A jeśli dzieli nas
Od przepaści krok,
Chcę tylko czuć, że cię mam przy sobie.
_________________________________________________________________________
Miona spojrzała na buty. Faktycznie, jej sznurówki były rozwiązane.
-Nie twój interes Malfoy!- krzyknęła zła i odeszła dumnym krokiem.
Ten niemożliwie przystojny blondyn denerwował ją na każdym kroku. Zawsze szukał zaczepki mimo to, że jako prefekt powinien dawać przykład. Ale on nigdy tego nie robił. Był bardzo niegrzecznym chłopcem, co bardzo intrygowało brązowowłosą. Szczególnie, kiedy przechadzał się po wspólnym salonie bez koszulki, ukazując niesamowicie wyrzeźbione mięśnie.
Wtedy, gdy wparadowywał na lekcje o niepojętych porach.
Wtedy, kiedy latał na tej swojej miotle niebotycznie wysoko i niebezpiecznie.
Wtedy, gdy w jego oczach paliły się te niebieskie ogniki.
Wtedy, kiedy przy stołach w wielkiej Sali, sunął okiem przez zgrabne ciało Miony.
Stop…Stop. Starczy, to tylko Ślizgon… Ale za to jaki.
* * *
-Smoku…Smoku!- wydarł się Diabeł, machając Malfoyowi ręką przed oczami.
-Co?- zapytał, niechętnie odwracając wzrok od obserwowanego wcześniej obiektu jego westchnień i najskrytszych planów, marzeń.
-Wgapiasz się w stół Gryfków, jakbyś co najmniej Voldka zobaczył i to z nosem- zironizował Blaise.
-Diable, dobrze wiesz, gdzie mam dom ofiar, zwany Gryffindorem- rzucił Malfoy, a widząc pewną uczennicę wychodzącą z Wielkiej Sali, podążył za nią.
- No bardzo wiem- mruknął Zabini do siebie. Już dawno przejrzał wszystkie myśli Dracona. Jest tak diabelnie zapobiegliwy.
* * *
Po korytarzach Hogwartu słychać było niewyraźne kroki wielu uczniów. Miona podążała właśnie pod klasę Eliksirów, przemierzając ciemne zakątki lochów. W myślach wciąż powtarzała ostatnią lekcję, wiedząc, że Horacy może zapytać. Nie, żeby się bała, ale po wczorajszych widokach, zafundowanych przez jej współlokatora jakoś mało miała chęci do nauki.
Szła spokojnie, nie spodziewała się niczego, a tym bardziej tego, że kilka kroków zza nią stoi Draco Malfoy z różdżką skierowaną wprost na jej buty.
W ułamku sekundy poczuła uścisk w jednym z trampek, wiedząc, że miłe spotkanie z posadzką już na nią czeka. Jednak to nigdy się nie zdarzyło. Wpadła w czyjeś silne ramiona, a jakiś męski zapach otulił jej nos. Otworzyła oczy i spojrzała wprost w szaro-niebieskie tęczówki. Jej wybawicielem był ślizgon, który postawiwszy ją na nogach, wcale nie opuszczał trzymających ją ramion.
* * *
Jej delikatne perfumy otumaniały zmysły. Pragnął tylko poznać smak jej malinowych ust. Ten, który chciał poznać od wielu miesięcy. Jednak powstrzymał się, ostatkami sił. Wiedział, że nie może poddać się temu uczuciu. Musiał poczekać, chociaż wcale nie chciał wypuścić jej z ramion.
-Granger, uważaj trochę- szepnął tuż przy jej uchu. Odsunęła się gwałtownie.
- Dzięki Malfoy- mruknęła, odsuwając się od niego znacznie. Sam dotyk działał na nią w taki sposób, że kolana powoli zaczynały się uginać.
- I wiąż sznurówki, bo nie wiadomo, co by się stało, gdyby mnie tu nie było - rzucił, niby od niechcenia, a Miona sama mało co by nie spadła, bez postawienia żadnego kroku.
- Nie martw się tak o mnie- stwierdziła, nadal pod działaniem jego zapachu.
-Ja się nie martwię, ja tylko ostrzegam- powiedział i odszedł, zostawiając ją z kompletną pustką w głowie.
* * *
Całe Eliksiry była rozkojarzona. Wciąż czuła jego ręce na swoim ciele. W głowie krążył obraz szaro-niebieskich tęczówek. Zatroskana twarz przed oczami… tak lekcja przeminęła na rozmyślaniach i ciągłym uczuciu, ciążącego na jej karku spojrzenia blondyna.
* * *
Kolejna nieprzespana noc. W nieprzerwanym rozmyślaniu o niej. Czy to możliwe, że zakochał się właśnie w niej? Tak, to co czuł gdy widział ją z Nottem. Miał ochotę przywalić mu w ten… tą twarz, ale powstrzymywał się jak tylko mógł. Wiedział, że tym ją zrani. Ostatki sił zawsze zostawiał na chwilę, w której przywali temu debilowi. Czekał na ten moment.
