Lost but now I am found
I can see but once I was blind
I was so confused as a little child
Tried to take what I could get
Scared that I couldn't find all the answers honey
___________________________________________________________
Za drzwiami ktoś cicho wypowiedział zaklęcie: Alohomora. Zamek kliknął i czarna postać wsunęła się do środka.
Przybysz, nie zdejmując kaptura, rozejrzał się i podszedł do dziewczyny.
- Hermiona? Hermiona? – pytał. Ale dziewczyna nie odpowiadała.
Nie zastanawiając się wziął bezwładne ciało na ręce i wyniósł, pozostawiając pustą jedną z części lochów twierdzy Lorda Voldemorta.
* * *
Hermiona powoli wyrywała się z sennych objęć. Było jej ciepło i wygodnie, dlatego nie chciała otwierać oczu. Nie chciała znowu oglądać ociekających wodą cegieł lochów Voldemorta. Jednak w pewnym momencie usłyszała obok siebie kroki, a śmierciożercy nigdy nie otwierali cel.
Dziewczyna rozchyliła powieki i dotarło do niej światło dnia. Musiała zmrużyć oczy, by przyzwyczaić się do jasności, której nie widziała tyle czasu.
„Co się stało?”- zadawała sobie pytanie. Nie pamiętała nic prócz tego, jak osuwała się po mokrej ścianie i swojego płaczu na podłodze celi.
- Witaj Granger – usłyszała, gdy jej oczy napotkały stalowy wzrok Draco Malfoy’a, jej szkolnego wroga.
Stał obok łóżka, wysoki, blady, starszy. Miał na sobie białą koszulę i czarne spodnie, a jego twarz nie wyrażała nic innego, jak skrajne rozbawienie.
- Gdzie jestem? – spytała szybko. – Jak to się stało?
- Oj Granger, może odpowiedziałabyś grzecznie na moje powitanie, co? – odpowiedział patrząc gdzieś w okolice jej piersi.
Hermiona dopiero wtedy spostrzegła, że pod cienką kołdrą nie ma na sobie kompletnie nic.
- Malfoy! Co Ty wyprawiasz? – otuliła się szczelniej. – W tej chwili tłumacz, o co tu chodzi! – rumieniec okrył jej policzek. – Jeśli myślisz, że zostanę Twoją seks-niewolnicą, albo czymś takim…- nie dokończyła, ponieważ blondyn roześmiał się na cały głos.
- Widzę, że wyobraźnia nadal działa prawidłowo – powiedział, śmiejąc się i pokazując przy tym zęby.
- Mów!
- Nie muszę Ci się tłumaczyć, Granger. Póki co, zostajesz tutaj i robisz wszystko, co każę Ci zrobić – rzekł, gdy coś za oknem pochłonęło jego uwagę.
- Odpłacę się…
* * *
Dni mijały, a stan Hermiony polepszał się. Nabrała sił i jak najmocniej starała się unikać obecności Draco. Czasami jedli razem śniadania, czasami budziła się w środku nocy, gdy siedział w kuchni i opatrywał swoje rany, czasami wracał i kazał jej siedzieć w pokoju, dopóki nie doprowadził się do porządku.
Nadal nie wiedziała, w jakim miejscu się znajduje. Było to zaklęcie, o którym niegdyś czytała. Mieszkanie było ładne, ale nieduże, dlatego sprawiało wrażenie przytulnego. Jedna ze ścian zapełniona była książkami, które uporządkowane leżały na wielkim regale.
Dziewczyna czuła się tu dobrze. Nigdy nie pomyślałaby, że Draco Malfoy mógłby uratować ją z koszmaru, jakim było ostatnie kilka tygodni jej życia. Zastanawiała się jedynie w jakim celu to właśnie on ją odszukał.
Jak do tej pory, nie mogła mu nic zarzucić. Był wobec niej obojętny, nie maltretował jej tak, jak robili to śmierciożercy. Praktycznie ze sobą nie rozmawiali. Tylko raz odważyła się spytać o to, co stało się tamtego dnia. Wtedy zbeształ ją, by przestała zadawać pytania, bo w każdej chwili może tam wrócić.
