sobota, 11 czerwca 2016

Miniatura XXII: "Ratunek" cz. II

____________________________________________________________________
Because I'm crazy, baby
I need you to come here and save me
I'm your little scarlet, starlet, singing in the garden
Kiss me on my open mouth ready for you
_____________________________________________________________________

- To, co powinienem zrobić już dawno – wyznał, a jego usta opadły na rozchylone wargi Hermiony.

Z początku pocałunek był niewinny, ich usta ocierały się o siebie delikatnie. Ręce Draco trzymały małe dłonie dziewczyny. Z chwili na chwilę ich ciała przysuwały się do siebie, a Hermiona uwolniwszy swoje ręce, wplotła palce we włosy Draco.

Ich języki rozpoczęły zmysłowy taniec, pełen walki o dominację. Draco złapał pośladki dziewczyny i posadził ją na blacie, jej nogi objęły go w pasie.

Temperatura w pomieszczeniu rosła. Ich ciała ocierały się o siebie coraz bardziej gorączkowo, ruchy były niecierpliwe, usta zachłanne, oczy przymknięte.

* * *

Księżyc oświetlał ich postacie, gdy Draco przenosił Hermionę do jego sypialni. Położył ją delikatnie na wielkim łóżku ze szmaragdową pościelą i odsunął się.

- Jesteś taka piękna – powiedział, a jego dłoń rozchyliła powoli ręcznik przykrywający ciało dziewczyny.

Jego oczom ukazała się zgrabna sylwetka, skóra jeszcze zarumieniona od gorącego prysznica, który najwyraźniej brała. Draco przysunął się i zaczął pieścić jej piersi, dotykając ich, by później zacząć składać na nich pocałunki.

Hermiona nie wierzyła w to, co właśnie się działo. Nie panowała nad reakcjami swojego ciała, które lgnęło do mężczyzny. Chciała zaznać choć trochę przyjemności, choć trochę radości w tych ciężkich, smutnych dniach.

Nie przyznawała się przed sobą do tego, że Malfoy pociągał ją. Ale teraz, gdy jego nagi tors ocierał się o jej piersi, jego usta wędrowały po szyi, a jego członek ocierał się o jej najwrażliwsze miejsca wiedziała, że ta noc wiele zmieni.

Dłoń Draco wędrowała z jej żeber na biodra. Ona sama drapała jego plecy, zostawiając delikatne ślady.

Hermiona chciała, by ta chwila trwała jak najdłużej, nawet jeśli jutro On pozostanie taki sam – zimny, nieczuły, ale wciąż chroniący jej życie. Nie wiedziała, co nim kierowało, z jakich pobudek uratował jej życie. Mimo to, była mu wdzięczna.

Mężczyzna przesunął się w dół, a jego usta dotknęły jej kobiecości. Hermionę zalała fala gorąca, wplotła palce w blond włosy Draco i zaczęła go ponaglać, kiedy wsunął swoje palce do środka.

Hermiona pojękiwała słodko, gdy ich dłonie się splotły. Ścisnęła mocno jego rękę, a on odsunął się od złączenia jej ud, położył jej palce na swoim rozporku i pocałował w usta.

- Zgadzasz się? – spytał, patrząc w brązowe oczy dziewczyny, które w ciemności zdawały się mienić złotem.

Ona w odpowiedzi pokiwała jedynie głową, zaczęła rozpinać spodnie Draco i zsuwać je z nóg. Jego członek wyskoczył, pokazując się w pełnym wzwodzie. Popchnęła mężczyznę na plecy i usiadła na jego brzuchu. Złapała w rękę jego penisa i wsunęła go w głąb swojego ciała. Jęki ulgi obojga zakłóciły ciszę panującą w sypialni.

Dziewczyna zaczęła poruszać się w górę i w dół, powoli doprowadzając zarówno siebie jak i swojego partnera na sam szczyt rozkoszy. Hermiona głaskała i drapała klatkę piersiową Draco, on z kolei trzymał ją za biodra, stymulując jej gorączkowe ruchy.

Gdy finał zaczął się zbliżać, Draco przyciągnął twarz Hermiony i pocałował jej usta, chcąc wyrazić tym, że ta noc znaczy dla niego bardzo dużo. Patrzył w jej oczy, gdy zaczęła dochodzić, mocno i głośno, zaraz on sam osiągnął spełnienie.

Dyszeli ciężko, ciało przy ciele, serce przy sercu. Hermiona zeszła z niego, chcąc opuścić jego łóżko, jednak on przyciągnął ja do siebie i przytulił do swojego boku.

- Zostań – wyszeptał. – Jutro porozmawiamy…

* * *

Poranek przyszedł szybko, rozświetlił mroczną sypialnię, gdzie splecione ciała Draco i Hermiony powoli opuszczały krainę snu. Hermiona obudziła się i widząc przed sobą twarz Malfoya, mało co nie krzyknęła.