* * *
-Smoku, Co myślisz o Granger ?- mruknął pewnie Blaise.
-Diable, czyś ty na głowę upadł? Granger? Co mogę o niej myśleć?- zapytał, niedowierzając przyjacielowi.
- Takie ciałko, taka inteligencja- z każdym słowem uśmiech wzrastał na twarzy bruneta, a gasł w oczach blondyna.- Chyba czas ją odbić…
- Mówisz serio ?- zapytał. Blaise i Hermiona? To niemożliwe, ale jeśli tak uważa…
- No oczywiście.
- Nie mam nic przeciwko, twój wybór- wyszedł szybko, zdając sobie sprawę z tego, że jeszcze chwila, a równe zęby Diabła mogłyby wyglądać trochę inaczej.
- Już widzę, jak Ci to nie przeszkadza- szepnął cicho, zadowolony ze swojego niecnego planu.
* * *
Brązowowłosa dziewczyna szła korytarzami Hogwartu. Właśnie rozpoczynała patrol wieczorny, zostało jeszcze kilka minut do godziny policyjnej. Przechodziła właśnie obok rozwidlenia schodów, gdy na jednym z nich, ujrzała znajomą czuprynę swojego chłopaka. I tu pojawiał się problem. W towarzystwie pani o rudych włosach. Nie wytrzymała.
-Teodor?- spytała, jak na razie cicho. Chłopak niechętnie odwrócił się w jej stronę.
-Co tu robisz?- spytał dość nieuprzejmie, mrużąc oczy.
-Zrywam z Tobą. To koniec- rzuciła, nie żałując swoich słów. Nott tylko odwrócił się znudzony i namiętnie pocałował jakąś uczennicę Hufflepuffu.
Miona udała, że tego nie widzi i odeszła z wysoko uniesioną głową. Szybko podążyła do mieszkania i dopiero tam pozwoliła łzom płynąć krystalicznym potokiem. Weszła do salonu, gdzie zastała Blaise’a i Draco.
* * *
-Diable, ty tak serio do Granger?-spytał lekko zaniepokojony. Z jednej strony dziewczyna, z drugiej przyjaciel.
-No pewnie, chyba, że Ty chcesz…- rzucił czarnoskóry, a blondyn miał ochotę wykrzyczeć mu w twarz to, ze Granger cholernie mu się podoba i nigdy w życiu nie poznał odpowiedniejszej osoby.
- Nie, ale jesteś świadomy ryzyka…-mając na myśli ryzyko nabicia mu pięknego siniaka w okolicach oka.
- Jakiego ryzyka?- spytał rozbawiony.
-No…-zaczął się plątać Smok.
-Tego, że mi przywalisz, tak?- domyślił się Diabeł i nie zważając na protesty przyjaciela kontynuował- myślisz, że nie widzę, jak na nią patrzysz? Myślisz, że nie zauważam, co chcesz zrobić, kiedy widzisz ją z innym? Myślisz, że…- wywód przerwało im wejście Miony do pomieszczenia. Zapłakanej Miony. Jak na komendę Diabeł rzucił: „Cześć” i zniknął.
-Ej, Granger, co się stało?- spytał Malfoy, kompletnie zdezorientowany.
-Śmiej się, no śmiej, śmiało- rzuciła zdenerwowana. Nie miała ochoty widzieć nikogo, a tym bardziej Ślizgona, a do tego znienawidzonego. (Ale czy na pewno?) Szybko ruszyła do dormitorium. Jednak ręka blondyna złapała jej ramię, odwróciła i przycisnęła do klatki piersiowej arystokraty.
Z początku wyrywała się, nie chcąc by on ją przytulał, chociaż wbrew sobie-podobało jej się to. Po kilku chwilach, zmęczona, zapłakała głośno wprost w jego tors, a on gładził jej włosy i szeptał uspakajające słówka.
* * *
Wprawdzie, Draco cieszył się, że może tulić ją do siebie, napawać się jej bliskością. Delikatnie usiadł na sofie, wciąż trzymając ją, jak porcelanową lalkę. Zgubił maskę arystokraty, dumnego i wyniosłego, a stał się sobą. Jak robił to tylko przy niej, Diable i jego matce.
-Dzięki- mruknęła do chłopaka, a nikły uśmiech rozświetlił jej zbladłą twarz. Była niezmiernie wdzięczna chłopakowi za tę chwilę, w której mogła spokojnie poroztaczać, by potem z uniesioną głową dalej pójść do przodu.
- Powiesz mi, co się stało?- spytał delikatnie, a dziewczyna kiwnęła głową. Chciała uwolnić się od tego ciężaru.