Hermiona westchnęła ciężko i wróciła do przygotowania kolacji. Lada moment miał pojawić się Draco.
* * *
W kuchni świeciły się lampy, kiedy para jadła posiłek. Ich rozmowa opierała się na wymianie spostrzeżeń na temat pogody, która była tego dnia wyjątkowo paskudna. Gdy cisza przeciągała się, Draco wstał od stołu, wyjął dwa kieliszki i nalał do nich czerwonego wina.
- Zdrowie, Granger – powiedział, podając jej trunek. Chciał by ten dzień nabrał trochę koloru. – Może jutro będzie lepsze niż dzisiaj.
- Co się stało? – zapytała Hermiona, upijając łyk.
Draco nie odpowiedział, patrzył tylko na dziewczynę. Tylko dzięki niej jeszcze się jakoś trzymał. Nie mogła wiedzieć, jaka sytuacja panowała teraz na wojennym froncie. Koniec był blisko, zbyt blisko. Wiedział, że niedługo ona odejdzie. A on znów zostanie sam.
Wypił zawartość swojego kieliszka jednym haustem.
- Przepraszam – powiedział cicho, patrząc w jej brązowe oczy.
Hermiona zamrugała mocno i przetarła oczy, nie dowierzając temu, co właśnie usłyszała. Za co mógłby przepraszać ją Malfoy? I od kiedy on zaczął kogokolwiek przepraszać? Nie zdążyła spytać, a Draco kontynuował.
- Jesteś uznana w całym magicznym świecie za osobę zmarłą – wyrzucił szybko i zamknął oczy. Wiedział, że ukrywanie tego faktu nie ma sensu. – Gdy zostałaś porwana, wszyscy zostali przekonani, że nie żyjesz, jedynie najbliżsi współpracownicy Czarnego Pana wiedzieli, że wciąż żyjesz. Ale kiedy wyciągnąłem Cię z lochu, i oni musieli przyznać oficjalnie Twoją śmierć.
Dziewczyna oniemiała. Ta informacja powiedziała jej, że powrót do realnego świata będzie wielką niewiadomą. Zdała sobie również sprawę z tego, że Draco nie tylko ją uratował, ale wciąż ją chroni.
- Dowiedzieli się, że to Ty? – zapytała, patrząc mu w oczy.
- Nie…
- Dziękuję – powiedziała i złapała go za rękę.
Draco szybko wysunął dłoń z uścisku. Dreszcz, który przeszedł jego ciało w momencie, w którym go dotknęła sprawił, że był gotów zrobić dla niej wszystko.
- Dobranoc – pożegnał Hermionę, dając jej tym do zrozumienia, że czas by opuściła kuchnię.
* * *
Dni dłużyły się Hermionie niemiłosiernie. Czekała jedynie wieczoru, gdy do domu wracał Draco z nowymi wieściami. Od tamtego dnia, kiedy dowiedziała się całej prawdy, zaczęli coraz częściej rozmawiać. Co prawda, wymieniali często uwagi jedynie na jakieś powierzchowne tematy, ale zdarzały się momenty, gdy na wierzch wypływały wspomnienia, a zwierzenia osiągały intymny poziom.
Nigdy nie spodziewałaby się, że Malfoy stanie się jej sprzymierzeńcem, przyjacielem. Coraz częściej zastanawiała się, dlaczego uratował właśnie ją. Zawsze łączyła ich nienawiść, on był czynnym śmierciożercą i zwykłym draniem, ona natomiast tą dobrą dziewczyną, przyjaciółką Wybrańca i Rona, i Ginny.
Ale to nie oni wyzwolili ją z okrutnych rąk Voldemorta. Był to Draco. Ktoś, po kim nigdy by się tego nie spodziewała.
Było już kilka minut po północy, gdy wreszcie drzwi mieszkania otworzyły się, a do środka chwiejnym krokiem wszedł obiekt myśli dziewczyny.
- Witaj kochanie! – powiedział Draco, zdejmując płaszcz, mało co przy tym nie upadając na podłogę. – Nie spodziewałaś się mnie tak wcześnie, co? – dodał, łapiąc równowagę.
