających tak bardzo czyjąś stratę, Ja się nie popłakałam, w tekście szukałam emocji,a te które znalazłam nie były wiarygodne, w połowie tekstu zgubiłaś Harry ego, nie wiemy skąd nagle diabeł był z ginny, przecież to zdrajczyni krwi, a on był synem arystokratki, tym razem patrzyłam na treść, nie przecinki, a on powinien ja zatrzymać zaklęciem, albo ściągnąć na siebie, a własnie, ona nie miała szansy tego przeżyć, tak jak i on, za duża wysokośc
    Ale to chyba wiesz.
    Niemniej zachęcam do dalszego pisania, w końcu ćwiczenie czyni mistrza

    OdpowiedzUsuń
  23. Miniaturka jest przepiękna;*** Popłakałam się....Szkoda tylko że tak się zakończyło;( Pisz jak najwięcej tylko z szczęśliwym zakończeniem;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetna miniaturka! Już na początku mi się wydawało, że nie będzie "happy endu". Lubię chwile, gdy Draco jest przy Hermionie taki troskliwy i czuły. :) / Laura.

    OdpowiedzUsuń
  25. Aaaaaaa!!! Taka piękna <3 Uwielbiam dramione.
    Popłakałam się. Pełno w niej tragizmu. Szkoda, ze nie było happy endu... Jeśli mam być szczera to to jest najsmutniejsza, najbardziej dołująca miniaturka jaka kiedykolwiek czytałam.
    Widać ze masz talent dlatego pisz jak najwięcej. Pluje sobie w brodę ze tak późno odkryłam twojego bloga. Tyle czasu zmarnowałam na szukanie czegoś fajnego a ten blog był na wyciągniecie reki. Lece czytać następne.
    Pozdrawiam,
    Laura :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ta miniaturka jest bardzo wzruszająca.
    Oboje cierpieli z powodu utraty przyjaciół jak i nie wypowiedzianych słów.
    Twoja miniaturkatrochę ukazuję to, jak można żałować, że się czegoś nie zrobiło.
    Cudownie ;)
    ~Natalia.xD

    OdpowiedzUsuń
  27. Ta miniaturka jest wyjątkowa.
    Mimo ,że kończy się smutno
    to jest piękna.

    OdpowiedzUsuń
  28. Szczerze mówią: płakałam. Jest po prostu piękna. Wspaniale opisałaś uczucia Draco. Weny, dziewczyno! :3
    Pozdrawiam, Majka.

    OdpowiedzUsuń
  29. Wspaniała *.*
    Po prostu płakałam...
    Chcę więcej takich miniaturek!

    Pozdrawiam CAROLINE.

    OdpowiedzUsuń
  30. Gdy czytałam to miniaturkę łzy same cisnęły mi się do oczu. Jest świetna chociaż nie przepadam za smutnymi zakończeniami.
    Pozdro i życzę weny
    Aga 111247

    OdpowiedzUsuń
  31. Piękne. Łzy się cisną do oczu. Wzruszające, przemyślane i po prostu wspaniałe. Już płacze...

    OdpowiedzUsuń
  32. Mocno smutna, a ja nie lubie braku happy endu. Choć tu on wcale nie pasowa :) Niesamowicie ładnie napisana ;) Dużo weny !

    OdpowiedzUsuń
  33. miniaturka super, pełno w niej emocji, szkoda że koniec taki smutny :( życzę dużo weny.
    Paula M . pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  34. Piękne smutne i niestety czasami prawdziwe. Aż się rozplakalam. Masz ogromny talent do pisania i nie brak Ci pomysłów. Życzę Dużo weny. nikaa

    OdpowiedzUsuń
  35. Piękne i bardzo poruszające...

    OdpowiedzUsuń
  36. Będę płakać.. idę szlochać w poduszkę to nie fair.. Cudownie, wzruszająco i smutno.. Jutro rano skomentuję wszystko.. :)
    Cornelia Grey..

    OdpowiedzUsuń
  37. " Usnęła w moich ramionach, a ja skutecznie jak jakiś rycerz, odpędzałem kolejne koszmary, które nieproszone chciały wedrzeć się do jej snu." piękne zdanie, tak jak i cała miniaturka. Rozczulasz mnie. I topisz moje serce, które udaje, że jest niemalże kamiennie twarde. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  38. No i się poryczałam... Cudowna miniaturka, ale nie mogę uwierzyć, że pisałaś to pod wpływem "love forever"...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  39. No dzięki tą piękną miniaturką zjebałaś mi humorem i teraz ryczę. Ale historia piękna.