- Zerwałam z Nottem- rzuciła- zdradził mnie- dodała, czując wszechobecną ulgę w swoim sercu. Westchnęła głęboko.
Smocze serce Draco podskoczyło i momentalnie upadło, chcąc jak najszybciej dać temu idiocie bolesną nauczkę. Jak można było być tak głupim, by na własne życzenie tracić taka dziewczynę jak Hermiona? Nie rozumiał takich ludzi. Gdyby jemu udało podbić się serce Gryfonki, nigdy by jej nie wypuścił ze swoich ramion…
- Nigdy nie powiedziałabym, że to właśnie Ty wesprzesz mnie w takim momencie…- rozpędziła się Hermiona.
- Ja też- przytaknął jej i uśmiechnął się zniewalająco.
* * *
-Miona, a Ty znowu nie uważasz na lekcji… Co się z Tobą dzieje dziewczyno?- zapytała zatroskana Gin. Bo to właśnie Hermiona zawsze wszystko ogarniała, a nie na odwrót. Ale od kilku dni zachowanie przyjaciółki było co najmniej dziwne. Cały czas chodziła rozkojarzona i potykała się o wszystko. Gdzie zaginęła poukładana panna Granger?
- E tam, Ginny, przesadzasz- machnęła lekceważąco ręką, ledwo nie strącając jakiejś dziwnej, zielonej substancji w niekształtnej fiolce.
- Wcale nie przesadzam, no rozumiem, raz się zdarzyć może, ale tyle czasu?- spytała zrezygnowana. Chciała jak najwięcej wyciągnąć z brązowowłosej, tym bardziej, że kilka razy zauważyła, że dziewczyna zalotnie uśmiecha się do pewnego blondyna. Coś jej tu nie grało i to bardzo.
- Ojeeej, no tak po prostu- powiedziała i podążyła na zaplecze. Nie wie czemu Gin tak się dziwiła… Przecież zachowywała się normalnie, bynajmniej tak jej się wydawało. Bo, może to przez to, że wiele więcej myślała o pewnym zabójczo przystojnym ślizgonie, z którym od dłuższego czasu utrzymywała lepsze kontakty. Och tak, Draco był niesamowity.
Czasami myślała o nim nie tylko w kategoriach przyjacielskich, ale także w tych trochę bardziej zaawansowanych. Ten chłopak intrygował ją i zachęcał do siebie coraz bardziej z każdą kolejną, spędzoną razem chwilą. Tak naprawdę podobał jej się już od czasu, gdy uderzyła go, dość celnie, na trzecim roku czarodziejskiej nauki. Wtedy imponował jej wygląd chłopaka, a teraz… teraz podziwiała go całego. Jego nonszalancję i kulturę, co ceniła bardzo, po siedmiu latach spędzonych i nadal spędzanych w towarzystwie Harry’ego i Rona. Zachowania w różnych sytuacjach i stanowczość.
W głowie wciąż przewijało się wspomnienie dotyku jego dłoni na jej ciele, tego pamiętnego wieczoru. Usłyszała trzask zamykanych drzwi.
- Granger, jesteś teraz na mojej łasce- powiedział Malfoy, zadowolony z obrotu spraw.
* * *
- Gdzie ona znowu poszła?- mruknęła do siebie zrezygnowana przyjaciółka, patrząc na oddalające się plecy Miony. Zachowuje się tak niepodobnie… Inaczej. Chwila, chwila. Nie! ona się chyba zakochała!- doszła do wniosku Gin. Spojrzała na wejście do składziku, gdzie właśnie pewnym krokiem wszedł Draco Malfoy- naczelny przystojniak Hogwartu, który zamknął drzwi. Ha, już wiem co jest na rzeczy- pomyślała żwawo i ruszyła pod drzwi.
W tym samym momencie plany swojego przyjaciela przejrzał Diabeł, który wzorem Wiewiórki już był pod drzwiami.
- Chyba nie należy im przeszkadzać- chłopak poruszał sugestywnie brwiami, na co dziewczyna roześmiała się cicho.
-Tak, dokładnie- powiedziała ucieszona. Rozmawiała z drugim ciachem w szkole. Co za szczęście.
- Ile im dajesz, że będą ze sobą?- spytał, ciesząc się, że może flirtować z tak gorącą laską, jaką była piękna Ginewra Weasley.
-Hm, coś koło tygodnia- rzuciła Ruda.
-Też mi się tak wydaje- powiedział Blaise, wiedząc dokładnie, że już w najbliższym czasie i jego przyjaciel i on, będą mieli przy sobie najfajniejsze dziewczyny w szkole.
- Czy mogę wejść?- zapytał jakiś Puchon, przerywając im miłą rozmowę. Zabini uraczył go takim spojrzeniem, że tylko krótkie „nie” wystarczyło, by chłopak zmył się jak najszybciej z pola widzenia.