Dopiero chwile później przypomniała sobie wydarzenia wczorajszej nocy. Po cichu wyplątała się z objęć Draco i poszła w stronę łazienki. Wzięła szybki prysznic i weszła do swojego pokoju, gdy usłyszała krzyk.

- Hermiona?! – wrzeszczał Draco, chodząc po mieszkaniu.

Dziewczyna wyszła na korytarz, a potem do kuchni, gdzie stanęła, patrząc na Malfoya wybiegającego z biblioteki.

- Nigdy więcej tak nie rób! – powiedział podniesionym tonem. Miał rozczochrane włosy i zaspane oczy, stał na środku pomieszczenia w samych bokserkach.

- Nie rób jak? – spytała zdezorientowana dziewczyna.

- Nie opuszczaj mojego łóżka bez mojej wiedzy – odwrócił się na pięcie i poszedł do łazienki.

Hermiona myślała, że się przesłyszała. Czy on oszalał? Jego zachowanie było absurdalne. Szybciej spodziewałaby się tego, że zwymyśla ją za to, iż zaciągnęła go do łóżka po pijaku niż za to, że z niego wyszła. Co za ironia…

Wciąż w lekkim szoku, zaczęła robić śniadanie. Różdżka śmigała w powietrzu, a zapachy unoszące się znad patelni uświadomiły dziewczynę, jaka była głodna.

Zdążyła położyć wszystko na stół, gdy do kuchni wszedł Draco, tuż po prysznicu, w swoim normalnym, uporządkowanym stanie.

- Musimy pogadać – powiedział i usiadł przy stole.

- Słucham – odpowiedziała, ciekawa tego, co też za rewelacje zafunduje jej współlokator.

- Wygraliśmy wojnę – rzekł tak spokojnie, jakby co najmniej oznajmiał, że śnieg jest biały.

- Słucham? My? Harry?

- Tak, Potter pokonał Voldemorta…

- Czyli jestem wolna? – zapytała szybko, przerywając mu.

Draco milczał przez dłuższą chwilę. Wiedział, że nie może jej wypuścić nie tylko dlatego, że śmierciożercy wciąż chcą ją dopaść, ale także dlatego, iż on sam pragnął, by została z nim już na zawsze.

- Nie jestem – Hermiona nie oczekiwała od niego odpowiedzi. Jego cisza oznaczała tylko jedno.

- Póki co, nie możemy ryzykować. Zbyt wielu wciąż chce Twojej śmierci - oświadczył. – Potter niedługo znajdzie to mieszkanie. Mój Strażnik Tajemnicy umarł, więc jeśli mnie wyszukają, zostanę wysłany do Azkabanu, a Ty oficjalnie przywrócona do czarodziejskiego świata pod ochroną Aurorów – Draco prawie dławił się wypowiedzianym przed chwilą zdaniem. To on miał ją chronić.

Hermiona zaczęła płakać. Wielkie łzy toczyły się po jej policzkach. Draco na ten widok wstał od stołu, zaniósł ją na kanapę. Przytulił ją i pozwolił wypłakać całą radość, czy też smutek, jaki czuła.

Dziewczyna nie chciała dla niego takiego losu. Nie chciała dla niego Azkabanu. Straszny los dla mężczyzny, bez którego już dawno umarłaby w lochach twierdzy Voldemorta. Wiedziała, że nie pozwoli, by go zabrali, nigdy.

* * * 

Dni mijały, a para czarodziejów zbliżała się do siebie coraz bardziej. Spędzali razem całe dnie, rozmawiając, śmiejąc się i czytając. Nocami kochali się lub przytulali, opowiadając historie swoich krótkich jeszcze żyć.

Hermiona bezwiednie zakochiwała się w Draco. Jego uśmiech i dotyk dłoni cieszyły ją najbardziej. Wiedziała, że gdy przyjdzie się rozstać, jej serce zostanie z nim. Nie potrafiła sobie tego wyobrazić.

Dzień był ponury i szary, siedzieli na kanapie, wtuleni w siebie, gdy za oknem usłyszeli trzask i kroki.

- Trzymaj różdżkę w pogotowiu – powiedział i ukrył ją za ścianą.

Drzwi otworzyły się z hukiem, a do środka wszedł Harry Potter i Ron Weasley – wojenni zwycięzcy, czczeni przez czarodziejską społeczność.

- Proszę, proszę, przyszliście na herbatkę? – spytał Malfoy, wychodząc na korytarz.

- Expelliarmus! – krzyknął Potter i różdżka Draco wyleciała z dłoni.

- I co teraz Malfoy? Idziesz dobrowolnie, czy stosujemy trochę magii? – spytał zadowolony Weasley.