    OdpowiedzUsuń
  40. To było piękne. Przeczytałam kilkadziesiąt miniaturek, ale żedna nie trafiła do mnie jak ta. Uważem, że masz talent i powinnaś go rozwijać.

    OdpowiedzUsuń
  41. super miniaturka. życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  42. Jej, ale ja lubię smutne zakończenia! Ale cudowna miniaturka czytam ją i czytam w kółko
    K.

    OdpowiedzUsuń
  43. Z miloscia niestety tak jest. Trzeba ja lapac, poki jest. Potem moze byc,juz za pozno..
    K

    OdpowiedzUsuń
  44. Łzy same lecą, naprawdę kocham tego bloga, kocham te miniaturki. Coś więcej niż tylko słowa, dziękuję! :*

    OdpowiedzUsuń
  45. Grrrr.... skomentowałam miniaturki, a jednak się komentarze nie zapisały :(
    Ale co ja mogę dużo mówić? Ta miniaturka jest jedną z lepszych jakie czytałam (a czytałam duuużo ;) )
    Pozdrawiam
    Marzena :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Normalnie płakałam przy tej miniaturce! Co prawda nie przepadam za smutnymi zakończeniami ale to było niesamowite! :)
    Czekam na więcej takich cudeńków! :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  47. genialna miniaturka, daje do myślenia, jest w niej coś wyjątkowego

    pozdrawiam i życzę weny
    babsiiee ♡♥

    OdpowiedzUsuń
  48. Cudowna!

    sylwia20005

    OdpowiedzUsuń
  49. Cudowna i nieziemska miniaturka ;) wiesz że przez cb płakałam ? Naprawdę wzruszającą, szczególne gdy czyta się ją w akompaniamencie "stay with me" sam'a smith'a
    ~Darcy

    OdpowiedzUsuń
  50. Smutna :( nie lubię takich (w sensie ze smutnym zakończeniem) ale miniaturka piękna

    Olix

    OdpowiedzUsuń
  51. Boże smutne aż się popłakałam . Ale miniaturka świetna :)

    OdpowiedzUsuń
  52. Świetna.. A ja poprostu rycze.. Płacze jak dziecko. Kocham *-*
    A i pytanie tak "z dupy".. Kto zmarł? Miona? Draco ? Czy oboje ?

    OdpowiedzUsuń
  53. Miniaturka piękna ale trochę smutna :(

    OdpowiedzUsuń
  54. Bardzo smutna ta miniaturka, jednak podoba mi się. Kocham Blinny, więc płakałam, gdy przeczytałam, że oboje nie żyją... Koniec również mi się podobał. Ciekawie piszesz. :)
    -Vera

    OdpowiedzUsuń
  55. Hej swietna miniaturka. Szkoda ze taka smutna. Zdecydowanie wole happy end. :-) alex1990

    OdpowiedzUsuń
  56. Właśnie trafiłam na Twojego bloga i postanowilam zacząć od miniaturek. Pierwsza za mną, szczerze powiedziawszy to dosłownie ją wciągnęłam. Mimo, że jest bardzo smutna to można również powiedzieć, że jest piękna. Bardzo podoba mi się to jak piszesz i niesamowicie się wzruszyłam. Więc zabieram się za resztę ;)

    OdpowiedzUsuń
  57. Bardzo smutna miniaturka :/
    SectumSempra

    OdpowiedzUsuń
  58. Bardzo smutna miniaturka :/
    SectumSempra

    OdpowiedzUsuń
  59. Super 😘 Cudo kocham twoje miniaturki 😉

    OdpowiedzUsuń
  60. Super 😘 Cudo kocham twoje miniaturki 😉

    OdpowiedzUsuń
  61. Słuchając piosenki evanescence - my immortal i czytając twoją miniaturkę popłakałam się.
    Dziękuje że stworzyłaś coś tak wspaniałego :)

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli już tu jesteście, pozostawcie po sobie jakikolwiek ślad ;)