- Co oni tak długo tam robią?- zapytała Ginny, trochę zazdroszcząc Hermionie takiej sytuacji, ale także wyobrażając siebie, zamkniętą wraz z czarnoskórym chłopakiem. Ach, te marzenia…
-Dzieci- odpowiedział wesoło Diabeł, na co oboje się roześmiali.
* * *
Właśnie sięgała po słoiczek, gdy jej równowaga mocno się zachwiała, wtedy kiedy poczuła zapach perfum Malfoya. Już po chwili leciała w dół, oczekując na spotkanie z betonową podłogą. W tym samym momencie, Draco złapał ją w swoje ramiona, nie po raz pierwszy ratując ją przed upadkiem.
Przez chwilę patrzyli w swoje wygłodniałe i żądne przygód oczy. Nic więcej nie było im trzeba. Moment później, ich usta już wyrażały całe uczucie, które zrodziło się w nich podczas całego czasu, spędzanego w swoim towarzystwie. Jego wargi pieściły jej malinowe usta zapamiętale, nie mogąc nacieszyć się ich dotykiem. Coraz bardziej pogłębiali pocałunek, który już dawno powinien mieć swoje miejsce.
Ciała stykały się ze sobą. Dłonie dziewczyny we włosach chłopaka. Jego ręce na jej plecach. Słodycz jej ust, głębia jego oczu. Czego chcieć więcej? Pełne namiętności i miłości ruchy. Wszystko przepełnione radością i szczęściem. Pocałunek, który pozostanie w ich sercach do końca życia. Bo ten pierwszy zawsze pozostaje. Mimo wszystko, on zawsze tkwi w pamięci.
Trzask drzwi. Oderwali się od siebie w wyjściu widząc niebotycznie uśmiechniętych Blaise’a i Ginny.
- Teraz to już tylko formalność- krzyknął cicho Zabini do Wiewiórki, wymieniając porozumiewawcze spojrzenia.
-Masz rację- mruknęła Ruda, uśmiechając się do Miony. Razem z Diabłem opuścili zaplecze nic nie wyjaśniając całującej się wcześniej parze, ucieszeni, że to, na co czekali, przyjdzie tak szybko. Bo oboje chcieli szczęścia dla swoich najbliższych przyjaciół.
* * *
Kochani,
Tak bardzo chciałabym, byście byli tu ze mną i mogli widzieć to, czego właśnie doświadczam. Opowiem Wam moje szczęście. Opowiem? Tak to dziwne, ale miłości nie da się inaczej opisać.
Szukałam, wytrwale i nieustannie, osoby, z którą moje życie nabrałoby należytego biegu. Tyle mężczyzn próbowało mnie zrozumieć, tyle łez wylałam w trakcie i po tych związkach. Tyle czasu zajęły mi kolejne próby. Tak naprawdę, nie wiedziałam, że tego Jedynego mam obok siebie.
Jedynego? Brzmi niesamowicie… Spoglądając na mojego synka Scorpiusa, śpiącego w swojej kołysce, widzę Twoje oczy Mamo i Twój zadziorny nos Tato. Ale także widzę w nim mojego męża, z którym tworzymy szczęśliwą rodzinę.
Mojego męża… Mam już 21 lat. Chyba nigdy nie uwierzycie, że miłością mego życia, przeznaczeniem, okazał się mój szkolny wróg- Draco Malfoy. Prawdą jest powiedzenie: „Od nienawiści do miłości” , które całkowicie zmieniło życie nam obojgu.
Zaczęło się od mojej niezdarności, za którą teraz Merlinowi dziękuję. Bo dzięki moim niezwiązanym sznurówkom zaczęliśmy tolerować swoje towarzystwo. A później? Wszystko potoczyło się swoim, niezależnym tokiem.
Zawsze chciałam znaleźć miłość taką, jaką Wy darzyliście siebie nawzajem. I wiecie? Znalazłam ją… Szukałam i znalazłam. Byliście dla mnie wzorem i nadal nim jesteście. Może kiedyś dane nam będzie się spotkać?
Teraz brakuje mi tylko Was. Chociaż wiem, że tego nie przeczytacie jest mi milej, kiedy moja wyobraźnia krzyczy, że obserwujecie to wszystko ze swojego domku w niebie. Wiem, że kiedy moje kolana się uginają, łapiecie moje ramiona i delikatnie podnosicie ku górze. Kiedy moje myśli spowija czarna chmura, zdmuchujecie ją swoim oddechem.
I za to Wam dziękuję,
Wasza Hermiona.
______________________________________________________________
Przepraszam za opóznienie :)
Wakacje, a ani chwili wolnego :D
Udanego wypoczynku!
Pozdrawiam,
L.