- Malfoy! – krzyknęła Hermiona, gdy zatoczył się, wpadając na stolik.
Mężczyzna zaczął bełkotać niewyraźnie, gdy kobieta popchnęła go na kanapę, na której jeszcze przed chwilą czytała.
Momentalnie, Draco zasnął i zaczął pochrapywać cicho. Jego twarz momentalnie zmieniła wyraz, stała się łagodna, odprężona.
Koszula Malfoy’a w kilku miejscach była zakrwawiona. Nie zastanawiając się długo, Hermiona zaczęła rozpinać guziki i zsuwać ubranie z ramion mężczyzny. Na jego torsie widniało kilka zadrapań, a na boku ciągnęła się rana od zaklęcia tnącego.
Dziewczyna wzięła różdżkę wystającą z kieszeni spodni i rozpoczęła leczenie każdej rany po kolei. Blondyn syczał przy niektórych czynnościach, jednak wciąż spał jak zabity. Ilość alkoholu dała mu się we znaki.
* * *
Gdy już Hermiona zrobiła wszystko, co należało by doprowadzić Draco do używalności, poszła wziąć prysznic. Była bardzo ciekawa tego, co też mogło sprawić, że doprowadził się do takiego stanu.
Była pewna, że wydarzyło się coś wielkiego. Malfoy nigdy nie wracał do domu pijany.
Zastanawiała się też, kiedy poznała na tyle tego mężczyznę, by wiedzieć o nim takie rzeczy. Wszystko stało się szybko. Szybko zaaklimatyzowała się w tym miejscu i zaczęła nazywać go domem. Szybko zapomniała, że jej prawdziwy dom znajdował się w Londynie. Szybko zdała sobie sprawę, że obecność Draco była dla niej czymś przyjemnym, czymś, co dawało jej chęci do tego, by kiedyś wyjść na wolność.
Wyszła z łazienki w samym ręczniku i skierowała się w stronę salonu, by sprawdzić, co z jej towarzyszem. Leżał on nadal na kanapie, jego oczy były zamknięte, oddychał miarowo.
Wpadła na pomysł, by postawić mu butelkę wody i eliksir na kaca na stoliku. Wyjęła wodę z lodówki i zaczęła szukać w szafce odpowiedniej mikstury, gdy na poczuła na swoich biodrach dłonie. Krzyknęła cicho i odwróciła się szybko, mając przed sobą półnagiego, całkiem przytomnego Draco, który przypierał ją do kuchennego blatu.
- Co robisz? – spytała, a jej oczy rozszerzyły się.
- To, co powinienem zrobić już dawno – wyznał, a jego usta opadły na rozchylone wargi Hermiony.
____________________________________________________
Cześć :D
Co myślicie o tym wytworze mojej wyobraźni?
Co myślicie o szablonie?
Komentujcie, proszę, to naprawdę daje wiele :)
I bardzo prosze mi zostawiać linki do swoich blogów, umieszczę w polecanych :D
Kolejna część jak sprawdzianik z bryły sztywnej będzie na 2 :DDDDDD
Wszelkie pytania o starsze miniaturki proszę kierować na e-mail:
verstehe.euch.nicht@gmail.com
Pozdrawiam,
L. :*
Jak najbardziej mi się podoba, a już na pewno końcówka.
OdpowiedzUsuńSzablon jak najbardziej na tak :)
Pozdrawiam
Arabella
http://wojenne-dramione.blogspot.com/
Skończyć w tym momencie...Ty szmato :D
OdpowiedzUsuńAle wiesz, że jest cudownie ;* <3
Fajna miniaturka, znaczy jej część pierwsza, myślę, że zakończy się małżeństwem. Ahhh, ale sad endem, bo mam jakieś złe przeczucia. W każdym razie czekam na kolejną część. Są wspaniali! :D Życzę weny
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następną część miniaturki, jestem ciekawa jak akcja się dalej potoczy
OdpowiedzUsuńSuper !:))
OdpowiedzUsuńCzekam na następną część !:)
Świetny szablon!
Nic dodać nic ująć
OdpowiedzUsuń