- On nigdzie nie idzie! – zza ściany wyszła Hermiona z różdżką wyciągniętą przeciwko swoim przyjaciołom.

- Hermiona? - powiedzieli jednocześnie zdziwieni.

- Żyję, jak widać – stwierdziła gorzko.

- Ale jak to? – spytał oniemiały Ron, jego twarz stała się czerwona.

- Draco mnie uratował – powiedziała, łapiąc Malfoya za rękę.

- Zostaw go i chodź z nami. Jego miejsce jest w Azkabanie – odrzekł Ron, patrzac wprost na złączone ręce Draco i Hermiony.

- Nie zgadzam się – rzekła hardo. – Albo idziemy oboje, albo żadne.

- Granger, opanuj się. Będziesz wolna – zwrócił uwagę Malfoy, chociaż nie mógł znieść myśli o jej odejściu.

- Nie! Harry, posłuchaj. I tak wszyscy uważają, że jestem martwa. Nie wrócę do naszego świata, już nigdy nie będzie normalnie. Pozwól Draco uciec ze mną. Uratował mnie, nie zasługuje na Azkaban. Proszę…

Cała trójka mężczyzn stała jak oniemiała. Oczy Hermiony ciskały gromy w kierunku Rona, a dłoń wciąż ściskała mocno rękę Draco.

- Hermiono, zastanów się dobrze – poradził Harry, wiedząc, że ta decyzja będzie ostateczną.

- Miona, co Ty wyprawiasz? – wydarł się rudzielec. – Chyba sobie żartujesz.

- Cicho bądź Ron. To moja ostateczna decyzja – powiedziała dziewczyna, patrząc na Malfoya, który wpatrywał się wściekłym wzrokiem w Weasleya. – Kocham go.

Różdżka Rona opuściła jego dłoń i z głośnym łoskotem uderzyła o podłogę. Hermiona z kolei bała się spojrzeć na blondyna, bała się jego reakcji.

- Dobra Ron, spadamy – powiedział Harry. Wiedział, że Hermiona nigdy by im tego nie wybaczyła, gdyby pojmali Malfoya. Miłość do niego miała wypisaną na twarzy.

- Pakuj – powiedziała i wszystkie ubrania i rzeczy z szafek zaczęły wlatywać do pudeł i walizek.

- Niee, nie – zaprzeczał Ron, machając ręką, z której wcześniej już wypadła różdżka.

- Żegnaj Hermiono – powiedział Harry i rozłożył ramiona. Hermiona wzruszyła się i przytuliła go mocno.

- Powodzenia – powiedział do niej i kiwnął głową do Draco.

Harry wziął wciąż oszołomionego nowościami Rona pod ramię i wyprowadził z mieszkania Malfoya.

Hermiona odwróciła się w kierunku pozostałego mężczyzny.

- Teraz się do Ciebie nie uwolnię, co Granger? – spytał z wrednym uśmiechem.

- Nie ma takiej opcji Malfoy – odpowiedziała i jej głośny śmiech rozbrzmiał w pomieszczeniu.

Draco przytulił ją mocno i pocałował jej słodkie usta.

- Opłacało się uratować Cię tamtej nocy – rzekł żartobliwie, głaszcząc jej włosy.

- Teraz jesteśmy kwita – dotknęła jego bladego policzka.

* * *

Za każdym razem, gdy wyglądała przez okno ich domu, widziała ocean. Ciemny, tajemniczy, ogromny. Nieraz fale wzbijały się, niebezpiecznie uderzając o skały pod nimi. Niekiedy woda była gładka, zlewała się z niebem.

Nauczyła się tutaj, że po każdej burzy wychodzi słońce.

I nawet jeśli spustoszenia sieją postrach, naprawianie wszystkiego przynosi nadzieję na lepsze jutro.

Właśnie takie było jej życie z Draco – nieprzewidywalne, pełne pułapek.

Jednakże dla tych chwil, kiedy całował ją i uśmiechał się jednocześnie, warto było żyć.
___________________________________________________________
Komentujcie, pliz :D 
Podrawiam, 
L. ;* 

3 komentarze:

  1. wspaniałe zakończenie! Czekam na kolejną historię!

    OdpowiedzUsuń
  2. pięknie piszesz, masz naprawdę świetny styl :) mam nadzieje, że kolejna miniaturka wkrótce się pojawi :) Mania

    OdpowiedzUsuń
  3. Całkiem, całkiem, powiem szczerze :)
    Ale mam pytanko... Czy ktoś mógłby mi pomóc? Długo nie było mnie w blogosferze, część czytanych kiedyś przeze mnie Dramione znalazłam, ale najbardziej nurtuje mnie, dlaczego Poem usunęła swojego bloga poemsfanfictions? Z tego co pamiętam cieszył się dosyć dużym zainteresowaniem.

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli już tu jesteście, pozostawcie po sobie jakikolwiek ślad ;)